środa, 10 kwietnia 2013

#21 Opowiadanie  Harry :* (Część 5)

"Też tak uważam ale nie uważasz że powinnyśny...."

(oczami Carmel)

Około godziny 10 obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła i głos Harolda

-Cholera jasna !!Krzyknął.

-Co się stało .Zapytałam i ujżałam krew na podłodze.

-Nic to tylko małe skaleczenie .Powiedział

-Harry siedz tu i się nie ruszaj Purdę po apteczkę

-Nie nic mi nie będzie .Powiedział.

-Taaa poczekaj chwile .

Pobiegłam po apteczkę , zbiegłam po schodach i wparowałam

do salonu chłopaczki jeszcze spały , a w kuchni Luis i Meg pili kawę.

-Luis apteczka szybko!!!

-Co się stało po co apteczka.!?

-Harry stłukł szklankę i się skaleczył.!

-Mój Boo o nie szybko .!!

Luis szybko znalazł apteczkę i pobiegliśmy do pokoju Lokersa.

Wszliśmy i Harrego tam nie było.Porozglądałam się i zobaczyłam go

leżącego w łazience .Kazałam Meg dzwonić po karetkę a ja i Luis próbowaliśmy

ocucić Harrego.Otwożył oczka na parę sekund i uśmiechnął się po czym znowu odleciał.

(oczami Harrego)

Ocknąłem się w szpitalu.Miałem przyczepione do ręki chyba 3 kable .

Nic nie pamiętałem ostatnie obrazy jakie sobie przypominam

to zapłakana tważ Carmel i zestresowanego Luisa.

Po chwili zobaczyłem że drzwi od mojego pokoju się otwożyły to była Carmel.

-Ooo hej Harry wszystko w porządku.?Zapytała z troską.

-Tak tylko powiedz mi jedno co ja tu robie , po co te kable i czemu mnie tak ręka boli? -A więc dzisiaj rana miałeś kaca i wywaliłeś się z szklanką a ona pękła

i poważne poraniła ci rękę .

-Ale czemu nic nie pamiętam.?

-Bo po pierwsze wczorajszej nocy trochę przesadziłeś . A po drugie gdy się skaleczyłeś poszłeś do łazienki przemyć ranę ale straciłeś przytomność.Powiedziała ze łzami w oczach.

-Ale czemu płaczesz ?

-Bo się o ciebie martwiłam.Powiedziała a po policzkach spływały jej łzy.

Nie mogłem tak na nią patrzeć więc powoli podniosłem się z łużka i przytuliłem ją .

-Nic mi nie jest widzisz . Wszystko jest w pożąndku.

-Na pewno .?

-Taa.

-Może się połóż a jak Purdę do bufetu i przyniosę ci coś słodkiego?

Nic nie odpowiedziałem tylko pokiwałem głową a on wyszła .

Pomyślałem sobie jakiego mam farta że ją spotkałem i

to wszystko że spotkałem chłopaków i razem twożymy

tak zgraną paczkę.Moje przemyślenia przerwał mój Przyjaciel.

-Stary wszystko ok? Gdy cie zobaczyliśmy leżącego w łazience nie wyglądałeś za dobrze.

-Tak jest ok.

-Głodny?

-Nie ale Carmel poszła po jakieś słodkości.

-Dba o ciebie ?

-I to jak to się nazywa fart.

-Strasznie się przejęła tym wszystkim , że jesteś w szpitali i wogule .

-Wiesz Lou ona jest wyjątkowa . Inna nisz poprzednie.Taka troskliwa.

-Hahah Harry zkąd ci się wzieło na takie przemyślenia .

-Ejj musisz mi coś obiecać !

-Coo?

-Że jak ją skrzywdzę to będziesz przy niej i będziesz ją wspierał.

-Okej stary przyżegam.

Gdy to pobiedziła Carmel weszła z rękami pełnymi żelek Haribo.

-Wiem że je lubisz więc wykupiłam wszystkie .Powiedziała użmiechająć się.

-Dziękuje ale ja tego wszystkiego nie zjem .

-Musisz ! Luis ci pomoże .Powiedziała szczeże się.

-Z chęcią wam pomogę.Powiedział Niall wystawiający głowę przez prug drzwi.

-Hahah dla cb też są.Poinformowała go Carm.

-Harry kiedy cię wypisują?Zapytał Liam

-Możliwe że dzisiaj.

-Świetnie .Powiedziała Camel żując się na mnie .

Nie zrobiła tego tak brutalne tylko delikatnie uważając na rekę i wgl.

(oczmi Carmel)

-Zrobię ci niespodziankę w domu ! Po informowałam Harrego.

-A jaką?

-Jak ci powien to co to za niespodzianka?

-No dobra .

-Lou idziesz mi pomoc?Zapytaal.

-Pewnie do zobaczenia w domu Boo.

-Hej .

Strasznie się cieszyłam żę Harry wchodzi postanowiłam przygotować

małą imprezę.Weszliśmy do samochodu i Lou zapytał.

-To jaki masz plan?

-Noo zrobimy małą imprezę powitaną.Tylko nasze toważystwo

kilka piw i coś do zjedzenia.

-I tak powinno być zawsze kiedy ktoś ląduje w szpitalu albo jest załamany .

-O co ci chodzi?

-Bo nasz Hazza nigdy nie miał szczęścia w miłości i gdy działo się

coś nie fajnego ona go żucała a on nażekał

że ma pecha i że nigdy nie znajdzie tej jedynej.

-To przykre też nigdy nie byłam szczęśliwa w swoich związkach.

-Ale teraz tak nie jest?

-Oczywiście że nie Harry jest wspaniała Kocham go nad życie.

-Wiesz on cie też kocha powiedział mi to w szpitali i dodał że

jak cie skżywdzi to mam być przy tobie i wspierać cię jak

tyko potrafię.

Dojechaliśmy na miejsce .Ogarnęłam trochę bo chłapcy

zostawili straszny syff. Przygotwoałam miski z chipsami,żelkami

i innymi przekąskami Lou poszedł po procenty a ja na chwile poszłam do swojego domu.

Poszła do swojego pokoju przebrałam się w bordowy sweterek rurki w

kolożę kawa z mekiem i do tego białe convese i poszłam do chłopaków.

Po drodze spodkałam Luisa wracaącego ze sklepu.

Wszliśmy do domu jeszcze ostatnie poprawki i wszystko gotowe.

Postanowiłam wziąć kamerę i jako taką niespodziankę nakręcić

Filmik dla Harrego . Skierowałam Kamerą na Luisa i powiedziałam.

-Lou powiedz coś do kamery coś miłego dla Harrego!

-Hej Harry robiny dla cb małe przyjęcie mam nadziej że będzie

ci się podobać .Pare Piw chipsy i inne słodkości.Jak coś to nie mój pomysł tylko operatora tej małej kamery do której teraz gadam no i co mam jesze powiedzieć KOCHAM MARCHEWKI!!!!!.

-Okey teraz ja .Przekierowałam kamerę na sb.

-A więc Harry cieszę się że wychodzisz ze szpitala. Nie ważne że byłeś tam przez dobę.Szykujemy dla cb małą imprezkę której autorm jestem ja . Mam nadzieję że ci się spodoba .I dodam jeszcze że KOCHAM CIĘ BARDZO I CIESZĘ SIĘ ŻE CIĘ SPODKAŁAM.

CAŁUSKI i mam nadzieję że zawsze będziemy razem.Wtedy wyłączyłam nagrywanie bo

chłopaki podjedżdżali pod dom.Wchodzli po woli po schodkach.

Harry otwożył drzwu a my wszyscy WITAJ W DOMU HARRY !!

-Dzięki wszystkim !

-Nie dziękuj nam to był tylko i wyłącznie pomysł Carm.Powiedział Liam.

-Naprawde sama na to wpadłaś i to wszystko zorganizowałaś?Zapytał

-Z małą pomocą ale takto moja zasługa .Powiedziała z dumą.

Wtedy Hazza podbiegł do mnie i prztulił.

-Dziękuje Kochana jesteś.Szepnoł

Wedy zaczeła się dziak impreza znaczy się Ja i Harry podarowaliśmy

sobie wielkiego balowania . Ja nie piłam bo ktoś musiał ty mieć

rękę na pulsie a Harry bo nie miał ochoty.Był jakiś nie w sosie.

Niby się cieszył że jest w domu i że my wszyscy tu jesteśmy ale coś

go gryzła. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam do jejo pokoju.

Kazałam usiaśc i zapytałam w prost

-Harry co się dzieje?

-Nic tyko jetem trochę zmęczony.

-Harry widze że coś cię gnębi powiedz.

-Noo bo ... ten .. tego no wiesz .

-Haha nie Harry nie wiem wykrztuś to z siebie.

-Bo ja się boje że mnie zostawisz!

-Niby czemu?`

-Nie wiem poprostu obawiam się tego że coś ci się stanie

albo że się rozstaniemy a ja tego nie chce.

-Choć coś ci pokaże .Siegnełam po kamerę i puściłam mu Video ze mną i Lou.

-Patrz.Harry przyglądał się i śmaiał z Luisa ale nadszedł czas na minie.

On oglądał a ja poszłam w tym czasie do łaziemki.

Gdy wruciłam Harry uśmiechnoł się do mnie Przytulił i powiedział.

-JA TE Z CIĘ KOCHAM I PRAGNĘ TEGO SAMEGO . I wbił się w moje usta .Było niesamowicie.

Żuciliśmy się na łużko i nie opchodziła nas to czy ktoś tu wejdzie teraz

liczyliśmy się tylko my.Delikatnie całował mnie po szyi a ja wplotłam ręce w jego małe kędziorki na głowie.Pocałunkami schodził coraz niżej i niżej (...)Ta noc była najlepszą w całym moim życiu . Wtedy poczułam że jestem w odpowiednim miejscu i z odpowiednią osobą.

(Rano)

Obudziłam się bardzo wypoczęta. Noc Z Harry była najlepsza w moim

życiu .Było magicznie i namiętnie.

Nagle poczułam że coś leży na moich placach.

To coś to była ręka mojego kochnego Harrego .

Tak słodko spał .Wyśliznełam się delikatnie z łużka i zrobiłam mu

zdjęcie.Wżuciłam na facebooka i podpisałam "Ale słodzisz chłopaczku . Kocham cię Harry ;*'

Odrazu pojawiło się pełno komętarzy.Kilka zabawnych typu "Hahah ale słodko "

ale więkrzoś to hejt.Nie cisneli Harrego tylko

mie były tam takie komętaże jak "Odwal się od Harrego jeśli ci życie miłe"

Było ich naprawdę wiele więc postanowiłam zablokować dodawanie

komętaży .Wyłączyłam laptopa i ruszyłam w stronę łazkienki

zażyciłam na siebie bluzkę Harrego i trochę ogarnełam swoje włosy.

Wyszłam i zobaczyłam uśmiechnietą tważ Hazzy.

-Co tak się szczeżysz? Zapytałam

-A tak jak sobie przypomnę wczorajszą noc

to odrazu się uśmiecham.Było bardzo miło.

-Też tak uważam ale nie uważasz że bowinnyśny..Przerwał mi

-TO POWTUŻYĆ!

-Hahah nie zejść na dół na śnadanie.

-Eeh mi się podoba bardziej ta pierwsza opcja.Powiedział z zaciesznem i rzucił mnie na łużko nie chcąć wypuścić.

-Mi też ale trzeba coś jeść.

-Ale to zaczeka.

-Nie Harry idziemy.Powiedziałam ponośnym głosem.

-A powiesz magiczne słowo?

-Proszę?

-Żle to nie to słowo.

-HARRY!

-To też nie to.

-Kocham cię ?

-IDZIENY NA ŚNIADANIE PANI STYLES.Powiedział i przeżucił Mnieni prez ramie.

Gdy znalezliśmy się na dole nikogo nie było .Dom świecił pustkami.

Popatrzałam na zegar i nie dziwiła się czemu nie ma tu żywej duszy.

Była 13;00 . Poszłam do kuchni i chciała zrobić naleśniki ale Harry mi przerwał.

-Co ty robisz!!?

-Chciałam zrobić coś do jedzenia.

-JAKO GŁOWA NASZEJ RODZINY JA BĘDĘ ROBIŁ ŚNIADANIA.

-Harry jeteśmy tylko parą a nie małżeństwem.

-Już nie długo.Powiedział i śmiesznie poruszył brwiami.

-Harry co ty kombinujesz?

-A nic kochanie o nic się nie mart ja o wszystko zadbam.

-Ale...Przerwał mi.

-Nie ma żądnych ale rozumiemy się. Ja mam wszystko zaplanowan.

Za kilka lat ci się oświatcze ty się zgodził . 15 lipca w twoje urodziny

wyjdzesz za mnie i będziemy żyć długo i szcześliwie .

-Harry nie wiem czy dożyję jutra a ty masz plany na odległe czesy.

Jak to kiedyś powiedziała mi moj mama "Żyjmy chwilą z nadzieją na leprze jutro"

-Ale musisz mi coś obiecać.

-Co ?

-Że jak ci się oświatcze to powiesz tak

-Obiecuje .

-No dobrze a propo twojej mamy nigy mi o niej nie opowiadałaś.

-No bo ona i mój tata nie mieszkają w Londynie i nie było po co

o nich wspominać.

-A gdzie mieszkają?

-W Polsce tam się urodziłam i wychowałam dopiero w wieku 17 lat

przeprowadziłam się ty z Meg bo od zawsze o tym mażyłyśmy.

-Moja rodzina też tu nie mieszka .

-Jak to?Nie urodziłeś się w Londynie?

-Nie urodziłam się w małym miasteczku daleko od Londynu.

Dopiero pożnie prze prowadziliśmy się tu z chłopakami.

-Tęskinsz czasem z nimi?

-Nawet bardzo ale ty mi ich zastępujesz.Uśmiechnoł się.

-Jeśli masz ochotę to możesz dzisiaj jechać i ich odziedzić macie

jeszcze miesiąc urlopu więc spokojne możesz pojechać do nich nawet na tydzień.

- A co z tobą?

-Zostanę tu nic mi przecież nie będzie jak kilka dni zostanę sama.

-Nie pojedziesz ze mną do mojej rodziny a pużniej polecimy do polski

i spotkasz rodziców!

-Nie nie będę ci sprawiac problemów.

-Coo ty i problemu kochanie ja się ciebie nie pytam o zdanie tylko ci to oznajmiam.

Biegnie do domu i się spakuj o 16;00 podjadę po ciebie i jedzimy do moich rodziców.

-Kochany jesteś już biegnę.

Pobiegłam szybko na górę ubrałam się pocałowałam Hazzę i

pobiegłam do domu.Wywaliłam wszystko z szafy spakowąłam do torby i ogarnełam się

trochę przygotowałam paszport telefon portfel i Mp4 oczywiście.

Wybiją 16;00 a Harry już czekał załadował moją torbę do bagażnika i ruszyliśmy.

Jak to ja ozywiście w czasie drogi zasnęłam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz