#57 Harry :*
W głowie miałam tylko ostatnie słowa Harr'ego "Przepraszam tak będzie
lepiej".Znowu łzy zebrały mi się do oczu.Nie mogłam się pozbierać po tym co mi
powiedział.Nie wychodziłam z domu przez kolejne 2 tygodnie.Próbowałam
dzownić,pisać,emailować...nic.Po nim pozostała mi tylko jedna czarna dziura w
sercu której nie umiałam załatać..
Nagle mój telefon zadzwonił.Nie patrząc
kto dzwoni odebrałam połączenie.
-Halo ? -powiedziałam.
-Dzień dobry czy
mogła by pani przyjechać do szpitala ? Pan Harry Styles miał wypadek.Jest z nim
źle.
-Dobrze juź jadę.-zakończyłam połączenie.
Nie wiedziałam po co akurat
do mnie dzwonił ?.Przecież powiedział mi że z nami koniec.Byłam na niego troche
zła..ale jednak pojadę.Ubrałam się szybko i pobiegłam do samochodu.Wsiadłam i
pojechałam.
Dotarłam po 5 minutach.Wysiadłam z auta i weszłam do
szpitala.
-Dzieńdobry ja do pana Stylesa.
-Dzieńdobry pokój
202.
-Dziękuję - wymusiłam usmiech i pobiegłam do pokoju.Nacisnęłam na klamkę
i pochnełam drzwi.Leżał nieprzytomny.
-Co się stało.. ?-powiedziałam
zachrypnietym głosem sama do siebie.
-Miał poważny wypadek.Wyglada na to że
chciał się zabić.-usłyszałam znajomy głos za sobą.Odwróciłam się i ujarzałam
Zayna.
-O..hej.-powiedziałam i spuściłam głowę w dół.-Czemu chciał się zabić
?
-Po pierwsze on z toba zerwał bo mu kazali.On cię kocha.Lou przychodził do
jego pokoju bo wrzeszczał ciągle że się zabije bo nie ma cię przy nim.Codziennie
rano wstawał z spuchnietymi policzkami.Nie odzywał się do nikogo oprócz
Louisa.Aż w końcu powiedział że idzie spać..a tak naprawdę poszedł do łazienki
i..chciał się zabić.
-Ale..on mi powiedział że on mnie już nie
kocha..
-Kłamał..on gdy szedł się z toba spotkać juz chciał wracać bo mówiła
że się rozpłacze..
-Dzięki Zayn.Dzięki że mi powiedziałeś..-przytuliłam się
do niego.
-Nie musisz dziękować.-pogłaskał mnie we włosy.Rozpłakałam się.-nie
płacz.Będzie dobrze.
Uspokoiłam się trochę.Nagle coś zaczeło pikać przy łożku
Harr'ego.Podeszłam do niego.
-Harry !Nie umieraj proszę..-rozpłakałam się
ponownie.
Lekarze wbiegli do sali i odciągneli mnie od nieo.Wyrywałam się ale
byli silniejsi.W końcu wyzli z sali.Nie byli zadowoleni.
-Chłopak prawie że
nie przeżył..ale udało się-uśmiechnał się jeden z lekarzy-moze go pani
odwiedzić.
-Dziękuję..-Weszłam do pokoju.Leżał tam.Żył.
-Harry..kocham
cię.Nie zostawiaj mnie..-wtuliłam się w jego dłoń.
-Nie zostawię.-usłyszałam
zachrypniety głos.
-Harry ? Obudziłeś się?
-Nie.-zażartował -jestem nadal
nie przytomny ale mam otwarte oczy i rozmawiam z tobą..
-Harry..tak się
matwiłam.
-Nie zasługiję na ciebie..
-Zasługijesz.
-Zostawiłem cię.Ale
ja cię kocham..
-Ja też cię kocham.-pocałowałm go w usta.-na zawsze
razem..
-Na zawsze....
Po tygodnu Harry wyszedł ze
szpitala.Teraz jestem jego żoną.Minęło z jakieś 2 lata.Mamy córeczkę Darcy.Harry
zawsze chciał tak dać córce na imię.Więc..no.Wszystko się ułozyło.Jest
wspaniale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz