"Bardzo mi przykro [t.i], ale musimy się
rozstać. Nie pasujemy do siebie i nie powinniśmt się więcej spotkykać.
Pa."
W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Przez
kilka minut nie mogłam się otrząsnąć, nie mogłam przyjąć tej wiadomości. Po
prostu nie mogłam. Dupek. Jezcze nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego prosto
w twarz. Czułam, że zaraz się chyba rozryczę na całą galerię. Przecież on był
całym moim życiem, światem, moim oczkiem w głowie. Jak on tak po prostu mógł
zerwać ze mną i to przez SMS'a. Bliska płaczu wybiegłam ze sklepu zupełnie
zapominając o torbach z zakupami w stronę najbliższego parku. Usiadłam na jednej
z drewnianych ławeczek i zaczęłam płakać. Nagle poczułam, że mój telefon znów
wibruje, tym razem ktoś dzwonił, ale zignorowałam to. Nie chciałam teraz z nikim
rozmawiać. Chciałam pobyć trochę sama w ciszy.- [t.i]? - zawołał ktoś z daleka. To był dobrze znany mi głos mojej kochanej przyjaciółki.
- [i.t.p]. - wymamrotałam przez płacz, a dziewczyna
momentalnie podbiegła do mnie i przytuliła mocno siadając
obok.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona i lekko
zszokowana. Ja nic nie powiedziałam tylko pokazałam jej wiadomość od Eddie'go. -
Co za cholerny dupek i tchórz. [t.i] nie płacz przez tego gnoja. On nie jest
wart twoich łez. - pocieszała mnie jak tylko mogła.- Ja go kochałam. - w pewnym momencie przestałam płakać za to poczułam chęć zemsty. Chciałam się zemścić na nim, żeby poczuł się jak ja.. ale szybko darowałam sobie ten pomysł, bo i tak to nic by nie dało. Tylko przysporzyło więszego cierpienia. [i.t.p] siedziała obok wciąż tuląc mnie.
- Wszystko będzie dobrze. Zapomnisz o nim. Uwierz
mi, niedługo znajdziesz kogoś komu nie będziesz obojętna tak jak Eddie'mu.
Będzie cię kochał tak jaką jesteś, nie twoją urodę, ale to co masz w
środku. [t.i] błagam cię nie każ mi już więcej przemawiać, bo wiesz, że nie
jestem w tym dobra. - wyjąkała brunetka, a ja się cicho zaśmiałam. - Dobra choć,
pójdziemy do jakiegoś klubu i zatopisz swoje smutki w butelce Finlandii albo
najlepiej od razu w kilku. Schlejemy się w trupa!
- Ty to zawsze masz super pomysły. - powiedziałam i
razem poszłyśmy w stronę najlepszego klubu w mieście. Nawet nie było dużej
kolejki, więc bez trudu weszliśmy do środka. Całe pomieszczenie tętniło życiem.
Tłumy ludzi na parkiecie, przy barze i w osobnych boksach. Razem z [i.t.p]
podeszłyśmy do baru zamówiłyśmy na początek po 4 kieliszki czystej i udałyśmy
się do własnego osobnego boksu. Nie musiałyśmy długo czekać na nasze zamówienie.
Zrobiłyśmy sobie mały konkurs, która pierwsza wypije bez żadnej przerwy na
rozgrzewkę 2 kieliszki vódki. Niestety przegrałam, ponieważ [i.tp] szybciej
pochłonęła swój ostatni kieliszek czystej. Full zadowolona krzyknęła ze
szczęścia i wyszła z boksu na parkiet. Uradowana zaczęła tańczyć z jakimiś dwoma
chłopakami. Była już po 2 kieliszkach dosyć wstawiona, tak jak mi się wydaje to
ci dwaj też chyba dzisiaj nie oszczędzali sobie alkoholu. W końcu spuściłam z
nich wzrok i sama poszłam zamówić jeszcze 6 kieliszków Finlandii. Tego wieczoru
chciałam na zawsze zapomnieć o moim już ex chłopaku. Po pół godzinie również
byłam dosyć pijana. Chwilę później do boksu wróciła [i.t.p] z tymi dwoma
przystojniakami.
- Hej, [t.i] poznajcie się. To jest Niall. -
wskazała na chłopaka z blond czupryną siedzącego po jej lewej stronie. - A to
Zayn. - wtedy pokierowała wzrok na, nie powiem boskiego mulata. Był nieźle
seksowny. Zresztą obaj byli, ale miałam wrażenie jakbym już ich gdzieś widziała,
tylko gdzie? - A to [t.i]. - obaj chłopcy podali mi kolejno rękę , a ja je
uścisnęłam uśmiechając się szeroko.
- Dobra chyba pójdę sie przewietrzyć. -
powiedziałam wstając z wygodnej sofy. Wyszłam na tyły budynku i oparłam o drzwi,
gdy nagle dopadł mnie jakiś pijany mężczyzna.
- Witaj nieznajoma. Może miałabyś ochotę trochę się
zabawić? - zapytał chwiejąc się na boki.
- Nie. - odparłam i już chciałam odchodzić, gdy
złapał mnie i oparł o ścianę obmacując całe ciało. - Zostaw mnie! - krzyknęłam i
próbowałam go odepchnąć, ale ten przywarł mnie do ściany mocniej i zaczął
odpinać moją koszulę. Siłowałam się z nim, wołałam o pomoc, ale to nic nie
dawało. Czułam, że ogarnia mnie ciemność, że moje powieki się zamykają, i nagle
słyszę głos jakiegoś chłopaka.
- Puść ją! - krzyknął brunet, a ja wtedy..
straciłam przytomność.
- Gdzie jestem? Dokąd mnie wieziesz? –
powiedziałam, a brunet się uśmiechnął lekko, pokazując rząd białych zębów.
Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam ten czarujący
uśmiech.
- Miałem zamiar zawieźć Cię do mojego domu, ale jak
już się obudziłaś to pojedziemy do twojego. – teraz już go poznaję. To był ten
sam chłopak z klubu, ten który mnie uratował. – Miałaś wielkie szczęście, że
byłem w tamtym klubie. W innym wypadku mogłoby dojść do… - chłopak urwał, ale
obydwoje wiedzieliśmy co by powiedział dalej.
- Bardzo Ci dziękuję…
- Jestem Louis. – uniósł brwi z lekkim zaskoczeniem
na moją obojętną reakcję po czym uśmiechnął się szeroko.
-[t.i] – wtedy nastała cisza, a ja z torebki
wyciągnęłam swój telefon ‘8 nieodebranych połączeń’.
- No to jak? – zaczął Louis, zmieniając bieg ze
skrzyni biegów.
- Co jak? – zdezorientowana popatrzałam na
przystojniaka.
- Podasz swój adres?
- A tak, jasne. West Side St. 134 – podyktowałam i
wróciłam do przeglądania swojej komórki.
- Już się robi. – udał głos niczym taksówkarz z
filmów i znów na jego twarzy pojawił się ten uśmieszek. – Ty naprawdę nie wiesz
kim jestem? – zapytał zdziwiony.
- Z tego co mi mówiłeś to jesteś Louis.
- Ale tak na serio. – powiedział odwracając się w
moją stronę i zatrzymując samochód przed moim blokiem. Dopiero teraz mogłam
ujrzeć jego piękne błękitne jak falujący ocean oczy, w których z łatwością można
było utonąć. Włosy miał nierównomiernie, ale za to bardzo seksownie ułożone.
Ubrany był w bluzkę w biało-czarne paski i kremowe spodnie. Po prostu brak słów.
Nagle mnie coś olśniło.
- O mój boże, ty jesteś Louis Tomlinson –
wytrzeszczyłam oczy, na co on się zaśmiał. W dobre sobie gadałam z największym
ciachem na świecie, z najpopularniejszym bożyszczem
nastolatek!
- To co, 15 funtów się należy. – znów przybrał głos
mężczyzny od taksówki, a ja mimowolnie zaśmiałam się.
- A jest inna metoda płatności? – zapytałam zadziornie.
Co? Zadziornie? Przecież ja nigdy nie flirtuje z obcymi chłopakami, tym bardziej
że jest nim sam pan Tomlinson. Myślę, że
cała wina leży w tych ‘kilku’ kieliszkach.
- Hm, niech pomyślę… - zrobił minę intensywnie
myślącego. – Może być twój numer telefonu.
- Ta opcja bardziej mi się podoba. – uśmiechnęłam
się szeroko do Louisa, co szybko odwzajemnił. Sięgnęłam do swojej torebki i
wyjęłam mały notesik. Nabazgrałam na karteczce swój numer telefonu po czym
zgrabnie wyrwałam ją i podałam chłopakowi. – Proszę bardzo i dobranoc panie
kierowco. – zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z samochodu. Za sobą usłyszałam
krótkie i urocze ‘’Dobranoc’’. Chwilę później włączył znów silnik i odjechał. A
ja przez dobre kilka minut nie mogłam uwierzyć, że właśnie spotkałam jednego z
członków One Direction.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz