#81 Harry :*
ARRY #1
Znacie się z Harrym od pięciu lat, ale parą jesteście dopiero od roku.
Ukrywaliście swoją miłośc, ale w końcu Harry zyskał odwagę i pewnego
wieczory cię pocałował. Mieszkasz razem z całą piątką w jednym wielkim
domu. Dzisiaj robicie impreze urodzinową dla Louisa. Chłopak nic o tym
nie wie. Siedzisz na łóżku w swojej sypialni i przeglądasz gazetę. Z
łazienki wychodzi Harry. Patrzy się na ciebie z nutką porządania.
T: Harry, wszystko w pożądku ?
Wtedy chłopak podszedł do ciebie i uklęknął przy łóżku i zrobił (oczy kota ze Shreka).
T: Harry, nie ja ci coś powiedziałam.
H: Proszę.
T: Nie. Dwa tygodnie mówiłam ci już.
H: Ale minął już jeden, no proszę.
T: Nie.
Uśmiechnełaś się chytrze i udawałaś, że nie widzisz chłopaka. Ciągle z
uśmiechem na twarzy. Harry usiadł za tobą na łóżku i objął cię rękami.
N: Proszę...
Zignorowałaś go, ale on zaczął całować cię po szyi. Zamknełaś oczy i
poczułaś jak bardzo go pragniesz. Ciało mówiło ci tak, ale mózg nie
pozwalał ci na to. Wstałaś szybko i stanełaś przed chłopakiem. Powoli
zaczełaś zsówać z siebie części garderoby. Widziałaś to porządanie w
oczach chłopaka. Stałaś już w samej bieliźnie. Wtedy weszłaś do
garderoby, ale wyszłaś już w sukience. Na Harrego twarzy był smutek i
zdenerwowanie.
T: Nie tym razem kochanie.
H: (t.i.) nie... Chcesz żebym oszalał ?
T: Może.
Uśmiechnełaś się i wyszłaś z pokoju, a chłopak walnął całym ciałem na
łóżko. Szłaś ma dół po schodach z zadowoleniem. Wiedziałaś, że chłopak
już długo nie pociągnie, ale chciałaś go jeszcze podręczyć. Zeszłaś na
dół i usiadłaś w kuchni i zaczełaś pić herbatę Liama.
Li: Coś ty taka zadowolona ?
T: Zapytaj Hazzy.
Zaśmiałaś się, kiedy chłopak zszedł na dół. Popatrzył się na ciebie,
nadal miał w oczach mega pożadanie. Nalał sobie soku i poszedł do salonu
oglądać film. Nastał wieczór. Ludzie zaczeli się schodzić. Było ich
mnóstwo. Nie pamiętasz kiedy w tym domu było tyle osób... Impreza
trwała, wypiłaś trochę i poszłaś poszukać Harrego. Nie widziałaś go
przez cały wieczór. Poszłaś na górę i go zobaczyłaś. Stał oparty o
ścianę między pokojem Zayna, a Liama. Przeszłaś obok niego obojątnie,
ale jedną ręką przejechałaś po jego kroczu. Zaczełaś rozmawiać z grupką
dziewczyn, które stały niedaleko Harrego . Skończyło ci się piwo,
przeprosiłaś je i poszłaś w stronę schodów. Idąc, Harry złapał cię w
talii pocałował cię w szyję i wyszeptał do ucha.
H: Proszę cię, potrzebuje tego.
T: Tego czy mnie ?
H: Ciebie.
Harry bez zastanowienia otworzył drzwi do pokoju Zayna, zamknął je i
rzucił cię na łóżko. Miał takie wielkie pożądanie w oczach. Zaczął cię
całować. Namiętnie całować... Rozbierał cię i siebie też. Po chwili
byliście nadzy... Całował cię od góry do dołu, czułaś się wspaniale.
Zjechał do twojej kobiecości. Zaczął robić okrężne i szybkie ruchy
językiem. Cała chodziłaś. Bez zastanowienia włożył w ciebie dwa palce, a
po chwili trzy, byłaś plisko szczytu... Harry szybko wysunął palce i
popatrzył ci się w oczy.
H: Dzisiaj nie będziemy się bawić.
T: To znaczy ?
Bardzo gwałtownym i szybkim ruchem wszedł w ciebie. Wchodzi i wychodził.
Robił to tak inaczej. Inaczej niż zwykle. Czułaś go w każdym
centymetrze siebie.
H: Krzycz.
T: Harry, Harry...
Krzyczałaś ile masz sił w płucach. Wasze oddechy były coraz bardziej niespokojne.
H: Jeszcze trochę.
Chwycił cię mocno i wszedł tak gwałtownie, że doszliście równo. Krzyłaś
tak głośno, że zapewne wszyscy na korytarzu was słyszeli. Harry wyszedł z
ciebie i uklęknął przy łożku i oparł się na twoim brzuchu.
H: Już nigdy więcej nie każ mi czekać.
T: No to musisz być baaardzo grzeczny.
H: Już zawsze będę...
Pocałował cię i zaczeliście się ubierać. Szybko włożyłaś sukienkę. Harry
też był szybko w ciuchach. Westchnął i wyszliście z uśmiechami na
twarzach. Wszyscy się na was patrzyli.
Rano zeszliście na śniadanie, mimo że była już 12. Weszliście do kuchni.
Rozmawialićie w piątke, bo Zayn strasznie się zalał. Po jakimś czasie
mulat zszedł i stanął w progu.
Z: Ej może wiecie kto się zabawiał w moim pokoju ? Staniczek znalazłem.
Razem z Harrym wybuchneliście śmiechem. A później wszyscy się śmialiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz