sobota, 28 września 2013
#127 Harry
-Nie zgadzam się ! - wydarłam się na cały pokój
H - Ale przecież oni nie gryzą - powiedział spokojnie .
-A ja mnie nie polubią?
H- Na pewno cię polubią . Przecież to moi przyjaciele.
Dzisiaj jest nasza miesiącznica i tak jak się umówiliśmy mam poznać przyjaciół mojego chłopaka.
Nie zaprzeczę bardzo chcę ich poznać ale strasznie się boję.
A co jak mnie nie polubią ?
-Dobra którą mamy godzinę ?
H - Za dziesięć siedemnasta - spojrzał na swój zegarek
-CO JUŻ?CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ ŻE JEST JUŻ TAK PÓŹNO?
H-Masz jeszcze AŻ półtora godziny- usiadł na kanapie
-Chyba TYLKO . Dobra idę się szykować -odrazu pobiegłam do łazienki .
Po drodze zgarnęłam sukienkę i bieliznę .
Zaczynamy od prysznica .Ciepłe krople spływały po
moim ciele w rytm piosenki lecącej w radiu .
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ciepłym ręcznikiem
a włosy zawinęłam w tak zwany "turban" .
Odziałam się w wcześniej przygotowaną bieliznę .
Zrobiłam w miarę delikatny makijaż i zabrałam
się za suszenie włosów które później uczesałam
w wysokiego kucyka . Po długich oględzinach uznałam
że fryzura pasuję do sukienki którą wybrałam .
Zerknęłam na zegarek i ku mojemu zdziwieniu
minęło zaledwie czterdzieści minut . I co ja będę
robić przez resztę tego czasu .
Postanowiłam zerknąć jak idzie Lokersowi .
Wolnym krokiem opuściłam łazienkę i skierowałam się do sypialni .
Jak się spodziewałam chłopak leżał ja nigdy nic w dresach na
łóżku i oglądał jak pan żyrafa i pani żyrafa odbywają BLISKIE spotkanie .
-Czemu jeszcze nie jesteś gotowy ? I co ty za gówna oglądasz ?
H- Ej bez takich to mi się może kiedyś przydać .
-Do czego ma ci się to przydać ?
H- A jak ktoś się mnie zapyta czy wiem jak to robią żyrafy ?
-Jaki normalny człowiek by się o to zapytał?
H- Louis ?
-A no tak . Po tym co mi opowiadałeś mogłam się tego spodziewać .
H- No widzisz -podniósł się z kanapy i zaczął czegoś szukać w swoim plecaku .
Po chwili wyjął pogniecioną bluzkę i spodnie .
-Masz zamiar to ubrać ?- spojrzałam na ubrania .
H-Taki mam zamiar -ruszył w stronę drzwi
-Takie pogniecione ?
H- Idę do kumpli nie na gale .
-Ale masz wyglądać jak człowiek- wyrwałam mu ubrania i
ruszyłam do salonu gdzie jak dobrze pamiętam zostawiłam żelazko i deskę do prasowania .
Kilka szybkich ruchów żelazkiem i wszystkie zmarszczenia zniknęły .
-Proszę
H-Dziękuję kochanie - pocałował mnie w policzek .
Usiadłam na kanapie bacznie przyglądając się jego poczynaniom .
Chłopka pozbył się szarych dresów i założył czarne spodnie i bluzkę z motylem które mu wyprasowałam .
Chłopak przeczesał włosy i popatrzał na mnie ze zdziwieniem
H- Na co się tak patrzysz ? Jestem gdzieś brudny ?
-Nie , nie tylko tak patrze jakiego mam przystojniaka - naprawdę czasami
zastanawiam się dlaczego taki chłopak jak Haz akurat
wybrał taką dziewczynę jak ja .
H- Ooo chodz tu do mnie - rozłożył szeroko ręce które
zaraz szczelnie zamknęły mnie w uścisku .
Uwielbiam być przez niego całowana , przytulana uwielbiam jak trzyma mnie za rękę i bawi się moimi włosami gdy lezę mu na kolanach .
-Harry .
H-Hm?
-Która jest ?
H-Eh zepsułaś taką romantyczna chwilę - zaśmiał się - Niech spojrzę - zerknął na zegarek - Osiemnasta
-Musimy już iść
H-Wiem - szybko wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam po moje cudeńka.
Szybciutko założyłam moje buciki i ruszyłam w stronę schodów .
Powoli żeby uniknąć upadku zeszłam po schodach .
Haza już na mnie czekał.
H-Mówiłem ci dzisiaj że ładnie wyglądasz ?
-Nie przypominam sobie- ujęłam jego dużą i ciepłą dłoń.
H- No to teraz mówię . Wyglądasz przepięknie skarbie .
-Dziękuję - za czerwieniłam się .
~~Dwadziscią minut później ~~
~~Dom chłopaków ~~
L-O jacy punktualnie -miedziane włosy , niebieskie oczy to musi być Louis .
H-Siema stary co tam -Przywitał się z przyjacielem - Lou [T.i] . Słońce to Mój stuknięty przyjaciel Lou .
L-Miło mi cię w końcu poznać -wyciągnął ku mnie dłoń którą obrazu uścisnęłam
-Mi również.
L-Dobra nie będziemy tak tu stać zapraszam .
Z początku atmosfera była trochę napięta ale resztę wieczora spędziliśmy na wygłupach.
Raczej chłopcy spędzili . Ja z zacieszem na twarzy wszystko nagrywałam .
Po liku godzinach dobrej zabawy przyszedł czas na pożegnanie .
Harry przytulił po przyjacielsku swoich kolegów .Ja również utuliłam tę stuknięta czwórkę i razem wyszliśmy z domu .
Chłopak otworzył mi drzwi a zaraz potem usiadł za kierownicą .
H-I co był aż tak źle?-zapytał włączając silnik
-Nie masz wspaniałych przyjaciół .
H-Teraz to i twoi przyjaciele .
niedziela, 15 września 2013
#126 Louis Część 3
W drzwiach stał a raczej kołysał sie nie trzeźwy
Louis w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
-Louis co ty tu robisz ? - gdyby ktoś powiedział że
Tomlinson będzie stał nawalony przed moimi drzwiami o 12 w nocy wyśmiałabym go .
L-Przyszliśmy na herbatę . A gdzie moje maniery To Harry -wskazał na Lokowatego który tępo się uśmiechnął .
-Lou jesteś zalany w trupa ... obydwoje jesteście
H -E tam wtedy herbata smakuje lepiej nie wiesz ? - zakołysał się .
Nie mogłam tag dłużej na nich patrzeć .
Wpuściłam ich do środka i posadziłam na kanapie .
Przyniosłam po szklance herbaty .
Tomo i Harry nawijali o nietworzonych rzeczach .
Lokaty powiedział że jestem taka kochana że kupi sobie
kota i nazwie go moim imieniem .
Po krótkiej wymianie zdań zaczełam
zauważać że Lou przysypia na siedząco .
Postanowiłam zaprowadzić go do pokoju gościnnego
Lou padł jak kłoda . ściągnęłam mu buty i okryłam kocem
Później przyszła pora na jego przyjaciel .
Harry nie stawiał kłopotów , jak grzeczny chłopiec w miarę o własnych siłach powędrował do gościnnego.
Sama postanowiłam pójść w ich ślady i położyć się spać .
*Rano
~~Louis ~~
Przewracam się na lewy bok otwierając oczy i coś przykuwa moją uwagę.
Po pierwsze leże z kimś w łóżku .
Po Drugie nie jest to moje łóżko .
A po trzeci i najważniejsze Nie JESTEM W SWOIM DOMU !
Podnoszę się z łóżka i rozglądam .
Po mojej lewej Leży ..... uff Harry .
Ale nie mogę sobie przypomnieć jakim cudem znalazłem się w tym tu pokoju .
Szturcham przyjaciela a tan zaraz mruknął coś w stylu " Kochanie daj mi spać zmęczony jestem "
-Nie jestem twoim kochaniem ty walnięty pacanie .-Walnąłem go z poduszki .
Ten jak oparzony podniósł się i przetarł oczy .
H-Lou gdzie jesteśmy to twój nowy dom nic mi nie mówiłeś że lubisz limonkowy .- powiedział rozglądając się po pomieszczeniu .
-Durniu to nie mój dom , chyba ci jeszcze procenty nie wyparowały .
H-Oj daj spokój , świetne się wczoraj bawiłem . A czy my wrońcu poszliśmy do tej .... [t.i] ?
I wtedy mnie olśniło . To jej dom . O KURWA TO DOM [t.i] !
-Haz TO DOM [t.i] ! PRZYSZLIŚMY DO NIEJ PO IMPREZIE .
Właśnie w tym wzruszającym Momocie do pokoju weszła Panna [t.n].
T-No chłopaki nieźle wczoraj zaszaleliście . Macie szczęście że was wpuściłam bo by was jeszcze gliny sprzątnęły i obudzilibyście się na izbie wytrzeźwień .
H-A to by nie było przyjemne ! - położył się i zaczął śpiewać jaką nieznaną mi piosenkę coś o rybach
-Jeszcze nie wytrzeźwiał
T-Widzę
Louis w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
-Louis co ty tu robisz ? - gdyby ktoś powiedział że
Tomlinson będzie stał nawalony przed moimi drzwiami o 12 w nocy wyśmiałabym go .
L-Przyszliśmy na herbatę . A gdzie moje maniery To Harry -wskazał na Lokowatego który tępo się uśmiechnął .
-Lou jesteś zalany w trupa ... obydwoje jesteście
H -E tam wtedy herbata smakuje lepiej nie wiesz ? - zakołysał się .
Nie mogłam tag dłużej na nich patrzeć .
Wpuściłam ich do środka i posadziłam na kanapie .
Przyniosłam po szklance herbaty .
Tomo i Harry nawijali o nietworzonych rzeczach .
Lokaty powiedział że jestem taka kochana że kupi sobie
kota i nazwie go moim imieniem .
Po krótkiej wymianie zdań zaczełam
zauważać że Lou przysypia na siedząco .
Postanowiłam zaprowadzić go do pokoju gościnnego
Lou padł jak kłoda . ściągnęłam mu buty i okryłam kocem
Później przyszła pora na jego przyjaciel .
Harry nie stawiał kłopotów , jak grzeczny chłopiec w miarę o własnych siłach powędrował do gościnnego.
Sama postanowiłam pójść w ich ślady i położyć się spać .
*Rano
~~Louis ~~
Przewracam się na lewy bok otwierając oczy i coś przykuwa moją uwagę.
Po pierwsze leże z kimś w łóżku .
Po Drugie nie jest to moje łóżko .
A po trzeci i najważniejsze Nie JESTEM W SWOIM DOMU !
Podnoszę się z łóżka i rozglądam .
Po mojej lewej Leży ..... uff Harry .
Ale nie mogę sobie przypomnieć jakim cudem znalazłem się w tym tu pokoju .
Szturcham przyjaciela a tan zaraz mruknął coś w stylu " Kochanie daj mi spać zmęczony jestem "
-Nie jestem twoim kochaniem ty walnięty pacanie .-Walnąłem go z poduszki .
Ten jak oparzony podniósł się i przetarł oczy .
H-Lou gdzie jesteśmy to twój nowy dom nic mi nie mówiłeś że lubisz limonkowy .- powiedział rozglądając się po pomieszczeniu .
-Durniu to nie mój dom , chyba ci jeszcze procenty nie wyparowały .
H-Oj daj spokój , świetne się wczoraj bawiłem . A czy my wrońcu poszliśmy do tej .... [t.i] ?
I wtedy mnie olśniło . To jej dom . O KURWA TO DOM [t.i] !
-Haz TO DOM [t.i] ! PRZYSZLIŚMY DO NIEJ PO IMPREZIE .
Właśnie w tym wzruszającym Momocie do pokoju weszła Panna [t.n].
T-No chłopaki nieźle wczoraj zaszaleliście . Macie szczęście że was wpuściłam bo by was jeszcze gliny sprzątnęły i obudzilibyście się na izbie wytrzeźwień .
H-A to by nie było przyjemne ! - położył się i zaczął śpiewać jaką nieznaną mi piosenkę coś o rybach
-Jeszcze nie wytrzeźwiał
T-Widzę
piątek, 13 września 2013
#125 Liam
On - Supergwiazda muzyki
z One Direction. Fanki piszczą na jego widok. Odbiera dziewczynom dech w
piersiach ,przyprawia je jednym uśmiechem do palpitacji serca. Kochany i
wielbiony na całym świecie. Calutkim.
Ja - Zwyczajna dziewczyna z Londynu. Mająca normalne życie,przyjaciół,kochającą rodzinę. Była dziewczyna niejakiego Liam'a Payne'a.
Wszyscy myślą ,że to dobry chłopak o złotym sercu. Ludzie się mylą. Ten kochający i dobry Liam zmienił się..
Pamiętam dobrze jak spotkałam Liama. To było całkiem przypadkiem. Znałam go dobrze i byłam jego fanką .Przyszedł do MSC razem s chłopakami. Spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedziałam ,że coś zajdzie między nami. Od razu podszedł i zagadał.
-Hej. Jestem Liam a ty ? -uśmiechnął się.
-[T.I.] miło mi. - odwzajemniłam uśmiech.
Czas płynął bardzo szybko ale też miło. Wymieniliśmy się numerami i a drugi dzień mieliśmy się spotkać.
Było idealnie. Poszliśmy na lody i cały dzień rozmawialiśmy. Czułam coś więcej do chłopaka. Spotykaliśmy się parę tygodni. Pewnego wieczoru siedzieliśmy na ławce patrząc w świecące gwiazdy. Chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
-[T.I]..bo ja cię kocham. - pocałował mnie namiętnie. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się gdy oderwaliśmy swoje usta od siebie.
-Ja ciebie też. - przytuliłam się do niego.
Codziennie spotykaliśmy się. Jednak miał też koncerty i musiał zająć się pracą. Rozumiałam to. To były najpiękniejsze 4 lata w moim życiu.
Pewnego dnia miałam się nim spotkać. Jak zwykle spotkaliśmy się w parku. Tym razem chłopak był zupełnym przeciwieństwem tego Liama, którego pokochałam. Był poważny. Nic nie mówił tylko pocałował mnie o odszedł. Tak bez słowa. Nie wiedziałam o co chodzi . Stałam na środku chodnika dopóki od nie zniknął za rogiem. Dostałam SMS-a. Od Liama.
"Nie pisz. Nie dzwoń. Daj mi odejść "
Na te słowa łzy zaczęły lecieć mi strumieniami. Pobiegłam do domu i przez kolejne 5 dni nie wychodziłam z niego. Mijały kolejne lata ,a ja nadal miałam w pamięci Szatyna. Nie mogłam pogodzić się s tym ,że zostawił mnie. Po tylu latach.
Powoli dochodziłam do wniosku ,że już nigdy nie wróci. Żyłam jak normalna dziewczyna. Zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi. Wybrałam się z nimi do baru by zapomnieć o dawnych smutkach. Ucieszyło mnie to ,że próbują mnie pocieszyć.
Siedziałam tak przy barze gdy w oddali zauważyłam znaną mi sylwetkę.Powoli zbliżała się do mnie. Nie wiedziałam kto to. Nawet nie byłam pijana. Gdy przechodził obok mnie nieznajomy szturchnął moją rękę przez co wylał mojego zaczętego drinka.
-O jeju..przepraszam ! - podszedł do mnie i zaczął przepraszać.
-Nic się nie..- poznałam go. To był on. Spojrzałam w jego brązowe oczy.
-[T.I.]..
Nie odpowiedziałam mu tylko odwróciłam się i poszłam do moich znajomych. On nie dawał za wygraną i szedł za mną. Chwycił za mój nadgarstek i pociągnął do siebie.
-Porozmawiajmy..
-Teraz chcesz rozmawiać ?! Serio ?! Kilka dobrych lat zastanawiałam się co takiego zrobiłam,że odszedłeś.! A teraz nagle zebrałeś się na odwagę ?!
-Wytłumaczę ci wszystko. Proszę o jedną minutę. - poprosił.
-Jedną.
-Ja..ja odszedłem bo.. -zaciął się.
-Bo ? -zapytałam.
-Ja..
-Nie mamy o czym rozmawiać Liam. Cztery dobre lata spotykaliśmy się a ty tak dzień w dzień bez powodu zerwałeś. I ten SMS-es. Wtedy życie mi się zawaliło. Czy ja coś zrobiłam ?
-Ja się bałem.
-Czego ?
-Zerwałem z tobą bo miałem trzy-miesięczną trasę koncertową. Nie chciałem cię zostawiać..
-Haha -zaśmiałam się kpiarsko - Gdy byliśmy razem miałeś ciągle trasy. Może i krótsze. Ale zawsze czekałam na ciebie. Z każdym dniem uśmiechałam się do losu ,że dał mi takiego chłopaka jak ty. A ty po prostu odszedłeś..
-Wybacz mi. Kocham cię..
-Nie Liam. Straciłeś mnie pięć lat temu. Pięć ! Gdybyś przyszedł wcześniej może byłaby szansa. Ale minęło pięć lat . Nie wybaczę ci nigdy chociaż nadal cię kocham. Codziennie jeszcze bardziej zakochuję się w tobie. Codziennie od nowa. - łza poleciała po moim policzku.
-[T.I]..
-Nie mogę ci wybaczyć. - odeszłam od baru do moich znajomych.
Usiadłam przy mojej przyjaciółce.
-[T.I] co się stało ? -zobaczyła moje łzy.
Spojrzałam na Liama który patrzał ciąglę na mnie. Moja przyjaciółka powędrowała za moim wzrokiem i zauważyła go. Przytuliła się do mnie a ja jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
-Może dasz mu szansę ? Widać ,że cię kocha..- spojrzała mi w oczy.
-Nie. W sumie..nie wiem ..
-Zrób to dla mnie. I dla siebie. Nie pożałujesz. - uśmiechnęła się i ztarła jedną z moich łez.
Pokiwałam głową i podeszłam do chłopaka.
-Dobrze. Liam..dam ci szansę. Ale ostatnią.
Chłopak od razu rozpromienił się i podniósł mnie. Musnął lekko moje wargi i odstawił na ziemię.
-Brakowało mi tego i ciebie. -wpił się w moje usta.
-Mi też . -odwzajemniłam pocałunek i wtuliłam się w chłopaka. - obiecaj ,że już nigdy mnie nie zostawisz. - spojrzałam mu w oczy.
-Obiecuję . - ponownie mnie pocałował.
Ja - Zwyczajna dziewczyna z Londynu. Mająca normalne życie,przyjaciół,kochającą rodzinę. Była dziewczyna niejakiego Liam'a Payne'a.
Wszyscy myślą ,że to dobry chłopak o złotym sercu. Ludzie się mylą. Ten kochający i dobry Liam zmienił się..
Pamiętam dobrze jak spotkałam Liama. To było całkiem przypadkiem. Znałam go dobrze i byłam jego fanką .Przyszedł do MSC razem s chłopakami. Spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedziałam ,że coś zajdzie między nami. Od razu podszedł i zagadał.
-Hej. Jestem Liam a ty ? -uśmiechnął się.
-[T.I.] miło mi. - odwzajemniłam uśmiech.
Czas płynął bardzo szybko ale też miło. Wymieniliśmy się numerami i a drugi dzień mieliśmy się spotkać.
Było idealnie. Poszliśmy na lody i cały dzień rozmawialiśmy. Czułam coś więcej do chłopaka. Spotykaliśmy się parę tygodni. Pewnego wieczoru siedzieliśmy na ławce patrząc w świecące gwiazdy. Chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
-[T.I]..bo ja cię kocham. - pocałował mnie namiętnie. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się gdy oderwaliśmy swoje usta od siebie.
-Ja ciebie też. - przytuliłam się do niego.
Codziennie spotykaliśmy się. Jednak miał też koncerty i musiał zająć się pracą. Rozumiałam to. To były najpiękniejsze 4 lata w moim życiu.
Pewnego dnia miałam się nim spotkać. Jak zwykle spotkaliśmy się w parku. Tym razem chłopak był zupełnym przeciwieństwem tego Liama, którego pokochałam. Był poważny. Nic nie mówił tylko pocałował mnie o odszedł. Tak bez słowa. Nie wiedziałam o co chodzi . Stałam na środku chodnika dopóki od nie zniknął za rogiem. Dostałam SMS-a. Od Liama.
"Nie pisz. Nie dzwoń. Daj mi odejść "
Na te słowa łzy zaczęły lecieć mi strumieniami. Pobiegłam do domu i przez kolejne 5 dni nie wychodziłam z niego. Mijały kolejne lata ,a ja nadal miałam w pamięci Szatyna. Nie mogłam pogodzić się s tym ,że zostawił mnie. Po tylu latach.
Powoli dochodziłam do wniosku ,że już nigdy nie wróci. Żyłam jak normalna dziewczyna. Zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi. Wybrałam się z nimi do baru by zapomnieć o dawnych smutkach. Ucieszyło mnie to ,że próbują mnie pocieszyć.
Siedziałam tak przy barze gdy w oddali zauważyłam znaną mi sylwetkę.Powoli zbliżała się do mnie. Nie wiedziałam kto to. Nawet nie byłam pijana. Gdy przechodził obok mnie nieznajomy szturchnął moją rękę przez co wylał mojego zaczętego drinka.
-O jeju..przepraszam ! - podszedł do mnie i zaczął przepraszać.
-Nic się nie..- poznałam go. To był on. Spojrzałam w jego brązowe oczy.
-[T.I.]..
Nie odpowiedziałam mu tylko odwróciłam się i poszłam do moich znajomych. On nie dawał za wygraną i szedł za mną. Chwycił za mój nadgarstek i pociągnął do siebie.
-Porozmawiajmy..
-Teraz chcesz rozmawiać ?! Serio ?! Kilka dobrych lat zastanawiałam się co takiego zrobiłam,że odszedłeś.! A teraz nagle zebrałeś się na odwagę ?!
-Wytłumaczę ci wszystko. Proszę o jedną minutę. - poprosił.
-Jedną.
-Ja..ja odszedłem bo.. -zaciął się.
-Bo ? -zapytałam.
-Ja..
-Nie mamy o czym rozmawiać Liam. Cztery dobre lata spotykaliśmy się a ty tak dzień w dzień bez powodu zerwałeś. I ten SMS-es. Wtedy życie mi się zawaliło. Czy ja coś zrobiłam ?
-Ja się bałem.
-Czego ?
-Zerwałem z tobą bo miałem trzy-miesięczną trasę koncertową. Nie chciałem cię zostawiać..
-Haha -zaśmiałam się kpiarsko - Gdy byliśmy razem miałeś ciągle trasy. Może i krótsze. Ale zawsze czekałam na ciebie. Z każdym dniem uśmiechałam się do losu ,że dał mi takiego chłopaka jak ty. A ty po prostu odszedłeś..
-Wybacz mi. Kocham cię..
-Nie Liam. Straciłeś mnie pięć lat temu. Pięć ! Gdybyś przyszedł wcześniej może byłaby szansa. Ale minęło pięć lat . Nie wybaczę ci nigdy chociaż nadal cię kocham. Codziennie jeszcze bardziej zakochuję się w tobie. Codziennie od nowa. - łza poleciała po moim policzku.
-[T.I]..
-Nie mogę ci wybaczyć. - odeszłam od baru do moich znajomych.
Usiadłam przy mojej przyjaciółce.
-[T.I] co się stało ? -zobaczyła moje łzy.
Spojrzałam na Liama który patrzał ciąglę na mnie. Moja przyjaciółka powędrowała za moim wzrokiem i zauważyła go. Przytuliła się do mnie a ja jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
-Może dasz mu szansę ? Widać ,że cię kocha..- spojrzała mi w oczy.
-Nie. W sumie..nie wiem ..
-Zrób to dla mnie. I dla siebie. Nie pożałujesz. - uśmiechnęła się i ztarła jedną z moich łez.
Pokiwałam głową i podeszłam do chłopaka.
-Dobrze. Liam..dam ci szansę. Ale ostatnią.
Chłopak od razu rozpromienił się i podniósł mnie. Musnął lekko moje wargi i odstawił na ziemię.
-Brakowało mi tego i ciebie. -wpił się w moje usta.
-Mi też . -odwzajemniłam pocałunek i wtuliłam się w chłopaka. - obiecaj ,że już nigdy mnie nie zostawisz. - spojrzałam mu w oczy.
-Obiecuję . - ponownie mnie pocałował.
#124 Harry
Przyjaźnię się z Harrym od 5 lat.Jednak ja go kocham..jak chłopaka.Tylko Liam o
tym wiedział.Powiedziałam mu.
Jesteśmy jak "brat i siostra". Raczej byliśmy ,dopóki nie znalazł sobie tej "Taylor" czy jak jej tam. On go wykorzystywała aby promować swoją płytę.Nie kochała go. Próbowałam to mówić chłopakowi ale on mnie nie słuchał. Mówił "My się kochamy.". Może on tak ,ale ona jego na pewno nie. Brunet zostawał dłużej w USA by z nią być,ciągle z nią przebywał. Zapomniał nawet o chłopakach,nowej płycie..wszystko kręciło się wokół blondynki.
Pewnego wieczoru przyszłam do domu chłopaków.Słyszałam wrzaski chłopaków. Pośpiesznie weszłam do domu ,a zaraz po tym wbiegłam do salonu.
-Co tu się dzieje ?! - uciszyłam wszystkich jednym krzykiem. Usiedli na kanapie. Jedynie Harry stał z wrogim spojrzeniem i patrzył na chłopaków. -Możecie mi wyjaśnić?
-Pan Styles właśnie powiedział ,że Taylor jest dla niego ważniejsza niż zespół. - powiedział smutny Louis i wyszedł z pokoju zatrzaskując drzwi.
-Harry ? - zwróciłam się do loczka.
Nic nie odpowiedział. Spuścił głowę w dół i usiadł na fotelu. Ja jak wryta patrzałam na chłopaka. Nie wiedziałam własnym uszom.
-Ale..jak to ? -zapytałam po dłuższej chwili.
-Wiesz co Harry? -zaczął Liam - mam już tego dość. Teraz i w tym teraz momencie..rozpadł się nasz zespół. Nie ma już go. Jeśli ta dziewczyna jest ważniejsza dla ciebie niż zespół i przyjaciele to proszę. Droga wolna. -wstał z czerwonej kanapy - aha i zapomniałbym. Ona cię nie kocha Harry. Wykorzystuje cię. p[T.I] mówiła ci prawdę. - ominął mnie zwinnie i także wyszedł z domu. Reszta chłopaków także się rozeszła.Zostałam tylko ja i on.
-Harry..właśnie straciłeś 6 przyjaciół i zespół. Myślałam ,że to było dla ciebie ważne. Jednak myliłam się co do ciebie. Nienawidzę cię za to .A wiesz dlaczego ? -spojrzał na mnie - bo właśnie zrujnowałeś życie milonom fanek i co najważniejsze milionom Directioners ,które uważały cię za swojego idola i chłopaka o marzeniach ,który miał najlepszych przyjaciół i robił to co kochał..
-[T.I]..powiedziałaś 6 przyjaciół ? - spojrzał na mnie i podszedł do mnie.
-Tak. Straciłeś przy tym także mnie. Zapomnij o tym co było ,zapomnij o tym ,że miałeś tak wspaniałych przyjaciół .którzy cię kochali i wspierali. Pamiętasz tamtych pięciu chłopaków ,którzy byli nierozłącznymi przyjaciółmi ,te wszystkie "bromance" i chłopaków z marzeniami zdobycia sławy i wspaniałych fanów ,imprezach w hotelach i wszystkich odpałów ? Teraz jest inaczej Harry zmaściłeś wszystko. Co się z tobą dzieje Styles ?! - powiedziałam płacząc i wybiegłam z domu.
Loczek biegł za mną ale go zgubiłam. Kto by pomyślał dwa lata temu chłopak z marzeniami a teraz doroślejszy chłopak który rozwalił cały zespół...
Dobiegłam do domu. Otwarłam drzwi i wbiegłam do przedpokoju. Ściągnęłam buty i popędziłam do kuchni. Oparłam się o blat i spojrzałam na ekran mojego telefonu. 20 nieodebranych połączeń,15 SMS-ów i 3 nagrania. Wszystko usunęłam. Postanowiłam zadzwonić do chłopaków.
-Halo Li ? -powiedziałam do słuchawki.
-Tak?
-Wpadnij do mnie proszę..-powiedziałam przechodząc obok zdjęcia mojego i loczka. Popłakałam się - prosżę..
-Już idę.
Wezmę ze sobą chłopaków. -powiedział zmartwionym głosem,
-Dobrze. Bądź szybko .Pa - rozłączyłam się i zaczęłam płakać.
Po 10 miutach rozbrzmiał dzwonek do drzwi.Podreptałam do przedpokoju i pociągnęłam za klamkę. To nie byli chłopcy. Wściekła blondyna stała w drzwiach.
-Taylor ? Co ty tu robisz ?
-Chcesz wszystko popsuć ?! Ja się tu staram i chcę wypromować płytę a ty z tymi "lalusiami" to niszczysz.! On jest we mnie zadurzony i myśli głupi ,że go kocham. Haha ! Daj sobie z nim spokój. I nie zbliżaj się do niego .Rozumiesz ?! - wydarła się na mnie.
-Idź z tąd ! Obiecuję ci ,że nie zbliże się do niego. Nawet nie mam takiego zamiaru ..-powiedziałam i zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem.
Powróciłam ponownie na kanapę. Jednak długo tam nie siedziałam bo znowu usłyszałam drzwonek. Pomyśłałam że to Taylor. Nie patrząc kto idzie zaczęłam :
-Nie chcę cię więcej widzieć! Nie zbliż..o to wy..-ściszyłam głos.
-A kto inny ?
-Przed chwilą..była tu Taylor i powiedziała że mam jej nie przerywać promować płyty..Mówiła ,że mam się nie zbliżać do Harrego. -zaczęłam znowu płakać. Liam przytulił mnie mocno i zaprowadził do kanapy.
Po jakimś czasie uspokoiłam się i zrozumiałam ,że loczek sam się przekona. Zniszczył wszystko.Nie chciałam go znać..
Mój telefon zawibrował. Na wyświetlaczu pokazał się "Harry". Odrzuciłam.Znowu po kilku chwilach zadzwonił. Zebrałam się na odwagę i odebrałam telefon.
-Halo ?
-[T.I]..słyszałem co powiedziała Taylor gdy do ciebie przyszła. Śledziłem ją. To co mówiła..
-Zraniło cię ? -przerwałam mu.
-Tak..
-To już wiesz jak czuli się chłopacy gdy Taylor była wazniejsza. Harry ! Rozumiesz ? Nie ma już zespołu. Straciłeś przyjaciół. Nie odwrócisz tego. -rozłączyłam się.
-Kto to był ? -zapytał Liam wchodząc do salonu.
-To on...powiedział że słyszał co mówiła Taylor. Ale jednak on wszystko zepsuł..nie wybaczę mu tego...
-Nie musisz mu wybaczać. Zrobił źle. - powiedział brunet spuszczając wzrok na dół.
~
Minęło 2 tygodnie. Loczek ani razu nie odezwał się. I dobrze. Byłam właśnie na zakupach z Zaynem. Pozostali zostali w domu ,aby trochę posprzątać.
-[T.I] idę poszukać ciastek do Nialla bo mu obiecałem. - powiedział brunet odchodząc.
-Okej - powiedziałam cicho.
Szłam przez alejkę gazet. W oddali zauważyłam chłopaka podobnego do Loczka.Spojrzał na mnie.To był on. Chciał do mnie podejść ale odwróciłam się razem z wózkiem i skręciłam do Zayna który stał przy alejce ze słodyczami. Popędziłam do niego aby mu powiedzieć co się właśnie stało.
-Harry tu jest. - powiedziałam podchodząc do brązowookiego.
-Gdzie ?! - rozglądnął się.
-Przy gazetach..chodźmy już nie chcę aby nas zobaczył. - pchnęłam wózek. Jednak on w kogoś uderzył. Stał tam Zielonooki brunet.
-Porozmawiajmy..-odezwał się.
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.-powiedziałam oschle i ominęłam go.
Zayn pociągnął za wózek i znaleźliśmy się przy kasie. Ciągle myślałam o chłopaku. Kochałam go ale z drugiej strony nienawidziłam..
~
Gdy z Zaynem wyszliśmy ze sklepu wstąpiliśmy jeszcze do Nando's. Niallowi się zachciało znowu jeść.
W końcu dojechaliśmy do domu. Zayn wziął wszystkie reklamówki z zakupami a ja jedzenie z restauracji.
*oczami Harry'ego.*
Przeglądałem właśnie czasopisma o mnie i Taylor. Jak zwykle pisali o naszym "związku" ,który zakończyłem 2 tygodnie temu. W oddali zauważyłem znajomą mi sylwetkę. To była {T.I}. Chciałem do niej podejść ,ale zauważyła mnie i poszła w innym kierunku. Pobiegłem drugą stroną alejki i z drugiego końca sklepu śledziłem
ją. Ominąłem jedną z alejek gdy zauważyłem jak staje przy Zaynie. Chciałem wyjść jej na przeciw. I tak zrobiłem. Nie zauważyła mnie i uderzyła mnie wózkiem. Spojrzała na mnie.
-Porozmawiajmy..-chciałem wyjaśnić cała sytuację.
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - powiedziała obojętnie i ominęła mnie razem z chłopakiem. W tamtym momencie uświadomiłem sobie właśnie co zrobiłem. Wyszłem ze sklepu i udałem się do mojego domu. Weszłem zatrzaskując drzwi i pobiegłem do góry.
"Zniszczyłem wszystko. Zepsułem wszystko. To już koniec."
Te słowa zapisałem na małej karteczce i położyłem na biurku. Weszłem do łazienki i spojrzałem w lustro. oparłem się o zlew i wpatrywałem się w moje odbicie. Po chwili uderzyłem w nie z całej siły przez co szkło robiło się na małe kawałki. Usiadłem na ziemi i wziąłem jedne z kawałków. Obracałem je przez chwilę w dłoniach. Ostrym końcem zacząłem ciąć sobie rękę. Na początku trochę bolało ale potem przeradzało się w to kojący ból. Powoli traciłem przytomność. A potem widziałem tylko ciemność...
Obudziłem się w białej sali. Do ręki miałem podłączone jakieś rurki. Tuż obok mnie na krześle siedziała Taylor. Zdziwiłem się.
-Co ty tu robisz ? - zapytałem.
-Harry! Jak ja cię przepraszam! Ja nie mówiłam [T.I] prawdy. Ja cię kocham. A gdy przyszłam do twojego domu..byłeś w łazience...-chwyciła mnie za rękę.
Próbowałem sobie to wszystko przeanalizować. Jednak ból głowy niszczył wszystkie myśli. Blondyna płakała. Nie wiedziałam czy kłamie ,ale na to nie wyglądało.
-Proszę wybacz mi..-powiedziała łkając.
-Dobrze już..-pocałowałem ja prosto w usta.
*oczami [T.I]*
Razem z chłopakami siedzieliśmy w salonie gdy zadzwonił mój telefon.
-Dzień dobry. Pan Harry Styles jest w szpitalu. Chciał się zabić. Mówił coś o Pannie [T.I] czy to pani ?
-Tak to ja. Już jadę - powiedziałam zmartwiona i rozłączyłam się. Pobiegłam do drzwi i wybiegłam z domu nawet nie tłumacząc nic chłopakom. Do szpitala nie miałam daleko więc pobiegłam. Weszłam do budynku i udałam się do recepcji.
-Przepraszam ja do Harrego Stylesa. W jakiej sali leży ?
-A pani jest rodziną ?
-Jestem przyjaciółką. -odpowiedziałam.
-Sala numer 120. - brunetka odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłam gest.
Zaczęłam biec w stronę sali. W końcu dotarłam do wyznaczonych drzwi. Pociagnęłam za klamkę i co zobaczyłam ? Taylor i Harrego całującego się.Oderwał się od blondyny i spojrzał na mnie.
-O Taylor ! To ty jeszcze kochasz Harrego ?! A może znowu się nim bawisz żeby wypromować płytę ?
-Odwal się od niego i odemnie ! Ty po prostu nie chcesz żebym z nim była bo się zakochałaś !
Zatkało mnie. Z kąd ona to wiedziała? Loczek widząc że nie zaprzeczam odezwał się :
-[T.I]..
-Harry ..nie będę wam już przeszkadzać..ja..ja już pójdę..-ztarłam łzę z mojego policzka.
-Poczekaj ! -zawołał gdy już chciałam wyjść.
Odwróciłam się do chłopaka.
-Ty ..ty mnie kochasz ? -zapytał.
-Tak Harry i to jest największy błąd w moim życiu. Bądź z Taylor ona się tobą zaopiekuje..-odpowiedziałam i wybiegłam z sali. Słyszałam wołania loczka ale nie chciałam tam wracać..
Wpadłam do domu i od razu skierowałam się ku mojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Rozpłakałam się jak małe dziecko.Do pomieszczenia wpadł Liam.
-[T.I.] co się stało ?
-Harry jest w szpitalu..
-Jak to ?! Trzeba do niego jechać ! - chłopak chciał wstać ale go zatrzymałam.
-Nie Liam..on jest z Taylor. Harry dowiedział się że go kocham..Tay wyrzuciła mnie i kazała się odwalić.Nie chcę im przeszkadzać. -wybuchłam ponownie płaczem.
-Nie płacz..-próbował mnie pocieszyć.
-Dobra..idę się okąpać. Muszę sobie to jakoś ułożyć. - wstałam z łóżka i wyszłam do łazienki.
Po kąpieli od razu skierowałam się do mojego pokoju.Ciągle myślałam o Loczku. Nie mogłam zneść tego że jest z tą blondyną która tylko leci na kase. Z poplątanymi myślami poszłam spać.
~
Obudziłam się około 11.00. Do pokoju wlatywały promienie słoneczne. Westchnęłam ciężko i rozciągnęłam się. Podreptałam do łazienki. Umyłam się ,włosy związałam w koka,ubrałam czarną bluzkę z nadrukiem,Niebieski Conversy i granatowe rurki. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole razem z..Harrym ?!
-Co..co ty tu robisz ?- jąkałam się.
Spojrzałam na Liama. On tylko patrzył na nie przepraszającym wzrokiem.
Odwróciłam się i chciałam wrócić do pokoju. Jednak czyjaś dłoń pociągnęła mnie za rękę, przez co wróciłam do kuchni. Loczek stał przedemną i patrzył w moje oczy.
-Chcesz mi powiedzieć ,że jesteś z Taylor czy może też przepraszać ? -wypaliłam. Miałam łzy w oczach.
-[T.I] ja..ja cię kocham. -powiedział ciągle na mnie patrząc.
-I co już nie kochasz Taylor ? Przecież się kochacie jak mi mówiłeś kilka tygodni temu...
-Ona okazała się fałszywą. Myślałem że mnie kocha. Myliłem się.
-Harry ! Czy ty siebie słyszysz ? Wszyscy mówili ci to od początku ,ale ty nie słuchałeś.-spojrzałam w dół. Ten podniósł mój podbrudek i musnął moje usta.
-Kocham cię ..
-Ja ciebie też Harry..-teraz ja wpiłam się w jego usta.
Jesteśmy jak "brat i siostra". Raczej byliśmy ,dopóki nie znalazł sobie tej "Taylor" czy jak jej tam. On go wykorzystywała aby promować swoją płytę.Nie kochała go. Próbowałam to mówić chłopakowi ale on mnie nie słuchał. Mówił "My się kochamy.". Może on tak ,ale ona jego na pewno nie. Brunet zostawał dłużej w USA by z nią być,ciągle z nią przebywał. Zapomniał nawet o chłopakach,nowej płycie..wszystko kręciło się wokół blondynki.
Pewnego wieczoru przyszłam do domu chłopaków.Słyszałam wrzaski chłopaków. Pośpiesznie weszłam do domu ,a zaraz po tym wbiegłam do salonu.
-Co tu się dzieje ?! - uciszyłam wszystkich jednym krzykiem. Usiedli na kanapie. Jedynie Harry stał z wrogim spojrzeniem i patrzył na chłopaków. -Możecie mi wyjaśnić?
-Pan Styles właśnie powiedział ,że Taylor jest dla niego ważniejsza niż zespół. - powiedział smutny Louis i wyszedł z pokoju zatrzaskując drzwi.
-Harry ? - zwróciłam się do loczka.
Nic nie odpowiedział. Spuścił głowę w dół i usiadł na fotelu. Ja jak wryta patrzałam na chłopaka. Nie wiedziałam własnym uszom.
-Ale..jak to ? -zapytałam po dłuższej chwili.
-Wiesz co Harry? -zaczął Liam - mam już tego dość. Teraz i w tym teraz momencie..rozpadł się nasz zespół. Nie ma już go. Jeśli ta dziewczyna jest ważniejsza dla ciebie niż zespół i przyjaciele to proszę. Droga wolna. -wstał z czerwonej kanapy - aha i zapomniałbym. Ona cię nie kocha Harry. Wykorzystuje cię. p[T.I] mówiła ci prawdę. - ominął mnie zwinnie i także wyszedł z domu. Reszta chłopaków także się rozeszła.Zostałam tylko ja i on.
-Harry..właśnie straciłeś 6 przyjaciół i zespół. Myślałam ,że to było dla ciebie ważne. Jednak myliłam się co do ciebie. Nienawidzę cię za to .A wiesz dlaczego ? -spojrzał na mnie - bo właśnie zrujnowałeś życie milonom fanek i co najważniejsze milionom Directioners ,które uważały cię za swojego idola i chłopaka o marzeniach ,który miał najlepszych przyjaciół i robił to co kochał..
-[T.I]..powiedziałaś 6 przyjaciół ? - spojrzał na mnie i podszedł do mnie.
-Tak. Straciłeś przy tym także mnie. Zapomnij o tym co było ,zapomnij o tym ,że miałeś tak wspaniałych przyjaciół .którzy cię kochali i wspierali. Pamiętasz tamtych pięciu chłopaków ,którzy byli nierozłącznymi przyjaciółmi ,te wszystkie "bromance" i chłopaków z marzeniami zdobycia sławy i wspaniałych fanów ,imprezach w hotelach i wszystkich odpałów ? Teraz jest inaczej Harry zmaściłeś wszystko. Co się z tobą dzieje Styles ?! - powiedziałam płacząc i wybiegłam z domu.
Loczek biegł za mną ale go zgubiłam. Kto by pomyślał dwa lata temu chłopak z marzeniami a teraz doroślejszy chłopak który rozwalił cały zespół...
Dobiegłam do domu. Otwarłam drzwi i wbiegłam do przedpokoju. Ściągnęłam buty i popędziłam do kuchni. Oparłam się o blat i spojrzałam na ekran mojego telefonu. 20 nieodebranych połączeń,15 SMS-ów i 3 nagrania. Wszystko usunęłam. Postanowiłam zadzwonić do chłopaków.
-Halo Li ? -powiedziałam do słuchawki.
-Tak?
-Wpadnij do mnie proszę..-powiedziałam przechodząc obok zdjęcia mojego i loczka. Popłakałam się - prosżę..
-Już idę.
Wezmę ze sobą chłopaków. -powiedział zmartwionym głosem,
-Dobrze. Bądź szybko .Pa - rozłączyłam się i zaczęłam płakać.
Po 10 miutach rozbrzmiał dzwonek do drzwi.Podreptałam do przedpokoju i pociągnęłam za klamkę. To nie byli chłopcy. Wściekła blondyna stała w drzwiach.
-Taylor ? Co ty tu robisz ?
-Chcesz wszystko popsuć ?! Ja się tu staram i chcę wypromować płytę a ty z tymi "lalusiami" to niszczysz.! On jest we mnie zadurzony i myśli głupi ,że go kocham. Haha ! Daj sobie z nim spokój. I nie zbliżaj się do niego .Rozumiesz ?! - wydarła się na mnie.
-Idź z tąd ! Obiecuję ci ,że nie zbliże się do niego. Nawet nie mam takiego zamiaru ..-powiedziałam i zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem.
Powróciłam ponownie na kanapę. Jednak długo tam nie siedziałam bo znowu usłyszałam drzwonek. Pomyśłałam że to Taylor. Nie patrząc kto idzie zaczęłam :
-Nie chcę cię więcej widzieć! Nie zbliż..o to wy..-ściszyłam głos.
-A kto inny ?
-Przed chwilą..była tu Taylor i powiedziała że mam jej nie przerywać promować płyty..Mówiła ,że mam się nie zbliżać do Harrego. -zaczęłam znowu płakać. Liam przytulił mnie mocno i zaprowadził do kanapy.
Po jakimś czasie uspokoiłam się i zrozumiałam ,że loczek sam się przekona. Zniszczył wszystko.Nie chciałam go znać..
Mój telefon zawibrował. Na wyświetlaczu pokazał się "Harry". Odrzuciłam.Znowu po kilku chwilach zadzwonił. Zebrałam się na odwagę i odebrałam telefon.
-Halo ?
-[T.I]..słyszałem co powiedziała Taylor gdy do ciebie przyszła. Śledziłem ją. To co mówiła..
-Zraniło cię ? -przerwałam mu.
-Tak..
-To już wiesz jak czuli się chłopacy gdy Taylor była wazniejsza. Harry ! Rozumiesz ? Nie ma już zespołu. Straciłeś przyjaciół. Nie odwrócisz tego. -rozłączyłam się.
-Kto to był ? -zapytał Liam wchodząc do salonu.
-To on...powiedział że słyszał co mówiła Taylor. Ale jednak on wszystko zepsuł..nie wybaczę mu tego...
-Nie musisz mu wybaczać. Zrobił źle. - powiedział brunet spuszczając wzrok na dół.
~
Minęło 2 tygodnie. Loczek ani razu nie odezwał się. I dobrze. Byłam właśnie na zakupach z Zaynem. Pozostali zostali w domu ,aby trochę posprzątać.
-[T.I] idę poszukać ciastek do Nialla bo mu obiecałem. - powiedział brunet odchodząc.
-Okej - powiedziałam cicho.
Szłam przez alejkę gazet. W oddali zauważyłam chłopaka podobnego do Loczka.Spojrzał na mnie.To był on. Chciał do mnie podejść ale odwróciłam się razem z wózkiem i skręciłam do Zayna który stał przy alejce ze słodyczami. Popędziłam do niego aby mu powiedzieć co się właśnie stało.
-Harry tu jest. - powiedziałam podchodząc do brązowookiego.
-Gdzie ?! - rozglądnął się.
-Przy gazetach..chodźmy już nie chcę aby nas zobaczył. - pchnęłam wózek. Jednak on w kogoś uderzył. Stał tam Zielonooki brunet.
-Porozmawiajmy..-odezwał się.
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.-powiedziałam oschle i ominęłam go.
Zayn pociągnął za wózek i znaleźliśmy się przy kasie. Ciągle myślałam o chłopaku. Kochałam go ale z drugiej strony nienawidziłam..
~
Gdy z Zaynem wyszliśmy ze sklepu wstąpiliśmy jeszcze do Nando's. Niallowi się zachciało znowu jeść.
W końcu dojechaliśmy do domu. Zayn wziął wszystkie reklamówki z zakupami a ja jedzenie z restauracji.
*oczami Harry'ego.*
Przeglądałem właśnie czasopisma o mnie i Taylor. Jak zwykle pisali o naszym "związku" ,który zakończyłem 2 tygodnie temu. W oddali zauważyłem znajomą mi sylwetkę. To była {T.I}. Chciałem do niej podejść ,ale zauważyła mnie i poszła w innym kierunku. Pobiegłem drugą stroną alejki i z drugiego końca sklepu śledziłem
ją. Ominąłem jedną z alejek gdy zauważyłem jak staje przy Zaynie. Chciałem wyjść jej na przeciw. I tak zrobiłem. Nie zauważyła mnie i uderzyła mnie wózkiem. Spojrzała na mnie.
-Porozmawiajmy..-chciałem wyjaśnić cała sytuację.
-Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - powiedziała obojętnie i ominęła mnie razem z chłopakiem. W tamtym momencie uświadomiłem sobie właśnie co zrobiłem. Wyszłem ze sklepu i udałem się do mojego domu. Weszłem zatrzaskując drzwi i pobiegłem do góry.
"Zniszczyłem wszystko. Zepsułem wszystko. To już koniec."
Te słowa zapisałem na małej karteczce i położyłem na biurku. Weszłem do łazienki i spojrzałem w lustro. oparłem się o zlew i wpatrywałem się w moje odbicie. Po chwili uderzyłem w nie z całej siły przez co szkło robiło się na małe kawałki. Usiadłem na ziemi i wziąłem jedne z kawałków. Obracałem je przez chwilę w dłoniach. Ostrym końcem zacząłem ciąć sobie rękę. Na początku trochę bolało ale potem przeradzało się w to kojący ból. Powoli traciłem przytomność. A potem widziałem tylko ciemność...
Obudziłem się w białej sali. Do ręki miałem podłączone jakieś rurki. Tuż obok mnie na krześle siedziała Taylor. Zdziwiłem się.
-Co ty tu robisz ? - zapytałem.
-Harry! Jak ja cię przepraszam! Ja nie mówiłam [T.I] prawdy. Ja cię kocham. A gdy przyszłam do twojego domu..byłeś w łazience...-chwyciła mnie za rękę.
Próbowałem sobie to wszystko przeanalizować. Jednak ból głowy niszczył wszystkie myśli. Blondyna płakała. Nie wiedziałam czy kłamie ,ale na to nie wyglądało.
-Proszę wybacz mi..-powiedziała łkając.
-Dobrze już..-pocałowałem ja prosto w usta.
*oczami [T.I]*
Razem z chłopakami siedzieliśmy w salonie gdy zadzwonił mój telefon.
-Dzień dobry. Pan Harry Styles jest w szpitalu. Chciał się zabić. Mówił coś o Pannie [T.I] czy to pani ?
-Tak to ja. Już jadę - powiedziałam zmartwiona i rozłączyłam się. Pobiegłam do drzwi i wybiegłam z domu nawet nie tłumacząc nic chłopakom. Do szpitala nie miałam daleko więc pobiegłam. Weszłam do budynku i udałam się do recepcji.
-Przepraszam ja do Harrego Stylesa. W jakiej sali leży ?
-A pani jest rodziną ?
-Jestem przyjaciółką. -odpowiedziałam.
-Sala numer 120. - brunetka odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłam gest.
Zaczęłam biec w stronę sali. W końcu dotarłam do wyznaczonych drzwi. Pociagnęłam za klamkę i co zobaczyłam ? Taylor i Harrego całującego się.Oderwał się od blondyny i spojrzał na mnie.
-O Taylor ! To ty jeszcze kochasz Harrego ?! A może znowu się nim bawisz żeby wypromować płytę ?
-Odwal się od niego i odemnie ! Ty po prostu nie chcesz żebym z nim była bo się zakochałaś !
Zatkało mnie. Z kąd ona to wiedziała? Loczek widząc że nie zaprzeczam odezwał się :
-[T.I]..
-Harry ..nie będę wam już przeszkadzać..ja..ja już pójdę..-ztarłam łzę z mojego policzka.
-Poczekaj ! -zawołał gdy już chciałam wyjść.
Odwróciłam się do chłopaka.
-Ty ..ty mnie kochasz ? -zapytał.
-Tak Harry i to jest największy błąd w moim życiu. Bądź z Taylor ona się tobą zaopiekuje..-odpowiedziałam i wybiegłam z sali. Słyszałam wołania loczka ale nie chciałam tam wracać..
Wpadłam do domu i od razu skierowałam się ku mojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Rozpłakałam się jak małe dziecko.Do pomieszczenia wpadł Liam.
-[T.I.] co się stało ?
-Harry jest w szpitalu..
-Jak to ?! Trzeba do niego jechać ! - chłopak chciał wstać ale go zatrzymałam.
-Nie Liam..on jest z Taylor. Harry dowiedział się że go kocham..Tay wyrzuciła mnie i kazała się odwalić.Nie chcę im przeszkadzać. -wybuchłam ponownie płaczem.
-Nie płacz..-próbował mnie pocieszyć.
-Dobra..idę się okąpać. Muszę sobie to jakoś ułożyć. - wstałam z łóżka i wyszłam do łazienki.
Po kąpieli od razu skierowałam się do mojego pokoju.Ciągle myślałam o Loczku. Nie mogłam zneść tego że jest z tą blondyną która tylko leci na kase. Z poplątanymi myślami poszłam spać.
~
Obudziłam się około 11.00. Do pokoju wlatywały promienie słoneczne. Westchnęłam ciężko i rozciągnęłam się. Podreptałam do łazienki. Umyłam się ,włosy związałam w koka,ubrałam czarną bluzkę z nadrukiem,Niebieski Conversy i granatowe rurki. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole razem z..Harrym ?!
-Co..co ty tu robisz ?- jąkałam się.
Spojrzałam na Liama. On tylko patrzył na nie przepraszającym wzrokiem.
Odwróciłam się i chciałam wrócić do pokoju. Jednak czyjaś dłoń pociągnęła mnie za rękę, przez co wróciłam do kuchni. Loczek stał przedemną i patrzył w moje oczy.
-Chcesz mi powiedzieć ,że jesteś z Taylor czy może też przepraszać ? -wypaliłam. Miałam łzy w oczach.
-[T.I] ja..ja cię kocham. -powiedział ciągle na mnie patrząc.
-I co już nie kochasz Taylor ? Przecież się kochacie jak mi mówiłeś kilka tygodni temu...
-Ona okazała się fałszywą. Myślałem że mnie kocha. Myliłem się.
-Harry ! Czy ty siebie słyszysz ? Wszyscy mówili ci to od początku ,ale ty nie słuchałeś.-spojrzałam w dół. Ten podniósł mój podbrudek i musnął moje usta.
-Kocham cię ..
-Ja ciebie też Harry..-teraz ja wpiłam się w jego usta.
#123 Niall
-Cześć kochanie...-usłyszałam głos za sobą.Jego głos.Odwróciłam się z uśmiechem
na twarzy.Jednak on się nie uśmiechał.
-Cześć..co się stało ?
-Ja..lece na misje..
-Co ?Ale..-rozpłakałam się - na ile ?
-Nie wiem. -spuścił głowę.Zaraz po tym znowu spojrzał na mnie - kochanie..wróce do ciebie.Będe codziennie do ciebie pisał listy.Obicuję.
-Niall ja..ja muisze ci coś powiedzieć.
-Co.?
-Ja..jestem w ciąży.
Zatkało go.Zamilkł i nie ruszał się.Po chwili uśmiechnął się do mnie i przytulił.Zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Kochanie czemu płaczesz ?
-Bo..jeśli nie przyjedziesz ? Co wtedy będzie ? Nie chce cię stracić..
-Przyjade.Obiecuję. Nie zostawie cię..-pocałował mnie czule.Wtuliłam się w niego.Mu również pociekła łza.
Obiecał. Przyjdedzie napewno.Wierze mu..
~
Dzień wyjazdu.Walizki stały już pod drzwiami. On ubierał już swoje buty.Na myśl o tym że za 5 misięcy na świat ma przyjść nasz syn a jego przy tym nie będzie serce mi się krajało.
-Pamiętaj że cię kocham. Codziennie będe wysyłał jeden list.Kocham cię -pocałował mnie namiętnie.
-Też cię kocham Niall..-łza pociekła mi po policzku.
-Pamiętaj o mnie. -powiedział i wyszedł. Usiadłam na ziemi i schowałam głowę w kolana.Zaczęłam płakać...
~
Co jakiś czas dostawałam listy od Nialla. Pisał że już za niedługo przyjedzie,że mnie przytuli,że nie moze doczekać się gdy zobaczy naszego synka.
Tak,urodził już się.Nazywa się Harry.Po wujku.Podoba mi się to imię..
Dzisiaj czekałam na list od Nialla.Z niecierpliwością co chwilę zerkałam przez okno czy nie jedzie poczta.Harry spał .
Siedziałam a kanapie gdy usłyszałam pukanie do drzwi.Szybko wstałam i popędziłam do drzwi.Nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi.Jednak to nie był listonosz..
-Dzień dobry..czy to pani Horan ?
-Dzień dobry..jestem jego dziewczyną.
-Muszę panią powiadomić ,że pani chłopak nie żyje..Gdy jechali z wojskiem wóz wpadł w poślizg.Nikt nie przeżył.Przykro mi.-wyciągnął z kieszeni kurtki list i podał mi go.-to napisał tuż przed śmiercią.
-Ale to nie moze być prawda..-zaczęłam panicznie płakać i krzyczeć -To nie prawda !
-Przykro mi..muszę iść. Do widzenia. -wsiadł do wozu i odjechał.Zatrzasnęłam drzwi i pobiegłam do salonu.
Otworzyłam list i zaczęłam go czytać :
"Kochania Olu !
Już nie moge się doczekać gdy zobaczę naszego synka.Jeszcze tylko dwa dni.Zaraz jadę się pakować.
Jestem bardzo podekscytowany.
Widzisz ? Mówiłem ci że wszystko będzie dobrze.
Wrócę i od razu chcę cię przytulić.
Do zobaczenia !
-Cześć..co się stało ?
-Ja..lece na misje..
-Co ?Ale..-rozpłakałam się - na ile ?
-Nie wiem. -spuścił głowę.Zaraz po tym znowu spojrzał na mnie - kochanie..wróce do ciebie.Będe codziennie do ciebie pisał listy.Obicuję.
-Niall ja..ja muisze ci coś powiedzieć.
-Co.?
-Ja..jestem w ciąży.
Zatkało go.Zamilkł i nie ruszał się.Po chwili uśmiechnął się do mnie i przytulił.Zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Kochanie czemu płaczesz ?
-Bo..jeśli nie przyjedziesz ? Co wtedy będzie ? Nie chce cię stracić..
-Przyjade.Obiecuję. Nie zostawie cię..-pocałował mnie czule.Wtuliłam się w niego.Mu również pociekła łza.
Obiecał. Przyjdedzie napewno.Wierze mu..
~
Dzień wyjazdu.Walizki stały już pod drzwiami. On ubierał już swoje buty.Na myśl o tym że za 5 misięcy na świat ma przyjść nasz syn a jego przy tym nie będzie serce mi się krajało.
-Pamiętaj że cię kocham. Codziennie będe wysyłał jeden list.Kocham cię -pocałował mnie namiętnie.
-Też cię kocham Niall..-łza pociekła mi po policzku.
-Pamiętaj o mnie. -powiedział i wyszedł. Usiadłam na ziemi i schowałam głowę w kolana.Zaczęłam płakać...
~
Co jakiś czas dostawałam listy od Nialla. Pisał że już za niedługo przyjedzie,że mnie przytuli,że nie moze doczekać się gdy zobaczy naszego synka.
Tak,urodził już się.Nazywa się Harry.Po wujku.Podoba mi się to imię..
Dzisiaj czekałam na list od Nialla.Z niecierpliwością co chwilę zerkałam przez okno czy nie jedzie poczta.Harry spał .
Siedziałam a kanapie gdy usłyszałam pukanie do drzwi.Szybko wstałam i popędziłam do drzwi.Nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi.Jednak to nie był listonosz..
-Dzień dobry..czy to pani Horan ?
-Dzień dobry..jestem jego dziewczyną.
-Muszę panią powiadomić ,że pani chłopak nie żyje..Gdy jechali z wojskiem wóz wpadł w poślizg.Nikt nie przeżył.Przykro mi.-wyciągnął z kieszeni kurtki list i podał mi go.-to napisał tuż przed śmiercią.
-Ale to nie moze być prawda..-zaczęłam panicznie płakać i krzyczeć -To nie prawda !
-Przykro mi..muszę iść. Do widzenia. -wsiadł do wozu i odjechał.Zatrzasnęłam drzwi i pobiegłam do salonu.
Otworzyłam list i zaczęłam go czytać :
"Kochania Olu !
Już nie moge się doczekać gdy zobaczę naszego synka.Jeszcze tylko dwa dni.Zaraz jadę się pakować.
Jestem bardzo podekscytowany.
Widzisz ? Mówiłem ci że wszystko będzie dobrze.
Wrócę i od razu chcę cię przytulić.
Do zobaczenia !
#122 Louis
Cholera jasna! - przeklnęłam i klękając pozbierałam z ziemi siatki z
prezentami. W końcu nadchodziły święta. Boże Narodzenie, a to oznacza czas
spędzony w gronie najbliższych przy ładnie przyozdobionej choince i stole, na
którym znajdują się świąteczne potrawy, i oczywiście prezenty. Mnóstwo prezentów
pod choinką! Właśnie miałam podnosić się z ziemii, gdy nagle w kieszeni moich
spodni zawibrował telefon. Szybko go wyjęłam i ujrzałam wiadomość. Od Eddie'go
mojego chłopaka:
- [t.i]? - zawołał ktoś z daleka. To był dobrze znany mi głos mojej kochanej przyjaciółki.
- Ja go kochałam. - w pewnym momencie przestałam płakać za to poczułam chęć zemsty. Chciałam się zemścić na nim, żeby poczuł się jak ja.. ale szybko darowałam sobie ten pomysł, bo i tak to nic by nie dało. Tylko przysporzyło więszego cierpienia. [i.t.p] siedziała obok wciąż tuląc mnie.
Obudziłam się na tylnych siedzeniach samochodu.
Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam półprzytomna, a
panujący półmrok nie pomagał w niczym. Chłopak za kierownicą co jakiś czas
spoglądał w lusterko sprawdzając prawdopodobnie czy wciąż jestem
nieprzytomna.
"Bardzo mi przykro [t.i], ale musimy się
rozstać. Nie pasujemy do siebie i nie powinniśmt się więcej spotkykać.
Pa."
W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Przez
kilka minut nie mogłam się otrząsnąć, nie mogłam przyjąć tej wiadomości. Po
prostu nie mogłam. Dupek. Jezcze nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego prosto
w twarz. Czułam, że zaraz się chyba rozryczę na całą galerię. Przecież on był
całym moim życiem, światem, moim oczkiem w głowie. Jak on tak po prostu mógł
zerwać ze mną i to przez SMS'a. Bliska płaczu wybiegłam ze sklepu zupełnie
zapominając o torbach z zakupami w stronę najbliższego parku. Usiadłam na jednej
z drewnianych ławeczek i zaczęłam płakać. Nagle poczułam, że mój telefon znów
wibruje, tym razem ktoś dzwonił, ale zignorowałam to. Nie chciałam teraz z nikim
rozmawiać. Chciałam pobyć trochę sama w ciszy.- [t.i]? - zawołał ktoś z daleka. To był dobrze znany mi głos mojej kochanej przyjaciółki.
- [i.t.p]. - wymamrotałam przez płacz, a dziewczyna
momentalnie podbiegła do mnie i przytuliła mocno siadając
obok.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona i lekko
zszokowana. Ja nic nie powiedziałam tylko pokazałam jej wiadomość od Eddie'go. -
Co za cholerny dupek i tchórz. [t.i] nie płacz przez tego gnoja. On nie jest
wart twoich łez. - pocieszała mnie jak tylko mogła.- Ja go kochałam. - w pewnym momencie przestałam płakać za to poczułam chęć zemsty. Chciałam się zemścić na nim, żeby poczuł się jak ja.. ale szybko darowałam sobie ten pomysł, bo i tak to nic by nie dało. Tylko przysporzyło więszego cierpienia. [i.t.p] siedziała obok wciąż tuląc mnie.
- Wszystko będzie dobrze. Zapomnisz o nim. Uwierz
mi, niedługo znajdziesz kogoś komu nie będziesz obojętna tak jak Eddie'mu.
Będzie cię kochał tak jaką jesteś, nie twoją urodę, ale to co masz w
środku. [t.i] błagam cię nie każ mi już więcej przemawiać, bo wiesz, że nie
jestem w tym dobra. - wyjąkała brunetka, a ja się cicho zaśmiałam. - Dobra choć,
pójdziemy do jakiegoś klubu i zatopisz swoje smutki w butelce Finlandii albo
najlepiej od razu w kilku. Schlejemy się w trupa!
- Ty to zawsze masz super pomysły. - powiedziałam i
razem poszłyśmy w stronę najlepszego klubu w mieście. Nawet nie było dużej
kolejki, więc bez trudu weszliśmy do środka. Całe pomieszczenie tętniło życiem.
Tłumy ludzi na parkiecie, przy barze i w osobnych boksach. Razem z [i.t.p]
podeszłyśmy do baru zamówiłyśmy na początek po 4 kieliszki czystej i udałyśmy
się do własnego osobnego boksu. Nie musiałyśmy długo czekać na nasze zamówienie.
Zrobiłyśmy sobie mały konkurs, która pierwsza wypije bez żadnej przerwy na
rozgrzewkę 2 kieliszki vódki. Niestety przegrałam, ponieważ [i.tp] szybciej
pochłonęła swój ostatni kieliszek czystej. Full zadowolona krzyknęła ze
szczęścia i wyszła z boksu na parkiet. Uradowana zaczęła tańczyć z jakimiś dwoma
chłopakami. Była już po 2 kieliszkach dosyć wstawiona, tak jak mi się wydaje to
ci dwaj też chyba dzisiaj nie oszczędzali sobie alkoholu. W końcu spuściłam z
nich wzrok i sama poszłam zamówić jeszcze 6 kieliszków Finlandii. Tego wieczoru
chciałam na zawsze zapomnieć o moim już ex chłopaku. Po pół godzinie również
byłam dosyć pijana. Chwilę później do boksu wróciła [i.t.p] z tymi dwoma
przystojniakami.
- Hej, [t.i] poznajcie się. To jest Niall. -
wskazała na chłopaka z blond czupryną siedzącego po jej lewej stronie. - A to
Zayn. - wtedy pokierowała wzrok na, nie powiem boskiego mulata. Był nieźle
seksowny. Zresztą obaj byli, ale miałam wrażenie jakbym już ich gdzieś widziała,
tylko gdzie? - A to [t.i]. - obaj chłopcy podali mi kolejno rękę , a ja je
uścisnęłam uśmiechając się szeroko.
- Dobra chyba pójdę sie przewietrzyć. -
powiedziałam wstając z wygodnej sofy. Wyszłam na tyły budynku i oparłam o drzwi,
gdy nagle dopadł mnie jakiś pijany mężczyzna.
- Witaj nieznajoma. Może miałabyś ochotę trochę się
zabawić? - zapytał chwiejąc się na boki.
- Nie. - odparłam i już chciałam odchodzić, gdy
złapał mnie i oparł o ścianę obmacując całe ciało. - Zostaw mnie! - krzyknęłam i
próbowałam go odepchnąć, ale ten przywarł mnie do ściany mocniej i zaczął
odpinać moją koszulę. Siłowałam się z nim, wołałam o pomoc, ale to nic nie
dawało. Czułam, że ogarnia mnie ciemność, że moje powieki się zamykają, i nagle
słyszę głos jakiegoś chłopaka.
- Puść ją! - krzyknął brunet, a ja wtedy..
straciłam przytomność.
- Gdzie jestem? Dokąd mnie wieziesz? –
powiedziałam, a brunet się uśmiechnął lekko, pokazując rząd białych zębów.
Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam ten czarujący
uśmiech.
- Miałem zamiar zawieźć Cię do mojego domu, ale jak
już się obudziłaś to pojedziemy do twojego. – teraz już go poznaję. To był ten
sam chłopak z klubu, ten który mnie uratował. – Miałaś wielkie szczęście, że
byłem w tamtym klubie. W innym wypadku mogłoby dojść do… - chłopak urwał, ale
obydwoje wiedzieliśmy co by powiedział dalej.
- Bardzo Ci dziękuję…
- Jestem Louis. – uniósł brwi z lekkim zaskoczeniem
na moją obojętną reakcję po czym uśmiechnął się szeroko.
-[t.i] – wtedy nastała cisza, a ja z torebki
wyciągnęłam swój telefon ‘8 nieodebranych połączeń’.
- No to jak? – zaczął Louis, zmieniając bieg ze
skrzyni biegów.
- Co jak? – zdezorientowana popatrzałam na
przystojniaka.
- Podasz swój adres?
- A tak, jasne. West Side St. 134 – podyktowałam i
wróciłam do przeglądania swojej komórki.
- Już się robi. – udał głos niczym taksówkarz z
filmów i znów na jego twarzy pojawił się ten uśmieszek. – Ty naprawdę nie wiesz
kim jestem? – zapytał zdziwiony.
- Z tego co mi mówiłeś to jesteś Louis.
- Ale tak na serio. – powiedział odwracając się w
moją stronę i zatrzymując samochód przed moim blokiem. Dopiero teraz mogłam
ujrzeć jego piękne błękitne jak falujący ocean oczy, w których z łatwością można
było utonąć. Włosy miał nierównomiernie, ale za to bardzo seksownie ułożone.
Ubrany był w bluzkę w biało-czarne paski i kremowe spodnie. Po prostu brak słów.
Nagle mnie coś olśniło.
- O mój boże, ty jesteś Louis Tomlinson –
wytrzeszczyłam oczy, na co on się zaśmiał. W dobre sobie gadałam z największym
ciachem na świecie, z najpopularniejszym bożyszczem
nastolatek!
- To co, 15 funtów się należy. – znów przybrał głos
mężczyzny od taksówki, a ja mimowolnie zaśmiałam się.
- A jest inna metoda płatności? – zapytałam zadziornie.
Co? Zadziornie? Przecież ja nigdy nie flirtuje z obcymi chłopakami, tym bardziej
że jest nim sam pan Tomlinson. Myślę, że
cała wina leży w tych ‘kilku’ kieliszkach.
- Hm, niech pomyślę… - zrobił minę intensywnie
myślącego. – Może być twój numer telefonu.
- Ta opcja bardziej mi się podoba. – uśmiechnęłam
się szeroko do Louisa, co szybko odwzajemnił. Sięgnęłam do swojej torebki i
wyjęłam mały notesik. Nabazgrałam na karteczce swój numer telefonu po czym
zgrabnie wyrwałam ją i podałam chłopakowi. – Proszę bardzo i dobranoc panie
kierowco. – zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z samochodu. Za sobą usłyszałam
krótkie i urocze ‘’Dobranoc’’. Chwilę później włączył znów silnik i odjechał. A
ja przez dobre kilka minut nie mogłam uwierzyć, że właśnie spotkałam jednego z
członków One Direction.
#121 Zayn
Plymouth,
United Kingdom. 2010r.
Miał dwadzieścia trzy lata i był na świecie sam jak
palec. Wpatrując się w pusty asfalt, rozpościerający się przed jego oczami, nie
mógł pozbyć się natrętnej myśli, dlaczego, u diabła, życie jest dla niego takie
bezlitosne. Miał się zatrzymać w małym pensjonacie. Był to stary budynek w
wiktoriańskim stylu, z przyjemną werandą. Zabrał swoje rzeczy z bagażnika, po
czym wszedł po schodkach do środka. Czuł zapach świeżo zaparzonej kawy i
ciasteczek z czekoladą, przygotowanych na przyjazd gości. Bez jakiegokolwiek
namysłu ruszył w stronę części pomieszczenia, gdzie powinna mieścić się
recepcja. Stało tam małe biureczko, przy którym powinien się zameldować, ale
nikt przy nim nie siedział. Podszedł do biurka i nacisnął dzwonek, wzywający
obsługę. Odczekał chwilę, po czym znowu zadzwonił. Tym razem usłyszał coś, co
brzmiało jak stłumiony płacz, który dochodził z podwórza. Zostawił swoje rzeczy
i podążył za cichutkim dźwiękiem. Deski werandy skrzypnęły pod jego ciężarem.
Wtedy spoglądając na prawą stronę, dostrzegł źródło dźwięku. Stała opierając się
o balustradę, zwrócona twarzą w stronę oceanu. Odwróciła się, zaskoczona
odgłosem jego kroków, odłożyła wcześniej trzymaną filiżankę na stoliczek,
stojący obok.Chłopak odwrócił wzrok, ale po sekundzie jego spojrzenie znowu powędrowało ku niej. Zauważył, że nawet zapłakana jest ładna. Właśnie w tej chwili uświadomił sobie, że się na nią gapi, i spuścił wzrok.
- Przepraszam - powiedział cicho. - Zaczekam na panią w środku. - Adrianna pokręciła głową.
- Wszystko w porządku. I tak zamierzałam już wrócić do środka.
Gdy podniosła na niego wzrok, przychwyciła po raz drugi jego spojrzenie. Sięgnęła po swoją filiżankę, wykorzystując ją jako pretekst, żeby się odwrócić. Szedł przed nią przez kuchnię do recepcyjnego biurka, a ona przyłapała się na tym, że bacznie bada jego smukłą sylwetkę, i zarumieniła się lekko.
- Zayn Malik, prawda? Zostaje pan na pięć nocy?
- Tak. – chłopak zawahał się, po czym spytał: - Czy mógłbym dostać pokój z widokiem na morze?
- Jasne. Prawdę mówiąc, może pan wybrać sobie którykolwiek z pokojów na górze, ponieważ nikogo więcej się nie spodziewamy. Będzie pan jedynym gościem podczas tego weekendu. – uśmiechnęła się do niego jak najcieplej.
- A który pani by mi poleciła? – zapytał posyłając mi uwodzicielski uśmieszek.
- Wszystkie pokoje tutaj są ładne, ale na pana miejscu wzięłabym 15. – odpowiedziałam, próbując ukryć wkradające się na moje policzki wypieki.
- Dlaczego akurat 15? – chłopak wydawał się być zdziwiony moją wypowiedzią.
- Ponieważ jest najbardziej przytulny. Poza tym z niego jest najlepszy widok na rozpościerające się morze. – dziewczyna podsunęła mu formularz, wymagający podpisu. - Może pan tutaj podpisać?
- Jasne.
Adrianna przyglądała się, jak mulat szybko nabazgrał swoje nazwisko. Zauważyła, że nie nosi ślubnej obrączki - nie dlatego że miało to jakiekolwiek znaczenie.
Zayn odłożył długopis i brunetka wzięła od niego formularz.
- To więc tak pokój standardowo wyposażony w pojedyncze łóżko, szafa i okno z widokiem na morze, ale to już pan wie. W łazience są czyste ręczniki. Jeśli będzie pan potrzebował więcej, po prostu proszę dać mi znać. Posiłki możemy jeść o dogodnej dla pana porze. A jeśli zechce pan skorzystać z telefonu, powinien pan wiedzieć, że jest ustawiony na rozmowy miejscowe. – powiedziałam, wręczając mu klucz do pokoju 15 z tablicy. Chłopak wypowiedział krótkie Dziękuję i skierował się w stronę schodów, ale w pewnym momencie zatrzymał się i ponownie obrócił w stronę biurka.
- Czy chciałby pan wiedzieć coś jeszcze? – zapytała lekko zdziwiona jego nagłym ruchem.
- Chyba mniej więcej wyczerpała pani temat. Oczywiście z wyjątkiem sprawy, która narzuca się sama.
- A mianowicie?
- Nie powiedziała mi pani, jak się nazywa.
- Adrianna - odrzekła z uśmiechem, układając stertę papierów w jedną równą kupkę.
Zayn nieoczekiwanie przeszedł dystans dzielący ich i uścisnął jej dłoń.
- Miło mi cię poznać, Adrianno. – następnie jak przystało na gentlemana ucałował jej zimną rękę, przez co dziewczynę przeszło tysiące przyjemnych dreszczyków.
- Mi Ciebie również, Zayn.
`Poznajemy tysiące ludzi, ale żadne z
nich nie wnosi nic naprawdę wartościowego do naszego życia.
Ale wkońcu pojawia się ta jedna osoba, która porafi zmienić nasze życie bezpowrotnie`
Ale wkońcu pojawia się ta jedna osoba, która porafi zmienić nasze życie bezpowrotnie`
Minęło kilka dni od przyjazdu chłopaka do
pensjonatu. Od tamtej pory Zayn i Adrianna dużo rozmawiają, najwięcej przy
wspólnych posiłkach. Pewnego dnia Adrianna znów przyłapała się na tym, że
przygląda się przez okno Zaynowi Malikowi wracającemu jak co dzień z plaży.
Wcześniej, tego samego popołudnia, kupiła parę rzeczy do jedzenia, teraz jednak
zastanawiała się, czy nie powinna była zaczekać do przyjazdu chłopaka, żeby
spytać go, czy jest coś specjalnego, co chciałby zjeść. Kiedy Zayn wszedł do
środka, w powietrzu unosił się smakowity zapach bekonu. Po sekundzie otworzyły
się drzwi i z kuchni wyszła Adrianna.
- Wcześnie wstałeś - zauważyła, zakładając za ucho
niesforny kosmyk włosów.- Jestem rannym ptaszkiem – posłał jej jak zawsze uroczy uśmiech.
- Hm, to bardzo rzadkie u mężczyzn – Adrianna starała się to powiedzieć z jak największą powagą, lecz długo nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.
- No bo ja jestem wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. - Przestąpił z nogi na nogę. - A zmieniając temat, coś tutaj wspaniale pachnie.
- Zaczęłam szykować śniadanie, gdy cię nie było. - Wskazała gestem głowy przez ramię. - Czy chciałbyś zjeść teraz?
- Jeśli pozwolisz, wezmę najpierw prysznic.
- Jasne. Jakie życzysz sobie jajka? – zapytała, na co chłopak łobuzersko się uśmiechnął. W zamian dostał od niej kuksańca w bok.
- Ała, za co?
- Za zbereźne myśli – odparła przewracając teatralnie oczami. – No to jak?
- Jajecznicę, po proszę.
- Myślę, że sobie poradzę. - umilkła, patrząc na smażący się bekon.
Zayn odprowadził ją spojrzeniem, po czym ruszył po schodach do swego pokoju, kręcąc głową na myśl, jak ładnie wyglądała. Wziął prysznic, ogolił się zostawiając tylko delikatny zarost na twarzy. Założył nowe ubrania i zszedł do kuchni. W tym czasie Adrianna zdążyła już nakryć do stołu. Przechodząc obok niej, Zayn poczuł delikatny zapach morelowego szamponu do włosów.
- Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzało, jeśli i tym razem zjem z tobą - powiedziała.
- Ani trochę. Wręcz przeciwnie, myślałem o tym, że byłoby mi bardzo miło, gdybyś zechciała. Proszę - zaprosił ją gestem, żeby usiadła. Pozwoliła, żeby podsunął jej krzesło, a potem przyglądała mu się, gdy sam zajmował miejsce przy stole. Nałożyli sobie jedzenia, nalali kawy i zaczęli jeść.
Mulat przyglądał się, jak dziewczyna smaruje grzankę masłem, pochłonięta chwilowo swoją czynnością. W szarym świetle poranka była naprawdę ładna, nawet ładniejsza, niż zapamiętał wczoraj. Poza tym musiał przyznać, że miło było rozmawiać z kimś, kto go nie znał. W ciągu kilku ostatnich miesięcy albo spędzał czas samotnie, albo zbywał pytania zadawane w trosce o jego samopoczucie.
W Adriannie było coś takiego, co sprawiało, że wyczuwał jej ogromne zrozumienie dla niego. Nie potrafił wyjaśnić, skąd się bierze to wrażenie albo dlaczego jest dla niego ważne. Tak czy owak, był tego pewny.
Po kolacji Zayn pomógł jej uporać się z naczyniami,
po czym wskazał gestem głowy na okno.
- Czy zechciałabyś pójść ze mną na spacer brzegiem
morza? - zapytał. - Zdaje się, że wieczór jest
piękny.- Nie robi się zimno?
- Pewnie tak, ale myślę, że to nasza ostatnia szansa, przez parę dni raczej nie uda nam się wytknąć nosa z domu.
Adrianna wyjrzała przez okno. Powinna zostać i dokończyć sprzątania kuchni, ale przecież to może poczekać, prawda?
- Masz rację - przyznała. - Tylko wezmę kurtkę. – dziewczyna migiem poleciała w stronę swojego przytulnego pokoju. Zgarnęła z szafy kurtkę puchową oraz szalik, którym później szczelnie opatuliła szyję. Gdy wróciła do kuchni, czekał tam już na nią przystojny mulat.
- Gotowa? – spytał, poprawiając kołnierz od kurtki.
- Tak, ale muszę cię jednak uprzedzić, że niespecjalnie lubię taki ziąb.
- Nie będzie to zbyt długi spacer. Obiecuję. – uśmiechnął się nonszalancko, po czym wyszli z pensjonatu. Idąc ramię w ramię, ruszyli w kierunku piaszczystej plaży, oddalonej z jakieś 5 minut od budynku.
- Opowiedz mi coś o sobie – zaproponował nagle chłopak. – Chciałbym Cię lepiej poznać.
- No więc.. jak już wiesz nazywam się Adrianna. Jestem tu tylko dlatego, że moja przyjaciółka poprosiła mnie o zajęcie się pensjonatem, podczas gdy ona wyjechała do Kanady zarabiać na życie. Tak to pochodzę z Londynu. Kilka lat temu rozstałam się z moim chłopakiem, ale o tym raczej nie chciałbyś słuchać. – dziewczyna uśmiechnęła się smutno, pochylając głowę w dół. Nagle poczuła, jak jego dłoń, od której biło przyjemne ciepło, zaciska się na jej dłoni.
- Chciałbym. Opowiedz mi wszystko, proszę.
Adrianna przełamała się i zaczęła opowiadać Zaynowi o rozstaniu z Tomem. O tym jak przyłapała go na zdradzie z seksowną bezmózgą blondyną. O tym jak rozpaczała, kiedy się o tym dowiedziała. Ostatecznie Bóg go ukarał i został on sam, gdyż blondyna również, gdy się dowiedziała, że ma dziewczynę narobiła mu awantury i pozostawiła tak samo jak Adrianna. A skąd to wie? Sam Thomas jej o tym opowiedział, kiedy rzekomo ‘przekonał się, że źle zrobił i chciał, żeby do niego wróciła’. Niestety niedoczekanie. Thomas to skończony rozdział w jej życiu. Nie umiałaby mu znów zaufać. Całe uczucie, jakim go darzyła, zniknęło wraz z uczynkiem jaki popełnił.
Chłopak wsłuchiwał się w nią z dużą uwagą, co jakiś czas przygryzając dolną wargę. Kiedy dziewczyna zakończyła swój monolog, Zayn widząc, że Adrianna cichutko pochlipuje pod nosem, mocno ją do siebie przytulił. Niestety to spowodowało, że dziewczyna wybuchła niepohamowanym płaczem.
- Cii, nie płacz. On nie był ciebie wart. – mówił ze spokojnym i kojącym tonem, delikatnie głaszcząc dłonią po plecach dziewczyny. Ostatecznie to podziałało. Adrianna odsunęła się od niego, a jej oczy błyszczały od łez jeszcze kręcących się w nich.
- Chcesz już wracać? - spytał.
- Czekałam, kiedy to zaproponujesz. Uszy zaczynają mi marznąć.
Zawrócili i poszli przed siebie, stąpając po swoich śladach na piasku. Księżyc tego wieczoru był naprawdę niezwykle piękny. Powietrze było świeże i rześkie, a kłębiąca się mgła miała słonawy smak.
Szli dalej w przyjaznym milczeniu. Adrianna z każdym krokiem zyskiwała większą pewność, że chce spędzić z nim więcej czasu. Ale nie było w tym nic dziwnego, prawda? On jest sam, ona również, samotni ludzie, którym sprawia przyjemność spacer po pustej piaszczystej plaży.
- Coś się stało, Zayn?
- Nic, nic – powiedział wymijająco, grzebiąc bezczynnie łyżką w misce.
- Wiedz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - uśmiechnęłam się do niego ochoczo, co on odwzajemnił tyle, że sztucznie.
- Chodzi o to, że dzisiaj mam spotkanie w sprawie pracy i denerwuje się. – na jego twarzy pojawił się grymas.
- Ej, Zayn, Wszystko będzie dobrze. Jesteś odważnym, porywczym, a co najważniejsze zdolnym chłopakiem, więc nie masz się czym martwić. Masz tą robotę jak w banku! – zaśmiałam się, chcąc trochę rozluźnić atmosferę. I udało się. Mulat westchnął i wstał od stołu, po to żeby mnie przytulić.
- Jesteś niesamowita, wiesz? - jego twarz rozświetlił krótki uśmiech.
- Czy to ma być komplement? – zapytałam rozbawionym tonem.
- Ogromny komplement - powiedział. Odwrócił się do niej przodem, uśmiechając się łagodnie, i Adrianna uświadomiła sobie z zaskoczeniem, że Zayn myśli o tym, żeby ją pocałować. Chociaż w głębi duszy pragnęła tego nieubłagalnie, zdrowy rozsądek przypomniał jej nagle, że ledwo co go zna. Poznali się kilka dni temu, a i Zayn wkrótce wyjeżdża. Ona zresztą również. Cofnęła się o krok, puszczając jego dłoń. Przez mgnienie oka dostrzegła błysk rozczarowania w oczach chłopaka, natychmiast jednak odwrócił wzrok.
- To ja pójdę na zakupy – wypaliła pierwsze co przyszło jej do głowy, aby tylko nie pozostać teraz w towarzystwie Zayna i krępującej ciszy.
- Jasne – uśmiechnął się smutno i pożegnał z Adrianną.
Adrianna odczekała chwilę, po czym odwróciła się. Tak pomyślała, postąpiłam słusznie. Miałam rację, wycofując się i puszczając jego rękę. Jednak gdy już wyszła za drzwi, nie potrafiła oprzeć się uczuciu, że właśnie straciła szansę na znalezienie odrobiny szczęścia, za którym tęskniła od tak dawna.
Kiedyś znajdował się w takiej samej sytuacji i choć obecnie warunki pozwalały mu żyć według własnych zasad, zdawał sobie sprawę, że z Adrianną jest inaczej. Mimo to jednak coś się zmieniło podczas jego krótkiego pobytu tutaj, w Plymouth. Nie był pewien, kiedy to nastąpiło dokładnie. Może wczoraj, gdy spacerowali wieczorem po plaży, a może nawet dzisiejszego ranka, kiedy jedli razem śniadanie. Albo wtedy gdy stał blisko niej, trzymając ją za rękę i nie pragnąc nic innego, jak tylko wpić się w jej usta. Wiedział natomiast z całą pewnością, że jest na najlepszej drodze do zakochania się w dziewczynie o imieniu Adrianna.
`Gdy
ktoś kocha różę, której jedyny okaz znajduje się na jednej z milionów
gwiazd, wystarczy mu na nie spojrzeć, aby być szczęśliwym. Mówi sobie: „Na
którejś z nich jest moja róża...”.`
- Dostałem pracę! – wykrzyknął mulat wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywała Adrianna. Momentalnie wszelkie obawy zniknęły i niespodziewanie dziewczyna rzuciła mu się w ramiona. Mocno objęła go, wtulając głowę w zagłębienie szyi. Cieszyła się z jego szczęścia. Oboje postanowili oblać sukces Zayna, wyciągając z szafki 2 kieliszki i butelkę czerwonego wina. Pogrążyli się w przyjemnej, a jakże kulturalnej rozmowie o wszystkim i o niczym. Czas płynął im nieubłagalnie, nawet nie zauważyli jak zrobiło się ciemno i mrocznie na zewnątrz.
- A co będziesz robił, gdy wrócisz? – zapytałam w pewnym momencie, na co chłopak wzruszył ramionami.
- Kto wie. Szczerze mówiąc, nie myślałem w ogóle o tym, co będę robił po powrocie. Może podejmę się pilnowania małych pensjonatów podczas nieobecności ich właścicieli – zażartował, a dziewczyna roześmiała się.
- Przypuszczam, że prędko by ci się to znudziło.
- Oj tam. – odparł obojętnie, opierając się o oparcie drewnianego krzesła.
- Do tego musiałbyś nauczyć się gotować.
- Słuszna uwaga. - Zayn rzucił jej spojrzenie. Lecz Adrianna unikała jego wzroku, nic nie powiedziała.
Wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu dziewczyny. Gdy się znów odezwał, jego ton był tak łagodny, jak gdyby próbował pocieszyć małe dziecko.
- Przepraszam Cię za dzisiaj rano, ale ten weekend... jest czymś, czego nigdy nie zaznałem, ale od zawsze pragnąłem. To jak marzenie. Ty jesteś spełnieniem moich marzeń.
- Ja też wspaniale spędzam czas - powiedziała.
- Lecz nie czujesz tego samego. – dokończył za nią, a Adrianna podniosła głowę i spojrzała na niego.
- Zayn... ja...
- Nie musisz nic mówić...
- Owszem, muszę. – umilkła na chwilę, zbierając myśli. - Kiedy rozstaliśmy się z Tomem, nie sądziłam, że będę mogła zakochać się w kimś innym. Był to koniec wszystkiego, na co miałam nadzieję w przyszłości. Ogólnie mówiąc, chłopcy nie zwracali na mnie uwagi i chyba otoczyłam się niewidzialną otoczką. Więc Zayn.. Nie mówię, że odpowiedź brzmi „nie”. Chciałabym cię znowu spotkać. Jesteś uroczy, przystojny i inteligentny, a ostatnie kilka dni znaczyły dla mnie więcej, niż prawdopodobnie potrafisz sobie wyobrazić. Ale przeprowadzka do Bradford? Rok to bardzo długo i nie wiadomo, kim każde z nas wtedy będzie. Czy możesz z ręką na sercu obiecać, że za rok będziesz czuł to samo co dzisiaj?
- Tak - odpowiedział. - Mogę.
- Skąd ta pewność?
- Bo wiem - odpowiedział powoli - że jesteś jedynym powodem, dla którego w ogóle bym tu wrócił.
- Zayn... nie... - Adrianna przymknęła powieki, a Zayn za ten czas wstał z siedzenia i podszedł do niej bliżej. Ujął ją za podbródek, odwracając jej twarz ku sobie.
- Adrianno... - wyszeptał, a gdy wreszcie odważyła się spojrzeć mu w oczy, zobaczyła, że są przepełnione troską i miłością.. miłością do niej.
Nie wypowiedział tych słów, ale dziewczyna wyobraziła sobie, że je słyszy, i to jej wystarczyło. Właśnie wtedy zrozumiała, że ona też go kocha. Przez długą chwilę żadne z nich nie bardzo wiedziało, jak się zachować, w końcu Zayn wyciągnął rękę. Z westchnieniem, Adrianna podała mu swoją, odchylając się na oparciu krzesełka, gdy zaczął wodzić delikatnie palcem po jej skórze. Uśmiechnął się, czekając na jej reakcję.
Cudownie jest wiedzieć, że Zayn ją kocha, lecz tylko jedna myśl ją przerażała. Mianowicie gdyby dopuściła do zbliżenia z Zaynem, oznaczałoby to związek na resztę życia, a ona nie była pewna, czy jest na to gotowa. A jednak nie mogła się powstrzymać. Już nie. Zwłaszcza gdy patrzył na nią w taki podniecający sposób.
Chłopak ujął jej rękę. Adrianna spodziewała się, że ją pocałuje, on jednak potarł moją dłonią swój policzek, zamykając oczy, jak gdyby chciał na zawsze zapamiętać jej dotyk. Potem otworzył oczy i przechyliwszy głowę, przysunął się bliżej. Przez chwilę muskał leciutko wargami jej policzek, aż wreszcie ich usta się spotkały. Stali tak złączeni miłością. Żadne z ich nie chciało, a wręcz nie zamierzało tego zakończyć. Ich usta delikatnie współgrały ze sobą jakby były do tego stworzone. Obsypywał pocałunkami jej szyję, policzki, a gdy dotknął jej brzucha, przeszył ją przyjemny dreszczyk. Zayn zanurzył twarz we włosach dziewczyny, ona zaś oparła głowę na jego piersi. Potem, gdy wreszcie odsunęli się od siebie, dziewczyna cofnęła się o krok. Złapała go za ciepłą dłoń i zaczęła prowadzić do sypialni na górze.
czwartek, 5 września 2013
#120 Liam
*Ale kochankowie trzymają się wszystkiego*
* kochankowie chwytają się czegokolwiek*
* kochankowie chwytają się czegokolwiek*
Sa chwile radości .
-Przestań Liam .
L-Nie przestane cie łaskotać dopóki mi nie powiesz .
- Hahah Ale przecież ci już powiedziałam .
L-Kłamałaś kochanie , a teraz gadaj .
-Hahah dobrze ale przestań.
L-A wiec podobają ci się moje skarpetki?
-Tak.
L-Kłamiesz !!!
I chwile zwontpiena .
L- L-Jesteś silna.
-Nie jestem.
L-Owszem jesteś .Zawsze dajesz sobie rade .
-Ale mam już tego dość . Nie chce tak żyć Liam
L- Juz mnie nie chcesz ?Znudziłem ci się ?
-Nigdy mi sie nie znudzisz po prostu nie mam już siły .
L-Nie jestem wart twoich starań tak ?
-Jesteś bezcenny Liam .Nie znam nikogo tak dobrego jak ty .
Jesteś idealny .
L-Ale nie dość idealny dla ciebie .
-Nie prawda Jesteś idealny w każdym calu .
Zdarzaj się chwile smutku
L-Proszę cie nie płacz..
-Liam jak ma nie płakać ?
L- Wroce do ciebie .
-Ale nie będzie cie przy mnie przez rok .
L-Będę w twoim serduszku , które tak mocno bije.
-Kocham cie Liam
L-Ja ciebie mocniej
Ale zawsze możemy na siebie liczyć
-Liam.
L-Co się stało?
-Ja nie wiem co powiedzieć.
L-Co to jest ? Czy to prawda ?
-Tak .Ja przepraszam Liam.
L-Tu nie ma za co przepraszać .
-Nie to moja wina zapominam o tabletkach.
L-Nie przejmuj sie damy rade.
Zawsze dajemy
Będziemy ze sobą aż do końca
L- Jest śliczna.
-Podobna do ciebie
L-[T.i] ?
-Tak ?
L-Moge ci zadać pytanie ?
-Oczywiście.
L-Wyjdziesz za mnie ?
-Tak
#119 Niall
N-Wiesz co ? Mam dość ! Wychodzę nie wiem czy wrócę na noc
-Jak dla mnie możesz wo gule nie wracać!
*Wciąż jeszcze odrobina twojego smaku w moich ustach*
*Wciąż jeszcze odrobina ciebie, przetkana moimi wątpliwościami*
*Wciąż jeszcze odrobina ciebie, przetkana moimi wątpliwościami*
-I co zamierzasz zrobić ?Chcesz się poddać ?
N-[t.i] to już nie ma sensu .
-Co nie ma sensu?
N-Nasz związek
*Wciąż jest trochę trudno stwierdzić, co się teraz dzieje*
*Wciąż jest jeszcze odrobina twojego ducha - twój świadek*
*Wciąż jest jeszcze odrobina twojego ducha - twój świadek*
K-[t.i] musisz się otrząsnąć
Niall to nie jedyny chłopak na świecie.
-To jedyny chłopak jakiego chce mieć Kate .
Nie dam sobie rady bez niego .
*Wciąż jest jeden mały fragment twojej twarzy, którego jeszcze nie pocałowałem*
*Podchodzisz odrobinę bliżej każdego dnia *
*I nie potrafię stwierdzić, co się teraz dzieje*
*Podchodzisz odrobinę bliżej każdego dnia *
*I nie potrafię stwierdzić, co się teraz dzieje*
K-Przestaniesz oglądać jego zdjęcia ?
To się robi po woli chore .
-Tęsknie za nim! To jedyne co mi po nim zostało
* Kamienie nauczyły mnie latać *
* Miłość nauczyła mnie kłamać *
* Życie nauczyło mnie umierać *
* Miłość nauczyła mnie kłamać *
* Życie nauczyło mnie umierać *
-Nie dam rady mamo.
M-Wiem ze dasz .
Jesteś silna poradzisz sobie .
-Chyba za bardzo go kocham .
*Więc upaść nie jest trudno*
*Gdy unosisz się jak armatnia kula*
*Gdy unosisz się jak armatnia kula*
N- Now i’m feeling so low since I went solo
Hole in the middle of your heart like a polo
And it’s no joke to me
So can we do it all over again?
Hole in the middle of your heart like a polo
And it’s no joke to me
So can we do it all over again?
*Wciąż jeszcze odrobina twojej piosenki w moim uchu*
*Wciąż jeszcze odrobina twoich słów, które pragnę usłyszeć*
*Wciąż jeszcze odrobina twoich słów, które pragnę usłyszeć*
N-Wybaczasz ?
-Wybaczyć jest łatwej niż znowu zaufać.
N-A czy jestem tego wart ?
-Jesteś
*Więc przybądź, odwago,naucz mnie być nieśmiałym*
*Bo upaść nie jest trudno,*
*Bo upaść nie jest trudno,*
*a ja nie chcę jej przestraszy*
-Kocham cie Niall
N-A ja kocham ciebie [t.i].
#118 Harry
H-[t.i] błagam cię . Czemu nie chcesz chemii?
-Bo nie chce być łysa ! I tak nie ma dla mnie ratunku - Kilka lat
temu wykryto u mnie rak . Podjęłam się leczeniu i stwierdzono że
choroba ustąpiła.Ale kilka miesięcy temu na badaniach
lekarze stwierdzili nawrót tego cholerstwa .
Oczywiście nie chcę umierać i zrobiła bym wszystko aby móc zestarzeć się
z Harrym ale nie chce przechodzić przez to wszystko praz kolejny .
H-[t.i] ja ... nie dam bez ciebie rady - chwycił moją dłoń - Ja nie wiem co zrobię gdy cię zabraknie .
-Ale zobacz jeszcze tu jestem . Widzisz siedzę tu z tobą -uśmiechnęłam się , chcę chociaż trochę poprawić mu humor . Chłopak strasznie się podłamał jak dowiedział się o nawrocie choroby .
H-[t.i] - powiedział płaczliwie - proszę cię .
-Harry.
H- Zacznij się leczyć . Zrób to dla mnie proszę .-mała łezka zaczęła spływać po jego policzku .
Styles nie rób tego .Obiecałeś że będziesz twardy .
- Obiecałeś że będziesz silny - teraz to ja zaraz się rozpłaczę.
H-Jak mam być silny jak moja ukochana umiera ? - chłopak spojrzał się na mnie swoimi Zielonymi oczami . Widziałam w nich smutek i żal .- Jak mam być szczęśliwy gdy ona może odejść w każdej chwili ?
-Haz ja wiem że jest ci trudno ale ja już nie dam rady przejść przez to po raz kolejny .
To za dużo jak dla mnie - zaczęłam cicho popłakiwać
Harry widząc to szybko mnie przytulił . Trzymał mnie tak mocno a jego duże serduszko
biło tak mocno .
-Twoje Serce ... szybko biję-podciągnęłam nosem i otarłam mokre policzki
H-Biję dla ciebie . Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało .Nie chcę abyś odchodziła.-powiedział łamliwe
-Ja też nie chcę odchodzić , ale to już nie zależy odemnie .
H-Jeszcze masz szansę wyzdrowieć .Nie wiem co mam zrobić abyś się zgodziła.
-Najlepszym lekiem dla mnie jesteś ty .
~~ Kilka tygodni później ~~
Jestem coraz słabsza . Nie mam siły ami ochoty na nic.A moje kochanie stara się jak może .
H-Słońce zjedz coś jeszcze zmizerniałaś -powiedział podając mi miskę z rosołem
-Dziękuję kochanie ale nie jestem głodna .
H-Musisz jeść jeśli chcesz być z...-urwał i wziął głęboki wdech -musisz jeść żeby mieć siłę
-Sam lepiej zjedz bo schudłeś - Harry niezwykle schudł .Wszystko jest na niego za duże .
H-Mi nic nie będzie .Położę zupę na stoliku i jak wrócę z wytwórni to ma być zjedzona zrozumiano -położył miskę na stoliku i ucałował mój policzek - Wracam za godzinkę kochanie -szepnął mi prosto do ucha
Ja ujęłam jego policzki i złączyłam jego malinowe usta z moimi w namiętny pocałunek.
Był on pełen miłości . Każdy taki jest bo może być ostatnim .Chłopak oderwał się ode mnie i wyszedł .
Godzinę później
~~Harry~
Lo-Jak się czuje [t.i] ?
-Mówi że dobrze ale ja widzę że jej się pogorszyło .
Z-A próbowałeś ją jakoś przekonać na leczenie ?
-Codziennie proszę ją ale ona jest uparta jak osioł .-zaśmiałem się
N-Co powiesz na to żebyśmy do was wpadli ? Dawno jej nie widzieliśmy - w sumie Irlandczyk miął racę dawno u nas nie byli .
-Dobry pomysł.Zadzwonię do niej .
Wpisałem szybko numer i oczekiwałem na odpowiedz ..Nie odbiera
-Może poszła do łazienki . Dobra chodźcie .
Od kluczyłem szybko drzwi i krzyknąłem
-Kochanie jestem ! Przyszli Zayn Niall Liam I Lou !
Zero reakcji .Wchodzę powoli po schodach i kieruję się do sypialni
-[t.i] ?- otwieram drzwi i żałuje że je otworzyłem .Moja ukochana leży na łóżku nie przytomna .
Podbiegam szybko do niej .
-[t.i] wstawaj !! - łapie ją za nadgarstek i nie wyczuwam pulsu .
L-Haz co jes.... - stał jak wryty patrząc na moją już zapłakaną twarz .
-Ona ... odeszła ... Nie żyje ...- usiadłem na ziemi i schowałem twarz w dłonie zlewając się Łzami .
Rok później
~~Louis~~
Kika dni po śmierci [t.i] odbył się pogrzeb .Zjawiło się tam bardzo wiele osób.
Rodzice dziewczyny byli zdruzgotani .[t.i] była ich jedyną córką .Nie tyko oni ciężko to przezywają .
Harold jest jak zombi . Schudł zmizerniał i pobladł.Jakby uszło z niego życie . Całymi dniami przesiadywał w pokoju. W dniu u pogrzebu ciągle płakał i nie był w stanie samodzielnie stać na cmentarzu . Liam i Niall podtrzymywali go .
Pamiętam jak przemawiał .
H-Nie będę mówił że cierpię po jej starcie bo to chyba widać .
Nie powiem że mi ciężko bo to wszyscy wiedzą.
Nie powiem że tęsknie bo strasznie mim jej brakuję.
Nie powiem że umieram bo umarłem razem z nią .
[t.i] była jedyną osobą z którą nigdy się nie nudziłem.
Zawsze wymyślała ciekawe sposoby na zabicie czasu .
Była zawsze uśmiechnięta .Starała się byś twarda .
Obiecywałem jej że też taki będę . Ale wiecie co ?
Nie dotrzyma tej obietnicy. Nawet jak bym bardzo chciał nie dam rady .
Nie mogę żyć normalnie gdy moja miloś odeszła i już nie wróci .
Kochałem , kocham i kochać ją bedę .
Dzisiaj jak w każdy piątek wybieramy się do [t.i] .
Harold stoi już przy samochodzie i na nas czeka .
Zawsze tak jest . Chłopak wstaje rano , ogarnia się i czeka . Czeka ża pojedziemy ją odwiedzić .
Widać że jest mu ciężko ale nie potrafimy mu pomoc . Nikt mu nie potrafi pomoc .Łaziliśmy z nim po terapeutach ale nic nie pomagało .
Harold jako pierwszy wyszedł z samochodu . Szybkim ruchem wyjął z bagażnika bukiet białych róż.
Zawsze je kupuje . Mówi że to były jej ulubione kwiaty . Stanął przed pomnikiem i głośno wypuścił powietrze .
H- Lou .-odwrócił się w moją stronę.
-Słucham Harreh .
H- Czy możecie mnie zostawić na chwilę samego ?
-Dobrze ale obiecaj mi coś .
H- Co tyko chcesz - widać było ulgę na jego twarzy
-Nie zrób nic głupiego .
H- Obiecuję .
~~Harry~~
Lou i reszta powoli odchodzą zostawiając mnie wreszcie samego .
Nareszcie zostałem sam . Samiuteńki .
-Jest mi ciężko wiesz ?Nie daje sobie rady .Wiem że ci obiecałem że będę twardy ale ja nie umiem .
I za to cię przepraszam .- położyłem bukiet kwiatów na jej grobie-Twoje ulubione .Biel to taki ładny kolor-usiadłem na ławeczce obok - Żałuję że nie przyjechałem wtedy szybciej - łzy zaczęły spływać po moich policzkach - Może wtedy .. zdążył bym się chociaż pożegnać .
*Będę śmiała*
*Jak również silna*
*Użyje mojej głowy przy moim sercu*
*Ukiełznaj moję ciało napraw moje oczy*
*Ten uwięziony umysł uczyń wolnym od kłamstw*
*Jak również silna*
*Użyje mojej głowy przy moim sercu*
*Ukiełznaj moję ciało napraw moje oczy*
*Ten uwięziony umysł uczyń wolnym od kłamstw*
Subskrybuj:
Posty (Atom)