czwartek, 9 maja 2013

#63 Zayn :**

Deszcz głucho dudni w grube szyby jednego z Londyńskich mieszkań. Krople, jedna za drugą szybko pędzą w dół tafli szkła, delikatnie rozbijając się o ciemno-brązowy parapet. Całe miasto zalewane jest przez miliony łez aniołów. Gdziekolwiek sięga oko, ujrzeć można kolorowe parasolki. Mieszkańcy miasta kłębią się na ulicach, chcąc jak najszybciej uchronić się przed zmoczeniem swoich idealnie ułożonych fryzur oraz ubrań z eleganckich sklepów. Drogie samochody szybko mijają kolejne dzielnice, spiesząc na dostojne przyjęcia i wernisaże. Nie wszyscy jednak są tacy jak ci z najbogatszej części Londynu.

Rozmyślania [T.I] nad tym, dlaczego chęć posiadania pieniędzy przez ludzi przeradza się w walkę na śmierć i życie, przerywa głośne pukanie do drzwi. Już dawno miała naprawić dzwonek, lecz jakoś nigdy nie miała na to czasu... i pieniędzy. Gasi papierosa, odkłada kubek z zimną herbatą na biały stolik i powoli wstaje z kanapy zdejmując z siebie kolejne warstwy wełnianych koców. Po drodze do drzwi potyka się o szisze, przywiezioną z wakacji sprzed pięciu laty. Tak dawno jej nie używała, może w końcu zacznie. Pamięta jak ją kupowała, jest z podróży do Egiptu. Szła z Zayn'em, wąskimi ulicami miejscowego bazaru, tysiące kolorów i przeróżne wzory tkanin oraz porcelany doprowadzały do zawrotów głowy, aż natknęli się na ślepą uliczkę na końcu jednej z ulic, w której siedział mężczyzna sprzedający kolorowe fajki wodne. Jedna wpadła [T.I] w oko. Błękitno-czerwona, wyróżniała się spośród innych. Była tania, więc długo się nie zastanawiała. Od tego czasu stoi zakurzona w kącie salonu.

Dochodzi do drzwi, przez chwilę męczy się ze starym zamkiem i z trudem je otwiera. Listonosz wręcz jej list, burczy pod nosem coś o cholernych zawisach i szybko zbiega schodami w dół, dalej wykonywać swoją żmudną pracę. [T.I] delikatnie obraca białą kopertę w dłoniach i siada na stołku przy blacie kuchennym. Spogląda na adres nadawcy. Serce zaczyna bić ze zdwojoną prędkością, ręce zaczynają się pocić, a oczy zachodzą łzami. Otwiera kopertę, wyciąga kartkę zgiętą w pół i zaczyna czytać. Po samym charakterze pisma poznaje od kogo. Tak długo próbowała wymazać Go z pamięci. Tak długo próbowała zlepić serce, które rozpadło się na tysiące kawałków. Teraz wszystkie wspomnienia powróciły. Coś co czuła za każdym razem gdy go widziała, znowu jest. Choć tego bardzo nie chce, myśli o jego ostatnich słowach :"Byłaś tylko zabawką".List był krótki, lecz czytała go długo, bezwiednie zapamiętując każde jedno słowo.

" [T.I]
Nie wiedziałem, że to kiedyś przyznam, nie wiedziałem, że to będzie prawdą, ale Cię kocham i nigdy nie przestałem.
Byłem głupi, zostawiając Cię dla innej dziewczyny, która nie była tego warta. Teraz wiem, że był to błąd, którego srogo żałuję.
Uważała, że mnie wykorzystujesz, że jesteś ze mną tylko dla pieniędzy. Z początku jej nie wierzyłem, ale z biegiem czasu wygrała.
Wiem, że mnie nienawidzisz, że zniszczyłem twoje życie i nigdy mi nie wybaczysz. Prawdopodobnie nie jest to twój adres. Znalazłem go gdzieś i pomyślałem, że warto spróbować. Nigdy nie przestanę Cię kochać.
Zayn "

Nie mogąc znieść bólu, zgniata list i wyrzuca do śmieci. Udaje się do korytarza, spoglądając na zdjęcie przedstawiające ją i Zayn'a, stające na komodzie obok telewizora. Zapomniała go wyrzucić. Wszystkie wspomnienia z nim związane; fotografie; filmiki; prezenty, zniszczyła. Nie wiedzieć czemu, ma sentyment do tego zdjęcia. Tak bardzo go kochała, a on ją tylko wykorzystał. Stanęła przed lustrem, włosy związała w koński ogon i zarzuciła na wyciągnięty sweter czarną skórzaną ramoneskę. Włożyła znoszone Conversy, upiła łyk herbaty przegryzając jabłkiem w dziwnym ciemno zielonkawym odcieniu i udała się w kierunku drzwi. Zamek puścił za pierwszym razem i drzwi cicho się uchyliły, nie tak jak zawsze. [T.I] zbiegła po schodach napotykając po drodze sąsiadkę z dołu z otyłym jamnikiem i wyszła na deszcz, który przyjemnie ją rozbudził. Nie chciała wracać do domu, lecz widoki znanych jej od lat ulic, przywodziły niechciane wspomnienia z zakamarków jej umysłu, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Aby je odpędzić, kupiła sobie mocną, czarną kawę w pobliskim Starbucksie i wolnym krokiem udała się w stronę parku. Lubiła tam przesiadywać. Wijące się alejki, duże drzewa i świergot ptaków. To ją uspakajało. Przynosiło ukojenie zbolałemu sercu.

Udała się w kierunki brązowej ławeczki pod ogromnym drzewem. Zawsze tam przesiadywała. To w tym miejscu poznała Zayn'a. Jednak to miejsce nie budziło złych wspomnień. Zapatrzona w kwiaty budzące się do życia po deszczu, nie zauważyła, że ktoś siedział na ławce. Stanęła paręnaście metrów dalej i wpatrywała się w postać. Nagle mężczyzna siedzący na ławce podniósł zapłakane oczy do góry i spojrzał się prosto na nią. Serce znów zabiło szybciej, a w brzuchu poczuła motyle latające w tą i z powrotem. Nie sądziła, że to jeszcze poczuje. Że gdy znów ujrzy te przenikliwe, brązowe oczy, kolana się pod nią ugną. A jednak. Chłopak wstał z ławki i powoli ruszył w jej kierunki. [T.I] odwróciła się szybko i pobiegła w stronę swojego mieszkania. Nie chciała znów do tego wracać. Za wielką krzywdę jej wyrządził. Wbiegła na klatkę schodową, wdrapała się po drewnianych schodach i przekręciła klucz w zamku. Wparowała do mieszkania, trzaskają z całej siły drzwiami. Odwracając się tyłem do drzwi, serce omal jej nie wyskoczyło z piersi.
- Co ty tu robisz?! -krzyknęła rzucając się na chłopaka stojącego nieopodal drzwi.
- Przepraszam, ale nie odpisałaś na list. Nawet nie wiedziałem czy doszedł. Udałem się do parku. I tam Ciebie zobaczyłem. Kiedy zaczęłaś uciekać w stronę jednej z ulic, dobrze wiedziałem, że w odpowiednie miejsce zaadresowałem list. Znalazłem klucz przy oknie, więc postanowiłem na Ciebie zaczekać - [T.I] wpatrywała się w niego, a łzy nie przerywały swojego wyścigu na jej polikach. Powinna wyrzucić go z domu. Nie. Powinna w ogóle nie iść do tego cholernego parku. Ale jednak coś ją tam przyprowadziło. Nie wie, dlaczego pozwoliła mu mówić. Chyba jednak dalej coś do niego czuła. Nawet jeśli ją zranił. Nawet jeśli jej życie stało się bez niego ruiną.
Zayn przenikał ją wzrokiem czekając na jej reakcję. Nie wiedziała co powiedzieć. Emocje wzięły nade [T.I] górę i nie wiedzieć czemu już po chwili znajdowała się w jego objęciach. Poczuła się bezpiecznie. Tak jak nigdy dotąd.
- Przepraszam, że Cię zostawiłem. Nie wiedziałem co robię. Byłem głupi. - mówił zanosząc się płaczem - Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
- Ale to co mówiłeś ... - oboje płakali, tak więc nie wiele widziała, ale czuła, że się we nią wpatruje.
- Po ty co zrobiłem szukałem Cię. Długo. Potem odpuściłem. Nie miałem siły. Moje serce krwawiło, ale teraz jest lepiej. Bo Cię odnalazłem. Kocham Cię - przyciągnął ją mocniej do siebie i delikatnie pocałował. Ona się jednak nie opierała. Odwzajemniła pocałunek, po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Ja Ciebie też. Tylko już mnie nie zostawiaj.
- Nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz