#90 Niall
T-Halo? - spytałam zaspanym głosem, próbując wydostać się w łóżka.
P-Debilko
wiesz, która jest godzina? - zapytała przyjaciółka z rozzłoszczonym głosem -
Wiesz, że dzisiaj idziemy na koncert moich ciastek z kremem - powiedziała
zmieniając ton na delikatny i radosny.
T-No chyba nie. Mam gdzieś tych
lalusiów, którzy zniszczyli ci psychikę do nie obliczalnie cyfry.
P-Nie
dramatyzuj, tylko się ubieraj. Czekam na ciebie o 16:00 przy opuszczonej
ruterze. Pa - Szybko się rozłączyła nie pozwalając mi dojść do ostatnich
słów.
Przemyślałam czy pójść na koncert z sobie zrujnować psychikę czy
zostać w domu i wyleżeć w łóżku przez cały dzień i słuchaj obraźliwych tekstów
od [I.P] jaka ja jestem głupia że nie poszłam z nią.
Dobra dla zabawy idę,
ale tylko po to by [I.T] nic się nie stało. Wywlekając się z siedziska, wzięłam
z dębowej szafy pierwszy lepszy strój i wbiegłam do
łazienki. Po wzięciu prysznicu, podeszłam do swojego 'Amerykańskiego' kuferka,
wyciągając Liner
i czerwoną, soczystą szminkę,
którą przejechałam usta w mgnieniu oka. Oschnięte włosy natapirowałam czego moja
mama nie lubi, bo sądzi że przez tonę lakieru niszczę sobie włosy. Dobrze
niszczę, ale włosy są moje i ja robię z nimi co chcę i kiedy chcę. Zbiegłam ze
schodów idąc do jadalni, gdzie czekało na mnie spóźnione śniadanie. Wzięłam
zieloną miskę, wsypując płatki śniadaniowe i zalałam je zimnym mlekiem.
Dosiadłam się do stołu, mieszając łyżką w posiłku.
M-Tapirowałaś? - spytała
rozzłoszczona, dotykając z obrzydzeniem moich włosów - Ile razy mam ci mówić, że
nie masz tego robić ?
T-500, 600, 900 ... - nabijałam się - Mamo to moje
życie i robię z nim co chcę.
M-Do pełnoletności my decydujemy co robisz
(tekst mojej mamy).
T-Za pięć miesięcy będę miała 18 lat - wstałam, idąc do
korytarza.
Zakładając Converse, wyciągnęłam rękę po swoją granatową torbę, wychodząc z
domu.
Na miejscu przywitała mnie moja wariatka. Jak co dzień,
podarowałyśmy sobie całusa w policzek. Jej wyraz twarz był nie do opisania. Taki
radosny. Gdy ona była szczęśliwa to ja również.
-Więc, gdzie jest ten
koncert? - ułożyłam ręce na piersi idąc za przyjaciółką.
-Tam gdzie był
koncert Demi Lovato na który ty mnie wyciągnęłaś.
-Tak... pamiętam to -
zaśmiałam się.
Wybrałam koncert Lovato, bo miała podobne problemy do moich.
Byłam prześladowana w szkole z swojej wagi przez co zaczęłam się gwałtownie
ciąć. Gdy udało mi się ją zwalczyć, próbowałam, być jeszcze bardziej chudsza, aż
miałam problemy... i zostałam anorektyczką. Głodziłam się śmiertelnie, aż
trafiłam na odwyk, gdzie poznałam [I.P] która tam pomagała swojemu ojcu w pracy,
by zarobić na koncert One Direction. Zaprzyjaźniłyśmy się, i dzięki niej żyję.
Kocham ją jak siostrę, której nie posiadam. Jest aniołek stróżem, który jest
zawsze przy mnie, w gorszych i lepszych dniach mojego życia.
P-To już -
wrzasnęła.
T-Nie skuszę się.
P-Chodź będzie fajnie.
W środku
zajęłyśmy sobie miejsca ... pod sceną ?! No to fajnie wymyśliła. Dziewczyny
wokół wygląda dość dziwnie. Miały koszulki z logo zespołu, ich plakaty, na
twarzy napisy imion chłopaków czy po prostu '1D'. Na ich twarzach chwilami
widniał szeroki uśmiech, a czasem dość mocne łzy wzruszenia. Spojrzałam na
przyjaciółkę.. WOW ! wygląda jak one ! Na wielkim ekranie ukazał się krótki
materiał filmowy zespołu przez co na sali wydobył się głośny wrzask. Po chwili
pojawił się napis 'ONE DIRECTION 5' później 4, 3, 2, 1 iii ... po moich
bębenkach słuchowych. Na scenę wbiegli ci o to chłopcy. (włączcie 0:01:30). [I.P]
trzeba było przetrzymywać, bo wyglądała jakby miała zaraz zasłabnąć.
P- Louis
się do mnie uśmiechnął! - krzyczała głośniej niż wszyscy
zgromadzeni.
T-Wydaję ci się - zaśmiałam się, widząc jej minę.
Moją jednak
uwagę zwrócił nie Louis czy jak mu tam, tylko blondyn, który za każdą piosenką
skakał wyżej niż kangur.Słodko się uśmiechał do wszystkich, ale nie zwracałam
większej uwagi na niego.
Gdy zostałam poinformowana że za sekundę zagrają
romantyczną piosenkę Over
Again (puść) miałam do głęboko gdzieś, ale gdy to się stało zapomniałam do
Bożym Świecie.
N-Dziewczyno w bluzce z Wielką Brytanią do mnie - zaśmiał się.
Wszystkie światła powędrowały na mnie. Stałam niczym słup soli. [I.P] popchnęła
mnie w stronę schodków prowadzących na scenę. Chłopak podał mi rękę, wtedy
ujrzałam piękne jak wodospad niebieskie oczy. Czułam się jak w zaczarowanych
świecie. Gdy oni zaczęli śpiewać, a raczej krótko obcięty chłopak z znamionom na
szyi, Niall trzymał mocno mnie w talli wpatrując się chwilami we mnie i mówiąc
mi coś do ucha, czego nie słyszałam przez zaistniały hałas na sali. Kiwałam
głową na TAK. Rozpoczęła się właśnie zwrotka blondaska, delikatnie na moich
policzkach ukazały się malutkie łzy wzruszenia, które on wytarł swoim kciukiem.
Mocno mnie do siebie przytulił, bym się totalnie nie rozpłakała. Czułam się jak
w niebie. Chłopak, który był dla mnie najbardziej Naj z tego baysbandu śpiewa
dla mnie piosenkę, wpatrując się głęboko w oczy. Na scenie stałam przez cały
koncert, nie pozostało dużo. Gdy się wszystko skończyło Niall podszedł do
mnie;
N-Więc moja dziewczyno, idziemy się przejść?
T-Halo? Jak to nowa
dziewczyno?- spytałam zdziwiona.
N-No bo w czasie koncertu spytałem się
ciebie na ucho czy nie chciałabyś zostać moją partnerką do końca moich dni. Ty
pokiwałaś głową na zgodę, więc pomyślałem że się zgodziłaś -
posmutniał.
T-Jasne że się zgodziłam - zachichotałam - Jesteś wielkim idiotą
wiesz? - zapytałam, wycierając kolejną łez wzruszenia. Ten obrócił mnie pokój
własnej osi. I tak zostaliśmy ze sobą na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz