niedziela, 2 czerwca 2013
#88 Wszyscy :**
Zawsze próbowałam się nie wychylać, zawsze byłam cicha i nie pakowałam sie w kłopoty...aż do teraz. Los nie dał mi dzisiaj szczęścia, siedziałam cicho na tyła ich samochodu. Patrzyłam na swoje stopy unikając wzroku jednego z ich, nie myślałam że tak skończy się przejście po parku. W mojej głowie pojawiały się pytania na które nie znałam odpowiedzi Zabiją mnie? Wykorzystają? A może... pokręciłam głową, nie chciałam dalej się zastanawiać. Gdy zatrzymaliśmy się na czerwonych światłach-co mnie zaskoczyło, myślałam że nie przejmują się przepisami- głos w mojej głowie sie odezwał Uciekaj! Masz szansę!. Moja podświadomość mówiła Wiej! ale mój rozum mówił Nie uciekaj, może cię wypuszczą!, nerwowo ruszałam nogami i nagle usłyszałam głos kierowcy:
-Przestań się wiercić!- po tych słowach uspokoiłam się ale tylko na zewnątrz a wewnątrz trzęsłam się jak mała dziewczynka i skuliłam się w kłębek
-Daj spokój stary, i tak wystarczająco sie boi...- powiedziawszy to brunet-siedział koło mnie- spojrzał się na mnie i uśmiechnął
-Zawsze musisz podrywać każdą dziewczynę Harry?- powiedział chłopak siedzący koło kierowcy
Zaczęli się kłócić i nagle z ust Harrego wyszły słowa które przypomniały mi wcześniejsze wydarzenie "Zamknij się albo cię zabiję!", ugryzłam wargę aby się nie rozpłakać:
-Zamknij się albo cię zabiję!- krzyknął najwyższy z nich
-Co powiedziałeś gnoju?- podszedł do krzyczącego brunet (ten do którego krzyczał)
-Słyszałeś! powiesz jeszcze raz coś takiego i cię zabiję!
Siedziałam na drzewie, nauczyłam się na nie wchodzić w mojej szkole. Zawsze jak wpadła piłka, lotka lub coś innego wchodziłam i ściągałam zgubę-nie byłam jedyna połowa osób z moje szkoły tak umie. Trzymałam rękę na buzi aby mnie nie usłyszeli, po chwili ciszy usłyszałam dalszą rozmowę:
-Twoja dziewczyna puszczała się na prawo i lewo, dlatego teraz nie żyje! Próbuj dalej sobie w mawiać że była ci wierna...spała nawet ze mną!- chłopak nie wytrzymał rzucił się na niego i zaczęli się bić
-Zayn uspokój się! Słyszysz!
-Zamknij się Louis!- znów posłał chłopakowi lewego sierpowego a Louis zaczął go odciągać od chłopaka, ale zanim mu się to udało Zayn posłał mu ostatni cios kierowany w klatkę piersiową
-Harry sprawdź czy oddycha- powiedział Louis.
-Nie...kurwa świetnie nie żyje! Zayn i tak mamy kłopoty a teraz jak ktoś się do wie to będzie przerąbane!
Po słowach ręką trzymałam swoje usta abym nic nie powiedziała i zamknęłam oczy-na moich oczach umarł człowiek. Gdy wszystko ucichło otworzyłam oczy a przed nimi pojawił się z nikąd ptak- wystraszyłam się i odchyliłam się do tyłu do tego stopnia że zaczęłam spać z drzewa. Próbowałam złapać się jakiej kol wiek gałęzi, lecz nie udało mi się, na szczęście-nie wiem jakim cudem- zostałam przez kogoś złapana. Miał prześliczne czekoladowe oczy przepełnione złością, uśmiechnął się łobuzerko i postawił mnie na ziemi. Trzymał mnie za nadgarstek i oznajmił mi, że za dużo widziałam i tak szybko nie odejdę. Wpadłam na pomysł żeby zaprzeczyć, ale mi nie uwierzył, pociągnął mnie do reszty chłopaków:
-Mamy nie proszonego gościa!- oznajmił chłopak
-Witamy!- powiedział Harry- W czym możemy służyć?- powiedziawszy przejechał ręką po moim policzku nie mogłam nawet się ruszyć, strach całą mnie sparaliżował
-Coś mało mówna!- oznajmił Zayn-Widziała co tu się dzieje?- chłopak pokiwał głową- Louis trzeba był ją tu nie brać...gdzie była?
-Spadała z drzewa i ją złapałem...- przerwał mu wkurzony Zayn.
-Po co ją łapałeś?!- krzyczał- Jak by spadła to może by się zabiła i było by dobrze!
Usłyszawszy słowa ich lidera moje oczy zrobiły się ogromne a po policzku poleciały mi łzy. Ugryzłam w kącie dolną wargę aby powstrzymać resztę łez, brunet podszedł do mnie i złapał mnie w talii-Harry idealne imię dla dupka- przyciągnął mnie do siebie, rękami odpychałam go od siebie aby zapobiec czemuś czego bym nie chciała. Był silniejszy zbliżył się do mojej twarzy na niebezpieczną odległość, jęknęłam z bólu wbijających się w moje plecy paznokcie chłopaka. Już miał wbić swoje usta w moje gdy nagle poczułam dłoń między mną a Harrym, odwróciłam oczy w stronę właściciela ratującej mnie ręki. Moim oczom ukazał Louis- był inny iż oni a raczej wydawał się być inny, oczywiście w dobry sposób. Zaczęła się konwersacja między chłopakami:
-Co ty odpierdalasz?- krzyknął ten z burzą loków na głowie, odpychając mnie do tyłu
-To nie czas na romanse, kretynie!
-Zawsze jest czas na flirt!- puścił mi oczko na co spuściłam oczy w dół
Kłócili się dalej a Zayn robił coś z ciałem tego biednego chłopaka, przydarzyła się okazja do ucieczki nie myślałam długo zaczęłam uciekać. Ominęłam drzewo z którego spadłam, biegłam wzdłuż rzeczki przepływającą prze bok parku niedaleko lasu. Już miałam wybiec na chodnik gdy nagle poczułam czyjąś ręką na moich prawym nadgarstku, sprawca odwrócił mnie w swoją stronę i ujrzałam Louisa:
-Nam się nie ucieka- przyciągną mnie do siebie aż poczułam jego oddech na mojej szyi nerwowo przełknęłam ślinę- Bądź posłuszna a nic ci się nie stanie!- mówił mi do ucha
-Nie- powiedziałam cicho ale dość głośno aby usłyszał
-Słuchaj mała, nie pyskuj tylko chodź i tak jestem najłagodniejszy z całej grupy, ale jeśli mnie wkurzysz to...-przedłużał-...nie chciał bym być w twojej skórze!- popchnął mnie przed siebie cały czas trzymając mnie za nadgarstek
Nie wiem czemu, ale przy nim czułam się bezpiecznie mimo że go nie znałam i się tak do mnie odnosił.
Szliśmy przez ciemny las, w pewnym momencie mnie wyprzedził oznajmił mi że chce sprawdzać drogę. Dziwne:
-Uważaj tu wystaje gałąź- oznajmił a że była juz zmęczona całą sytuacją nie słuchałam go i potknęłam się o wcześniej wspomnianą gałąź. Upadłam w jego stronę gwałtownie się odwrócił i mnie złapał- Mówiłem uważaj- uśmiechnął sie tym razem słodko ujrzałam w nim odrobinę dobrego człowieka
-Dziękuje- powiedziałam cicho
-Stało ci się coś?- pokręciłam głową na odpowiedź - To dobrze...a teraz chodź!
Znów ruszyliśmy, dochodząc do chłopaków zapytałam go:
-Co ze mną zrobicie?
-Nie wiem, ale nie kombinuj i nie wkurzaj Zayna...
-To wasz lider?- powiedziawszy ugryzłam się w język, po co o to pytam
-Tak jak by, nasz prawdziwy lider nazywa się Liam...a co?
-Nic- odparła i przygryzłam wargę aby nie pytać się o nic więcej
-Czyli w swojej naturze jesteś gadułą, zgadłem?- spytał i spojrzał się na mnie, nic nie odpowiedziałam- Znów odebrało ci język? Wkurzające...
Doszliśmy do chłopaków i nagle z nikąd podszedł do mnie Harry łapiąc mnie za biodro. Zanim zdążyłam zorientować co się dzieje byłam już w objęciach tego dupka i blisko niechcianego pocałunku. Nie wiedziałam że była zdolna do tego, ale kopnęłam go w miejsce gdzie słońce nie dochodzi, oboje upadliśmy na ziemie. Louis i Zayn śmiali się tak jak ja a Harry zwijał się z bólu. Gwałtownie wstał i podszedł do Zayna mówiąc coś o mnie, gdyż co chwila się na mnie patrzyli. Louis podał mi rękę, ale ja nie miałam zamiaru wstać, cała pobladłam i znów zaczęły mi drżeć się ręce. W kieszeni Zayna i Harrego zauważyłam broń, szybko przyglądnęłam się Louisowi u niego także zobaczyła broń:
-Co sie stało?- spojrzał w dół siebie i się zaśmiał- Co broń? Nie rozśmieszaj mnie, jeśli sobie nie zasłużyłaś to nie użyje jej przeciwko tobie!
-Louis odsuń się!- krzyknął Zayn a chłopak zrobił to co mu kazał
Odwróciłam się w stronę Zayna i nagle odskoczyłam. Koło mojej głowy przeleciał nabój, moje serce zaczęło bić szybciej:
-Kurwa, nie trafiłem! Nie ruszaj się kretynko...-przerwał, gdyż przed de mną stanął niebieskooki- Louis, nie pajacuj odsuń się- nie ruszył się ani centymetra- Nie wkurwiaj mnie!
-Nie zabijaj jej, bierzemy ją ze sobą a potem się zobaczy!
-Ja cie zaraz zabije!- wziął głęboki oddech- Niech ci będzie, ale jeśli coś zrobi to...
-Przypilnuje ją- powiedziawszy to posłał mi groźne spojrzenia a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka- Wstawaj idziemy!- pozwiedzawszy to złapał mnie za nadgarstek nie zdążyłam nawet wstać a juz mnie ciągnął.
-Ona w ogóle nas słucha?- krzyknął Zayn
-Harry, zostaw ją...nie dotykaj jej! Zayn zatrzymaj się, musze zmienić miejsce!
-Po co...dobra zaraz stanę! Nigdy więcej tak na mnie nie patrz!- zaśmiał się lider
Po tych słowach ocknęłam się ze wspomnień i ujrzałam tego dupka przybliżającego się do mnie. Zaczął się na mnie kłaść, rękami próbowałam go odepchnąć, ale nie miałam siły więc wygrał. Pocałował moją szyję i zaczął robić "malinkę", jęknęłam z bólu. Przestał i spojrzał się na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem, dotknął lekko moich ust a ja dałam mu do zrozumienia, żeby przestał-zlekceważył to. Zamknęłam oczy aby nie widzieć co chce zrobić, znów dotknął moich ust ale nagle się ode mnie oderwał. Gdy wstałam zobaczyłam jak Louis w chodzi do auta na miejsce Harrego, zatrzaskując za sobą drzwi. Uśmiechnął sie do mnie dając mi do zrozumienia że wszystko gra i nie muszę sie go bać. Miałam mieszane uczucia, zarazem bałam się a z drugiej strony czułam się bezpiecznie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz