#83 Louis
Modliłam się, błagałam, ale wyszło jak wyszło... Spojżałam jeszcze raz na
test. Tak, nie mylę się, jestem w ciąży. Po moich policzkach leją się
strumienie łez. To niemożliwe! Przecież się zabezpieczaliśmy! I co ja mu
powiem? Przecież... Przecież jesteśmy jeszcze zamłodzi by zostać
rodzicami. On ma zespół, słynny na cały świat, ma miliony fanek. Ja,
studentka, fanek może nie mam, ale mam za to wiele nauki. Czekają mnie
testy, nie mogę ich oblać! Nie chcę tego dziecka. Będzie jedynie
problemem. Jak Louis na nie zareaguje? Przecież ma dopiero dwadzieścia
jeden lat! Dziecko to dla nas zaduży ciężar. Zalewałam się łzami aż
usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To pewnie Louis. Szybko otarłam z
łez policzki i udałam się w stronę chłopaka. Podrodzę przejżałam się w
lustrze. Może niezauważy, że płakałam...
-
Cześć słońce- pocałunkiem w czoło przywitał się ze mną Tommo.
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam odgrzać coś do jedzenia. Szatyn usiadł
na krześle i czekał na posiłek.
- Co się stało?- spytał nagle. Cholera! Niewiem co powiedzieć!
- Nie, nic- skłamałam. Wiem, że muszę mu to powiedzieć, ale może przy lepszej okazji...
- Przecież widzę...- podszedł do mnie od tyłu i złapał za biodra. Zaczął
mnie całować wokół szyi. Dobrze wiem do czego zmierza... W ciąży się
chyba tego nie robi.
- Zostaw- powiedziałam oschle. Chłopak posłusznie odsuną się na
odległość kilku centymetrów. Po jego minie można stwierdzić, że zdziwiło
go moje zachowanie. Patrzył się na mnie zawiedziony. Co? Teraz mam mu
to powiedzieć?
- Co ci jest?- zdziwił się. Dobra chyba lepszej okazji nie będzie.
- Jestem w ciąży.- powiedziałam szybko, żeby się nierozmyślić. Chłopak
ze zdziwienia otworzył szeroko oczy. Zamurowało go. Patrzyłam na jego
reakcję, jednak po chwili spóściłam wzrok w dół. Stał tak osłupiały
przez minutę, może dwie. Między nami panowała niezręczna cisza. Widząc,
że chłopak nic jak narazie nie zamierza powiedzieć powoli odwróciłam się
do niego plecami i pomału ruszyłam w stronę schodów. Muszę mu coś
powiedzieć. Może wymyślę jakąś bajeczke na poczekaniu? Szłam wolnym
krokiem, chciałam, żeby to Louis pierwszy coś do mnie powiedział.
- To wspaniale.- powiedział uspakajając mnie tym samym. Ale nadal jest
1/5 zespołu One Direction. Nadal ma wiele obowiązków. Nadal na jego
barkach spoczywa wiele, wiele pracy. Teledyski do nakręcenia, piosenki
do napisania, pytania na które trzeba odpowiedzieć.
- Ale... ale to nie twoje dziecko... - znów odwróciłam się przodem do
chłopaka. Był conajmniej zdziwiony. Moje słowa sprawiły mu ból. Niechcę
na to patrzeć, mnie też to boli, chociaż wiem, że to kłamstwo.
- Wyjdź.- powiedział. Doskonale rozumiem jego reakcję, ale wkońcu jestem
w ciąży! Co ze mną będzie? Spojżałam się na niego błagalnie.
- Wyjdź!- powtórzył trochę głośniej.
- Pozwól, że się spakuje.- szepnęłam i poszłam do sypialni po moje rzeczy.
Pośpiesznie wkładałam do walizki wszystkie moje rzeczy. Co ja zrobiłam?!
Decyzja, którą podjęłam nie jest słuszna, ale napewno jest lepsza od
powiedzenia prawdy. Tak, tak. Wiem, że teraz Lou napewno niebędzie
chciał ze mną być. Ale przynajmniej nie będzie musiał opiekować się
dzieckiem. A to chyba jedyny plus mojego kłamstwa. . Płakałam jak
dziecko. Było mi źle. Źle i smutno. Wiem, że to co powiedziałam
zrujnowało mi życie i dopiero teraz to zauważyłam. Ale skąd mam wiedzieć
jak Louis zachowa się na wieść, że to jego dziecko? No tak... Można się
domyślić po jego słowach " To wspaniale.". Jaka ja jestem głupia!
Właśnie sprawiłam, że moje życie niebędzie miało sensu przez kilka
następnych lat, a jak znając życie, będe miała pecha to zrujnuję sobie
życie do końca. Dziecko, które urodze, a może i nie urodzę, będzie
potrzebować taty, a ja niedam rady sama się nim opiekować. Teraz oboje
potrzebujemy Louisa. Ciągnąc za sobą walizkę ruszyłam w strone drzwi.
Ostatni raz spojżałam się na chłopaka. Ostatni...
***
- Max! Chodź tutaj!- wołałam mojego czteroletniego synka, jednak on
jak zwykle miał mnie gdzieś! Siedział tak w tej piaskownicy i udawał, że
niesłyszy. Tak! Ciebie to bawi, a ja muszę się za nim uganiać.
Podeszłam do niego i wzięłam na ręce.
- Musimy już iść.- powiedziałam
- Jesce chwilka, mamusiu.- odpowiedział słodko. Ach... Nie umiem mu
odmawiać, nie umiem się na niego gniewać. Postawiłam chłopczyka na
ziemie i z powrotem usiadłam na ławce. Max był taki podobny do Lou... Te
same oczy, kolor włosów. Nawet te same cechy! Jest zadziorny i uparty,
tak samo jak Tomlinson. Chłopczyk swoim wyglądem codziennie przypomina
Louisa. Mimo, że staram się o nim zapomnieć Tommo cały czas siedzi w
mojej głowie. O nim nieda rady zapomnieć. Nadal jest w moim sercu i
wbija w nie igły! To straszne uczucie, gdy się kogoś kocha, ale samemu i
to z własnej woli, sprawiło się, że druga osoba już nigdy cię
niepokocha. Nigdy, choćbyś niewiem jak się starała, już nigdy niebędzie
tak jak dawniej... Cały czas przed oczami miałam jego twarz. Cały czas o
nim myśle. Cały czas go kocham. I już nigdy nikogo niebęde kochać tak
jak Louisa. Nagle poczułam jak ktoś siada koło mnie. Odwrociłam się w
strone tego kogoś.
- Teraz idź się bawić- mówił do jakiejś dziewczynki. Patrzyłam jak
biegnie na huśtawki. Ej... Zaraz, zaraz. Czy to nie maleńka Lux?! No
teraz to nie taka maleńka. Jeżeli się nie mylę ma już sześć lat. Jak ten
czas leci. A skoro to jest Lux, to kto siedzi koło mnie? Odwróciłam się
jeszcze raz na mężczyzne który siedzi koło mnie. O MATKO BOSKA! To jest
Louis! Chłopak również się na mnie spojżał. Otworzyłam buzie ze
zdziwienia.
- Mamo. Pats, to so kwiatuski dla cebje.- chłopczyk wręczył mi pare stokrotek.
- Dziękuje ci.- pogłaskałam go po głowie.
-
A kto to jest?- Max spojżał się na Louisa. Odwróciałam się w strone
mojego EX. Lou patrzył zdziwiony na swojego syna. Widocznie zauważył
podobizne między nimi. Trudno by było jej niezuważyć!
- To jest... jest to twój tatuś...- patrzyłam na Louisa. Chłopak, a
raczej mężczyzna, wkońcu Lou ma już dwadzieścia pięć lat, wstał ze
zdziwienia z ławki i chodził w kółko. Co chwila zasłaniał twarz dłońmi.
Po jakimś czasie podzszedł do Maxa, wziął na ręce i mocno przytulił. To
było takie słodkie!
- Dlaczego od razu mi tego niepowiedziałaś?!- zwrócił się do mnie po raz pierwszy od dawna.
- Bałam się...- spojżałam się w dół. Louis odstawił chłopczyka na ziemie
i podał mi ręke. Bez zastanowienia złapałam ją. Tomlinson przyciągną
mnie do siebie i wbił się w moje usta. Tak bardzo brakowało mi jego
dotyku...
- Ale ja cię kocham...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz