#77 Liam
Jaki debil-zaśmiałam się oglądając filmik na którym mój ukochany ściąga
Harry'emu spodnie na scenie
Zawsze tak robię, kiedy nie ma go obok mnie.
Jeśli jest w trasie filmiki z ich koncertów przybliżają mnie do niego. Wtedy
czuję, że jestem nabieżąco,tak jakby był razem ze mną.Jednak to są tylko
odczucia, nie mogę poczuć jego zapachu, dotyku, jego ciała do którego kocham się
przytulać. Jego widok na ekranie, uśmiech, którego nie brakowało mu na
koncertach. Cieszyłam się jego szczęściem, ale zarazem byłam raniona.Depresja,
po raz kolejny mnie dopadła. Zerknęłam na zegarek. Godzina 21, czyli Liam
przygotowuje się na następny koncert, nie mogę do niego zadzwonić,aby usłyszeć
jego głos i choć na chwilę zabić tęsknotę.Moje serce wypełnione po brzegi
miłością do najwspanialszego chłopaka pod słońcem teraz zaczęło za nim tęsknić.
Długie, samotne wieczory towarzyszą mi od ponad 3 miesięcy. Trasa, taki jest
skutek talentu, którym został obdarzony Liam. Wiem, że spełniają się jego
marzenia, że od zawsze o tym marzył, ale czy musimy za to płacić aż tak duża
cenę? Nie pamiętam już kiedy razem spędziliśmy wieczór..sam na sam, romantycznie
skupiając się tylko na sobie. Te ciągłe rozłąki niszczą nas, serce przez nie
cierpi.
Podniosłam się z niechęcią. Przed oczami ciągle był chłopak, którego
potrzebowałam. Zbliżyłam się do szafki, która jak zawsze przyswożyła mi
niewielkich kłopotów.
-Miałeś to naprawić przed trasą-powiedziałam sama do
siebie po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłam
Jego obecność była mi tak
potrzebna, że nie zdałam sobie sprawy, że wytwory mojej wyobraźni, które
kreowały go obok mnie nie były prawdziwe.Chwyciłam album, ten który już od paru
lat został nieruszany. Przypomniałam sobie o nim, kiedy moje serce zaczęło się
kurczyć na myśl o Payne. Usiadłam wygodnie na zimnej kanapie. Otworzyłam
pierwszą stronę. Od razu w oczy wpadała mi szczęśliwa para, która nie zważając
na cały świat radowała się swoja obecnością. Drugie, trzecie i kolejne zdjęcie.
To wszystko było takie piękne. Wyjątkowe wspomnienia, które sięgały nawet czasem
przed X-factor. Wtedy byliśmy niezauważalna parą. Liczyliśmy się tylko my.
Codzienne spotkania, radości, smutki, wsparcia..nie mówię, że teraz tego nie ma,
ale nie mam go dostępnego 24 godziny na dobę. To boli. Czasami zastanawiam się
czy w ogóle o mnie pamięta, kiedy ja siedzę w ciemnym pokoju, płacząc za nim ,a
on świetnie się bawi na scenie. Ostatnią rozmowę przeprowadziliśmy 4 dni
temu. Ciągle sprawdzam skype czy jednak nie jest dostępny, ale jeszcze nigdy bez
umowy nie trafiłam na 'online' przy jego nicku. Kartkowałam kolejne strony. Tak
dużo wspomnień. Tych pięknych, bo wtedy nie mogłam na nic narzekać. Wszytko było
idealne.wszystko, bez wyjątku.Poświęcaj mi tyle czasu. Teraz jest zupełnie
inaczej. 'Kocham Cię' przez telefon traci swoja wartość. Raduje mnie to, ale
spojrzenie prosto w oczy ukochanego wypowiadając te słowa nabierają
piękniejszych wartości. Wtedy widzę jak bardzo te słowa są szczere, ale..teraz
te głupie dwa słowa przydałyby mi się najbardziej. Chociaż przez telefon..jego
głos jedynie może mnie uspokoić.
Kolejna fala załamania. Żałuję, że namówiłam
go do castingu. Gdyby nie ja teraz siedzielibyśmy wtuleni w siebie, wyznając
sobie miłość. Nie musielibyśmy rozstawać się na tak długie dni, które tylko
łamią moje serce. Smutek który ogarnął całe serce znalazł swoje ujście w łzach,
które za wszelka cenę chciały wydostać się na zewnątrz. Zapatrzona w
uśmiechnięte twarze na fotografii łza spłynęła kreśląc mokrą plamę na zdjęciu.
Spłynęła tak szybko jak nasze spotkania pomiędzy koncertami. W oka mgnieniu już
jej nie było.Tak samo jest z nami. Jeden dzień razem nie potrafi wypełnić
miesięcy, które spędziliśmy osobno. Kolejne fotografie. Radość, szczęście...te
uczucia są coraz bardziej niedoświadczalne.Jeden jego gest do mojej osoby, a
wiem, że będę szczęśliwa czy o tak dużo proszę? Czy nie jestem juz ważna dla
niego? Co takiego zrobiłam? Czemu tak bardzo mnie ignoruje? Nie chce
rozmawiać?
Rzuciłam album na ziemię. Serce łamało się na miliony kawałeczków.
Nie mogłam powstrzymać emocji, które teraz nade mną górowały.Fale łez
wydostawały się na zewnątrz, tworząc prostą ściężkę na policzkach, które po
chwili schowałam w poduszce. Nie dbałam o nic. Otaczająca mnie cisza nie
pasowała do mnie. W środku toczyłam zawzięta walkę. Bitwę z samą sobą raniąca
mnie doszczętnie.Jedynym lekarstwem, choć w najmniejszym stopniu opanowaniem
moich emocji był Liam, który teraz powinien być obok mnie, przytulić,
powiedzieć, że kocha, że na zawsze będziemy istnieć. A jak jest? Ja sama
w pustym pokoju, nie mogąc powstrzymać łez, które wywołał chłopak będący
paredziesiąt tysięcy ode mnie.
Podniosłam lekko głowę. Przetarłam mokry
policzek, który po zaledwie kilku sekundach został zalany kolejną falą płaczu.
Cały świat stał się obojętny. Nie zważałam na nic. Chciałam jedynie usłyszeć
jego głos. Tylko on może wydostać mnie w tego okropnego dołku, z którym nie mogę
sobie poradzić. Od dawna nie byłam w takim stanie. Tak bardzo mi go
brakowało.Moje serce potrzebowało jego dawki, aby zacząć normalnie
funkcjonować.Aby dalej mogło żyć. Wystarczy jeden gest z jego strony a
rozświetli nie tylko ten męczący mnie wieczór, ale także zbliżające się kilka
dni bez chłopaka, do którego należy moje serce. Choć ciągle miałam go przed
oczami, w moim sercu nie było chwili abym o nim zapomiała. Czułam się nie
spełniona. Do uszu doszedł dźwięk telefonu. Otarłam jedną z milionów łez.
Bezsilnie podniosłam się kierując do szafki na której znajdował się telefon,
pryz okazji zerkając na zegarek, który wskazywął pare minut przed 21.30. Czyli
Liam za chwilę będzie na scenie. Zbliżyłam się do niego. Zerknęłam na jasny
ekran. Liam. To jego imię widniało na komórce.Serce ogarneło nieopisane
szczęście, a łzy płynęły przez uśmiech. Wcisnęłam zieloną słuchawkę,która była
jedyną przeszkodą, aby usłyszeć napiękniejszy głos.
-Cześć kotku, nie mam
dużo czasu,ale chciałem ci powiedzieć, że udało mi się wynegocjować 4 dni
wolnego i jutro będę w domu. Tęsknię za tobą i nie mogę się doczekać kiedy cię
przytulę. Kocham Cie najmocniej na świecie- koniec
To na te słowa czekałam
tak długo. To one sprawiły, że cała nadzieja i energia wróciły.Jeden telefon a
okazał sie szczęściem na najbliższe 4 dni. W końcu będę mogła go przytulić i
powiedzieć, że na zawsze będzie tylko mój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz