sobota, 25 maja 2013

#77 Liam


Jaki debil-zaśmiałam się oglądając filmik na którym mój ukochany ściąga Harry'emu spodnie na scenie
Zawsze tak robię, kiedy nie ma go obok mnie. Jeśli jest w trasie filmiki z ich koncertów przybliżają mnie do niego. Wtedy czuję, że jestem nabieżąco,tak jakby był razem ze mną.Jednak to są tylko odczucia, nie mogę poczuć jego zapachu, dotyku, jego ciała do którego kocham się przytulać. Jego widok na ekranie, uśmiech, którego nie brakowało mu na koncertach. Cieszyłam się jego szczęściem, ale zarazem byłam raniona.Depresja, po raz kolejny mnie dopadła. Zerknęłam na zegarek. Godzina 21, czyli Liam przygotowuje się na następny koncert, nie mogę do niego zadzwonić,aby usłyszeć jego głos i choć na chwilę zabić tęsknotę.Moje serce wypełnione po brzegi miłością do najwspanialszego chłopaka pod słońcem teraz zaczęło za nim tęsknić. Długie, samotne wieczory towarzyszą mi od ponad 3 miesięcy. Trasa, taki jest skutek talentu, którym został obdarzony Liam. Wiem, że spełniają się jego marzenia, że od zawsze o tym marzył, ale czy musimy za to płacić aż tak duża cenę? Nie pamiętam już kiedy razem spędziliśmy wieczór..sam na sam, romantycznie skupiając się tylko na sobie. Te ciągłe rozłąki niszczą nas, serce przez nie cierpi.
Podniosłam się z niechęcią. Przed oczami ciągle był chłopak, którego potrzebowałam. Zbliżyłam się do szafki, która jak zawsze przyswożyła mi niewielkich kłopotów.
-Miałeś to naprawić przed trasą-powiedziałam sama do siebie po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłam
Jego obecność była mi tak potrzebna, że nie zdałam sobie sprawy, że wytwory mojej wyobraźni, które kreowały go obok mnie nie były prawdziwe.Chwyciłam album, ten który już od paru lat został nieruszany. Przypomniałam sobie o nim, kiedy moje serce zaczęło się kurczyć na myśl o Payne. Usiadłam wygodnie na zimnej kanapie. Otworzyłam pierwszą stronę. Od razu w oczy wpadała mi szczęśliwa para, która nie zważając na cały świat radowała się swoja obecnością. Drugie, trzecie i kolejne zdjęcie. To wszystko było takie piękne. Wyjątkowe wspomnienia, które sięgały nawet czasem przed X-factor. Wtedy byliśmy niezauważalna parą. Liczyliśmy się tylko my. Codzienne spotkania, radości, smutki, wsparcia..nie mówię, że teraz tego nie ma, ale nie mam go dostępnego 24 godziny na dobę. To boli. Czasami zastanawiam się czy w ogóle o mnie pamięta, kiedy ja siedzę w ciemnym pokoju, płacząc za nim ,a on świetnie się bawi na scenie. Ostatnią rozmowę przeprowadziliśmy 4 dni temu. Ciągle sprawdzam skype czy jednak nie jest dostępny, ale jeszcze nigdy bez umowy nie trafiłam na 'online' przy jego nicku. Kartkowałam kolejne strony. Tak dużo wspomnień. Tych pięknych, bo wtedy nie mogłam na nic narzekać. Wszytko było idealne.wszystko, bez wyjątku.Poświęcaj mi tyle czasu. Teraz jest zupełnie inaczej. 'Kocham Cię' przez telefon traci swoja wartość. Raduje mnie to, ale spojrzenie prosto w oczy ukochanego wypowiadając te słowa nabierają piękniejszych wartości. Wtedy widzę jak bardzo te słowa są szczere, ale..teraz te głupie dwa słowa przydałyby mi się najbardziej. Chociaż przez telefon..jego głos jedynie może mnie uspokoić.
Kolejna fala załamania. Żałuję, że namówiłam go do castingu. Gdyby nie ja teraz siedzielibyśmy wtuleni w siebie, wyznając sobie miłość. Nie musielibyśmy rozstawać się na tak długie dni, które tylko łamią moje serce. Smutek który ogarnął całe serce znalazł swoje ujście w łzach, które za wszelka cenę chciały wydostać się na zewnątrz. Zapatrzona w uśmiechnięte twarze na fotografii łza spłynęła kreśląc mokrą plamę na zdjęciu. Spłynęła tak szybko jak nasze spotkania pomiędzy koncertami. W oka mgnieniu już jej nie było.Tak samo jest z nami. Jeden dzień razem nie potrafi wypełnić miesięcy, które spędziliśmy osobno. Kolejne fotografie. Radość, szczęście...te uczucia są coraz bardziej niedoświadczalne.Jeden jego gest do mojej osoby, a wiem, że będę szczęśliwa czy o tak dużo proszę? Czy nie jestem juz ważna dla niego? Co takiego zrobiłam? Czemu tak bardzo mnie ignoruje? Nie chce rozmawiać?
Rzuciłam album na ziemię. Serce łamało się na miliony kawałeczków. Nie mogłam powstrzymać emocji, które teraz nade mną górowały.Fale łez wydostawały się na zewnątrz, tworząc prostą ściężkę na policzkach, które po chwili schowałam w poduszce. Nie dbałam o nic. Otaczająca mnie cisza nie pasowała do mnie. W środku toczyłam zawzięta walkę. Bitwę z samą sobą raniąca mnie doszczętnie.Jedynym lekarstwem, choć w najmniejszym stopniu opanowaniem moich emocji był Liam, który teraz powinien być obok mnie, przytulić, powiedzieć, że kocha, że na zawsze będziemy istnieć. A jak jest? Ja sama w pustym pokoju, nie mogąc powstrzymać łez, które wywołał chłopak będący paredziesiąt tysięcy ode mnie.
Podniosłam lekko głowę. Przetarłam mokry policzek, który po zaledwie kilku sekundach został zalany kolejną falą płaczu. Cały świat stał się obojętny. Nie zważałam na nic. Chciałam jedynie usłyszeć jego głos. Tylko on może wydostać mnie w tego okropnego dołku, z którym nie mogę sobie poradzić. Od dawna nie byłam w takim stanie. Tak bardzo mi go brakowało.Moje serce potrzebowało jego dawki, aby zacząć normalnie funkcjonować.Aby dalej mogło żyć. Wystarczy jeden gest z jego strony a rozświetli nie tylko ten męczący mnie wieczór, ale także zbliżające się kilka dni bez chłopaka, do którego należy moje serce. Choć ciągle miałam go przed oczami, w moim sercu nie było chwili abym o nim zapomiała. Czułam się nie spełniona. Do uszu doszedł dźwięk telefonu. Otarłam jedną z milionów łez. Bezsilnie podniosłam się kierując do szafki na której znajdował się telefon, pryz okazji zerkając na zegarek, który wskazywął pare minut przed 21.30. Czyli Liam za chwilę będzie na scenie. Zbliżyłam się do niego. Zerknęłam na jasny ekran. Liam. To jego imię widniało na komórce.Serce ogarneło nieopisane szczęście, a łzy płynęły przez uśmiech. Wcisnęłam zieloną słuchawkę,która była jedyną przeszkodą, aby usłyszeć napiękniejszy głos.
-Cześć kotku, nie mam dużo czasu,ale chciałem ci powiedzieć, że udało mi się wynegocjować 4 dni wolnego i jutro będę w domu. Tęsknię za tobą i nie mogę się doczekać kiedy cię przytulę. Kocham Cie najmocniej na świecie- koniec
To na te słowa czekałam tak długo. To one sprawiły, że cała nadzieja i energia wróciły.Jeden telefon a okazał sie szczęściem na najbliższe 4 dni. W końcu będę mogła go przytulić i powiedzieć, że na zawsze będzie tylko mój.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz