Pamiętam jak cię poznałam .Mieliśmy po może 5 lat .Siedziałeś na ławce i jadłeś żelki .
Jeśli dobrze pamiętam to w kształcie zwierząt .Usiadłam obok ciebie i przyglądałam ci się uważnie.
Kasztanowe włosy i morskie tęczówki .Uśmiechnąłeś się i poczęstowałeś mnie żelkami.
-Jestem Louis a ty ? - uśmiechnąłeś się jeszcze szerzej.
-Jestem [t.i] .-Podałam ci rączkę a ty zaraz ją uścisnąłeś.
-Zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi mowie ci -zapewniłeś mnie i równocześnie przeżuwałeś żelkowego tygrysa .
-Ale nawet się nie znamy Louisie.
- Lubimy żelki mamy świetny powód do przyjaźni -Obdarowałeś mnie wtedy kolejnym szczerym uśmiechem.
-W sumie masz rację .
Od dziś i na zawsze będziesz moim żelkowym kumplem Lou .
-A ty moim [t.i] .
Tak się zaczęło .
Dobrze pamiętam jak w wieku 15 lat wyznałeś mi że
darzysz mnie większym uczuciem niż do tond .
Przyszedłeś do mnie do domu w towarzystwie naszych ulubionych żelkowych zwierzaków.
Z uśmiechem na ustach wpuściłam się do domu i zaprowadziłam do mojego pokoju.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać i od czasu do czasu przeżuwaliśmy ulubione łakoci
-[t.i] jesteś moją żelkową kumpelą c'nie?-zacząłeś spokojnie
-Lou oczywiście Żelkowi kumple na zawsze - złapałam cię delikatnie za dłoń a ty się lekko zaczerwieniłeś.
-Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i mówimy sobie szczerą prawdę-w twoich pięknych oczach widziałam stres .Bałeś się czegoś ? Mnie ?
-Lou na tym polega przyjaźń.Pamiętasz jak się ściąłeś na łyso i kazałeś mi szczerze powiedzieć jak wyglądasz ? - aż uśmiechnęłam się na wspomnienie z łysym Tomo.
-Proszę nie wspominajmy moich pomyłek w dziedzinie stylizacji włosów .
-Dobrze . Tak Lou mówimy sobie szczerą prawdę .
-Nawet jeśli jest bolesna ?- cholernie się bałeś widziałam to ale nie zdawałam sobie sprawy dlaczego.
-Nawet jeśli jest bolesna.
Zwilżyłeś usta i wziąłeś uspokajający wdech .
-[t.i] pamiętasz jak moja mama mówiła że pomiędzy przyjaźnią a miłością jest cienka bariera?
-Yhm -pokiwałam głową.
-No to ja chyba złamałem tę barierę.[t.i] nie potrafię już traktować cię jak przyjaciółkę.
Nie daje już rady . Czasem mam ochotę po prostu do ciebie podejść przytulic i powiedzieć że cię Kocham ale nie mogę bo ty tego nie odwzajemnisz.-nagle zaczęły cię bardzo interesować twoje dłonie.
-Lou czego odmie oczekujesz w tej sytuacji ?
-Nic od ciebie nie oczekuje . Po prostu chce być z tobą w 100 procentach szczery i jeżeli nie masz nic przeciwko chciałbym wiedzieć czy .... no czy jestem kimś więcej dla ciebie .
-Boo teraz nie jestem w stanie ci tego powiedzieć.Mam mętlik w głowie .Muszę to wszystko przemyśleć.
-Rozumiem cię .Dzięki że mnie wysłuchałaś lżej mi teraz na sercu.
-LouLou pamiętaj choćby nie wiem co się stało zawsze możesz na mnie liczyć .
-I vice versa . Dobrze [t.i] ja już zmykam . Nie będę zatruwał ci już główki .
Jak wiesz ... już to przemyślisz to wiesz gdzie mnie szukać.
To było w 2006 a teraz mamy 2013.Przez ten czas wiele się zmieniło.
Ty jesteś teraz sławny , bogaty , popularny i Jeszce przystojniejszy niż byłeś.
A ja nie osiągnęłam nic . Pracuje w firmie rodziców .
Gdybym teraz mogła powiedzieć ci że kocham cię jak głupia .
Gdybym wtedy powiedział że też przełamałam barierę.
Gdybym posłuchała wtedy swojego serca..
Dzień jak co dzień o godzinie 16 wracałam spacerkiem do domu .Po drodze zahaczyłam Jeszce o supermarket . Zaopatrzyłam się w koszyk i ruszyłam w poszukiwaniu potrzebnych produktów.
Szłam wolnym krokiem czytając uważnie wiadomości od Siostry gdy na kogoś wpadłam .
-O kurcze strasznie pana przepraszam - zaczęłam zbierać paczuszki które wyleciały mu z ręki .
-Nic się nie stało to tylko żelki .-zaśmiał się cicho
-Ma pan dobry gust w kwestii żelek ponieważ są to moje ulubione . Zawsze z Louisem...
Wtedy spojrzałam na mężczyznę stojącego przede mną.
Włosy ułożone w artystyczny nie ład , te cudowne morskie oczy i zniewalający uśmiech który właśnie przeradza się w zakłopotany grymas.
-Louis
- [t.i]
-Co robisz tu w Londynie ? Myślałam ze razem z zespołem podróżujesz po Świecie.
-Mamy przerwę a mi sączył się zapas żelek- odpowiedział bez entuzjazmu
-Porozmawiamy ? - zapytałam z nutką nadziei .
-Przez 7 lat nie miałaś mi nic do powiedzenia .-spuścił głowę w dół -A obiecywałaś że zawsze kiedy będę znajdę je w tobie .-zaśmiał się cicho
potrzebował wsparcia ,
-Lou ....
-Nie daj mi dokończyć. Czekałem zasrane 7 lat [t.i] .A nie przypominam sobie żebym zbił lusterko bo te 48 miesiące był najgorszymi w moim życiu .
Jedyne co to ostatnie 3 lata były jednymi z tych wspaniałych .
-Słyszałam . Twój zespół obchodził 3 rocznice powstania .Gratuluję jesteście świetni..
-Daruj sobie .
-Mówię to całkowicie szczerze . Osiągnęliście ogromny sukces. Spełniłeś marzenia Lou i to się liczy . Pamiętam że od zawsze kochałeś śpiewać .
-Dziękuje za miłe słowa [t.i] . Doceniam to .
-Może ... no wiesz wpadniesz do mnie na herbatę z tego co pamiętam nie przepadasz za kawą .
-Masz dobrą pamięć . Ma przyjść tam gdzie kiedyś?
-Yhm wpadnij o 18 .
-No to do zobaczenia .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz