niedziela, 2 czerwca 2013
#85 Louis
Louis! Louis zaczekaj! To nie jest tak jak myślisz! On tego nie chciał!
- Przestań! Przestań go bronić! To wszystko jego wina. To przez niego Eleanor.. to.. NIE BROŃ GO!
- To jest mój brat! Myślisz, że pozwolę abyś go obwiniał o coś co stało się 2 lata temu?!
- PRZEZ NIEGO ELEANOR NIE ŻYJE! ON ZABIŁ MOJĄ ŻONĘ! Nie myśl sobie, że puszczę mu to płazem! Przez 2 lata jak głupi szukałem osoby, która tamtego dnia prowadziła samochód. Przez 2 lata zbierałem dowody. Przez 2 lata nie przespałem spokojnie nocy nie myśląc o tym. A on po tych dwóch latach przychodzi jakby nigdy nic i mówi, że to jego wina ? Nie obchodzą mnie jego usprawiedliwienia! Zrobię wszystko by zapłacił za to co zrobił! Nie daruję mu tego!
- Louis ja wiem, że to jest dla ciebie straszny cios, ale uważam, że powinieneś przynajmniej go wysłuchać. Nie wiesz ile go kosztowało by przyznać się tobie, że to on wtedy był za kierownicą. Nawet nie wiesz ile czasu spędziłam z nim na rozmowie i na przekonywaniu go by wyznał ci prawdę.
- Czekaj, czekaj.. chcesz mi powiedzieć, że o wszystkim wiedziałaś ? Od samego początku wiedziałaś, że to przez Nialla moja żona teraz nie żyje ? I mi o tym nie powiedziałaś ?
- Ja… nie! Nie wiedziałam od tym od..
- Nie kłam.! Wiesz, że nie znoszę kłamstwa! Nie mogę uwierzyć, że przez ten cały czas mnie okłamywałaś. A ja ci zaufałem. Uwierzyłem ci jak głupi. Tak dobrze dogadywałaś się z Harrym. Myślałem, że na serio nam współczujesz. A ty od początku wiedziałaś, że twój brat odebrał Harremu możliwość dorastania z matczyną miłością. Od początku wiedziałaś, że Niall zabił Eleanor. Chciałaś nas wykorzystać prawda ? Chciałaś mnie w sobie rozkochać i wykorzystać moje uczucia we własnym celu ? Pewnie myślałaś, że nigdy nie dowiem się prawdy, a nawet jeśli to nie wniosę oskarżenia ze względu na ciebie. W końcu to twój brat. Muszę przyznać, że nieźle sobie to wymyśliłaś. Niestety nie przewidziałaś tego, że twój plan może mieć małe luki. Nie jestem taki głupi, za jakiego mnie brałaś.
- Nie.. Louis to nieprawda! Jak możesz tak mówić ?
- Nie wierzę, że zakochałem się w kimś takim..
- Louis proszę.. Kocham cię.
- To już nic nie znaczy. Skąd mam wiedzieć, że nie okłamujesz mnie teraz ? W końcu cała nasza znajomość to kłamstwo. Nie wierzę ci już Monika. Nie chcę cię więcej znać. Zniknij z mojego życia. Na zawsze.
Chłopak założył kurtkę i nie zważając na błagania swojej byłej już dziewczyny opuścił dom jej rodziców. Po chwili Monika wybuchnęła płaczem i osunęła się na ziemię. Straciła Louisa. Straciła wszystko.
*
(Perspektywa Louisa)
- Tato ? Możesz tu na chwilę przyjść ? – Uniosłem głowę znad teczki wypełnionej poszlakami i dowodami, które zbierałem od dwóch lat. Teraz to wszystko.. te wszystkie zapisane papiery, które ponownie przeglądałem wydają się bezwartościowe. Westchnąłem cicho i wstałem od stołu. Przeczesałem dłonią po włosach i ruszyłem w kierunku salonu skąd dobiegał głos Harrego. Podszedłem do niego i usiadłem obok na kanapie. On jest taki podobny do Eleanor. Podobny nos, te same roześmiane wiecznie oczy, ten sam kolor włosów. To wszystko sprawiało, że chęć złapania Horana się powiększała. Jak on mógł ? Jeśli to o mnie chodzi to mógłbym właśnie być w drodze do jego domu z kajdankami leżącymi na siedzeniu obok. Nie wymigałby się tak łatwo. Gdyby Zayn i Liam nie postanowili, że wyłączą mnie ze śledztwa, to Niall już siedziałby za kratkami.
Potrząsnąłem głową by pozbyć się tych myśli. Nie mogę nic zrobić. Malik i Payne wyraźne zaznaczyli, że nie życzą sobie mojego udziału w śledztwie. Stwierdzili, że lepiej będzie jak wezmę sobie wolne, bo „to wszystko mnie wykańcza i będzie lepiej jak spędzę trochę czasu z Harrym”. Może jednak chłopaki mają rację ?
Z zamyślenia wyrwał mnie zniecierpliwiony głos mojego syna. Spojrzałem na niego i posłałem mu delikatny uśmiech.
- No.. co się stało ?
- Tato co się stało ? Monika miała dzisiaj przyjechać.. Obiecała mi, że pomoże mi z matematyką. Zaczynam już pomału rozumieć te wszystkie działania, ale nadal potrzebuję jej pomocy. – Przygryzłem delikatnie wargę i odwróciłem wzrok. Każda, nawet najmniejsza wzmianka o Monice ciągle sprawiała, że w moje serce wbija się sto igieł. Okłamała mnie. Od początku wiedziała o wszystkim i nie powiedziała mi tego. Zakochałem się w niej, a ona to wykorzystała. Potraktowała mnie jak gówniarza. Westchnąłem cicho i potargałem dłonią włosy Harrego.
- Monika dzisiaj nie przyjdzie.. już nie będzie cię uczyła.
*
Na dźwięk dzwonka u drzwi westchnąłem cicho i wyłączyłem telewizor. Ociągając się z lekka ruszyłem w kierunku korytarzu. Po kilku chwilach otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał mi się Niall Horan. Człowiek, którego w tej chwili nienawidziłem całym swoim sercem. Miałem ochotę sięgnąć po pistolet leżący w szafce w sypialni i wycelować nim w niego. Nie zrobiłem jednak tego. Nie byłbym zdolny do zabicia drugiego człowieka. Nie ważne jak wielką nienawiścią pałałem do blondyna. Nie mógłbym. Bez słowa zaczynałem zamykać drzwi, kiedy chłopak uniemożliwił mi to zatrzymując je swoją dłonią.
- Louis proszę.. musimy porozmawiać. Ja.. ja muszę ci wszystko wyjaśnić. – Ta skrucha w jego głosie sprawiła, że zapragnąłem wysłuchać jego wersji. Tak.. najpierw go wysłucham, a potem zaaresztuję pod zarzutem zabójstwa Eleanor Tomlinson. W nosie mam co na to powiedzą Zayn i Liam. Mam prawo zaaresztować człowieka, który zabił moją żonę i matkę mojego syna.
Kiwnąłem twierdząco głową i uchyliłem drzwi pozwalając mu wejść. Bez słowa zamknąłem za nim drzwi i skierowałem się ku kuchni. Usiadłem przy stoliku i spojrzałem na niego. Blondyn westchnął cicho. Kilka razy otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Zachowywał się jakby nie wiedział od czego zacząć. Jego zachowanie jest po prostu żałosne.
- Zabiłeś moją żonę.. – wydusiłem z siebie po kilku minutach milczenia, a Niall kiwnął twierdząco głową. Zacisnąłem dłonie w pięści. W końcu Horan przełamał się.
- To nie było tak jak myślisz. Od dwóch lat prześladuje mnie jej widok. Wtedy.. wracałem z pracy. Byłem strasznie zmęczony – nie spałem od ponad doby. Nawet nie wiem, kiedy Eleanor pojawiła się pod kołami samochodu. Musiałem przysnąć przed kierownicą. Nie minęło kilka minut, a ona.. a ona po prostu była martwa.
Zacisnąłem mocniej dłonie na stole. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Nigdy nie sądziłem, że będę siedzieć sam na sam w kuchni z mężczyzną, który jest winny śmierci Eleanor i spokojnie słuchać o tym jak zginęła. Nie tak wyobrażałem sobie spotkanie z osobą, która zabiła El. Przeniosłem wzrok na chłopaka.
- Opowiedz mi wszystko.. od początku.
- Dobrze.. ale musisz wiedzieć jedno. Monika dowiedziała się o tym na dwa dni przez tobą. Chciała ci powiedzieć o wszystkim, ale ja.. poprosiłem ją, żeby tego nie robiła. Sam chciałem ci o wszystkim powiedzieć. Ona nie jest tu niczemu winna. – Przygryzłem dolną wargę i zamknąłem oczy. Ona.. mówiła prawdę ? Po prostu broniła swojego brata. Niall przez chwilę milczał, po czym zaczął swoją opowieść. Od samego początku.
*
- MONIKA! Monika proszę otwórz mi! To ja Louis! Musimy porozmawiać! – Spojrzałem w okno prowadzące do jej sypialni. Nie wiele myśląc złapałem kilka mniejszych kamyczków. Zachowywałem się jak nastolatek. Ja trzydziestodwuletni facet, który ma za sobą dziesięcioletnie małżeństwo i jest ojcem dziewięcioletniego chłopca teraz stoi pod domem dziewczyny i rzuca w jej okno kamyki z nadzieją, że w końcu mu otworzy. Muszę z nią porozmawiać. I nie odejdę dopóki tego nie zrobię.
Po jakiś dziesięciu minutach nawoływania w Monika w końcu otworzyła drzwi wejściowe. Oparła się o nie i skrzyżowała dłonie na piersiach. Miała zaczerwienione oczy – płakała. Skrzywiłem się. Nienawidzę kiedy Monika płacze. A fakt, że to wszystko przeze mnie mi w ogóle nie pomagał.
- Czego chcesz ? – Zadrżałem delikatnie słysząc jej głos przepełniony jadem.Westchnąłem cicho i podszedłem do niej. Czułem jak moje serce wybija szalony rytm. Przez chwilę wpatrywałem się w nią w milczeniu. Ludzie… jak trudno jest zacząć. Co ja mam jej powiedzieć, żeby mi wybaczyła ? Jak ubrać słowa ? Już wiem co czuł Niall opowiadając mi tamten dzień. Wiem, jak strasznie się wtedy denerwował.
Wyciągnąłem dłoń i założyłam kosmyk jej włosów za ucho. Monika odwróciła głowę jakby mój dotyk ją parzył. Zabolało. Przez kolejne kilka minut staliśmy w milczeniu. W końcu zebrałem się na odwagę.
- Niall był u mnie. – Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc imię swojego brata. Przeniosła na mnie wzrok. Jej oczy były pełne strachu o bliską jej osobę. Wiem co sobie teraz myślała. Otworzyła delikatnie usta, ale powstrzymałem ją gestem dłoni.
- Nic się nie stało.. Opowiedział mi jak.. jak Eleanor zginęła. Powiedział mi również, że dowiedziałaś się prawdy dwa dni przede mną. Monika tak strasznie cię przepraszam.. Powinienem ..
- Powinieneś posłuchać mnie, kiedy cię o to prosiłam. – Kiwnąłem twierdząco głową nie odrywając od niej wzroku. Nawet w rozciągniętym swetrze, rozwalonych włosach i z zaczerwienionymi oczami wyglądała pięknie. Pragnąłem teraz chwycić ją w ramiona i już nigdy nie puszczać. Nie mam zamiaru dłużej trwać w żałobie po Eleanor. Oczywiście, że ją kochałem. Nadal jakaś cząstka mnie ją kocha, ale nie mogę wiecznie po niej rozpaczać. Muszę nauczyć się doceniać to co mam. A mam Monikę, która w tej chwili jest dla mnie najważniejsza. Wiecie co jest najdziwniejsze ? Uświadomił mi to jej brat – człowiek, który zabił moją żonę.
Delikatnie pogładziłem jej policzek, a Monika przymknęła oczy. Nie odwróciła głowy. Nie strzepnęła mojej dłoni. Może jeszcze mam szanse ?
- Monika .. ja strasznie żałuję, że wtedy cię nie posłuchałem. Przepraszam za to, że wtedy cię oskarżyłem. Kocham cię… I musiałem cię stracić, po to by uświadomić sobie, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Ty i Harry… - dziewczyna spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Po chwili milczenia, która trwała chyba wieczność wtuliła się w moje ciało. Zamknąłem oczy i objąłem ją mocniej.
- Kocham cię Monika..
- Ja ciebie też kocham Louis.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz