Czekałam na niego już godzinę.Nie przychodził.Zostawił mnie..no trudno...ale
przecierz ja go kocham...znaczy miałam mu dzisiaj to powiedzieć.Ale nie
przyszedł..
Zmieszana całą sytuacją poszłam do domu.Chciało mi się płakać.
Weszłam do domu.
-Hej mamo..
-Hej curuś..jak tam z Lou ? -powiedziała
zajmując się czymś.
-Nie...nie przyszedł - rozpłakałam się - zostawił
mnie.
-Oj..mała.Nie płacz.Może mu cos wypadło ?On jest gwiazdą.. - podeszła i
przytuliła się do mnie.
-Ale obiecał..
-Prześpij się. Juz późno. -
pocałowała mnie w czoło.
-Dobrze..kocham cię mamo.
-Ja ciebie też
kochanie.-wypuściła mnie z objęć a ja poszłam do góry.Wzięłam szybki przysznic i
przebrałam się w piżamę. Nie umiąc zasnąc postanowiłam zadzwonić do Louisa.Może
odbierze..?
Wybrałam jego numer.Jeden sygnał..drugi..trzeci..usłyszałam
zdyszany głos w słuchawce.
-Halo? [T.I.]?
-Lou ? Czemu nie przyszłeś ?!
-wydzierałam się - czekałam na ciebie.!
-[T.I] ja..-nie dokończył.Usłyszałam
kobiecy głos w słuchawce.
*kochanie.Nie gadaj już,chodź tu do mnie kociaku
*
Zatkało mnie.
-O..chyba przeszkodziłam...nie będe ci przeszkadzać
"kociaku"..zabawiaj się dalej.Cześć.
-[T.I]..pocze..-rozłączyłam się.Upadałm
za łóżko i wybuchłam płaczem.Nie umiałam go opanować.W końcu
zanęłam..
Obudziłam się około 11.00 rano.Wyczołagałam się z łożka i poszłam
do łazienki.Gdy ujrzałam siebie w lustrze..opuchniete oczy..czerwone i
opuchniete oczy,rozchochrana fryzura..szybko ogarnełam się i ubrałam w krótkie
dżinsowe spodenki i różową bokserkę.Założyłam na nogi niałe conversy,uczesałam
włosy w wysokiego kucyka i zeszłam na dół.Moja mama siedziała przy
stoliku.
-Hej mamo..
-Hej mała.Może coś zjesz?
-Chętnie.-usiadałm przy
stoliku.Mama wstała i zaczeła szykowac mi śniadanie.Moja komórka zaczeła
wibrować.Nie patrząc kto dzwoni odebrałam telefon.
-Halo ?
-[T.I] ?
-usłyszałam głos Louisa,wyszłam z kuchni żeby mama nie podsłuchiwała-ja..
-Ja
nie chciałem ? - dokończyłam za niego.-słuchaj. Wczoraj przyszłam do
parku,chciałam ci powiedzieć że ..czuje coś do ciebie.Nie przyszłeś.Potem gdy
usłyszałam te słowa "chodź tu do mnie kociaku"-zacytowałam-uzanałam ze to nie ma
sensu.Zabawiałeś się.Ja byłam taka naiwna..przepraszam musze
kończyć.Cześć.-rozłaczyłam się a do moich oczu napłynęły łzy.Otarłam je szybko i
weszłam do kuchni.Na stole już czekało śniadanie.Usiadałm i powoli spożywałam
posiłek.
-Kochanie..czy to był Louis ?
-Eh..tak a co ?
-Nic tylko..o co
poszło ?
-O nic ..nieważne. Już z nami koniec.-dodałam oschle ostatnie
słowa.
-Dobrze..skoro tak.
-Yhyy..-dokończyłam posiłek i podziękowałam
mamie zaraz po tym popędziłam do drzwi.
-Mamo ! Wychodzę !
-Gdzie
?
-Ide się przejść.Wróce wieczorem.
-Dobrze tylko nie wracaj za późno
!
-Dobra.-zatrzasnęłam drzwi.Zaraz po tym jak zniknęłam z pola widzienia mamy
[Bo patrzała gdzie idę.].Rozpłakałm się doszczętnie.Moje serce przełamało się na
pół.Nie mogłam o nim nie mysleć.Poszłam na pobliski pomost .Nazywałam go
"ukrytym" bo był za krzakami.Usiadłam na drewnie i wsłuchałam sie w szum
wody.Myslałam...o nim.Czemu mi to zrobił w taki sposób ?Nagle poczułam na moim
ramieniu dotyk czyjejś dłoni.Obruciłam sie i ujarzałam..Louisa.Bruneta o
pięknych oczach,ubranego w sczerwone spodnie i koszulkę w paski.Szybko
odwróciłam wzrok na wodę.Usiadł koło mnie.Chciał mnie wiząść za rękę ale nie
pozwoliłam mu na to.Brzydziłam się go.
-[T.I]..ja przepraszam.Nie przerywaj
mi i daj mi się wypowiedzieć.-powiedział gdy otworzyłam usta by coś
powiedzieć-Nie wiem co mi się stało..ona..nie chciałem.Nie przyszłem..wiem
jestem dupkiem.Nawet nie zadzwoniłem.Ja w ten wieczór chciałem ci powiedzieć ze
cię kocham..jsteś dla mnie bardzo ważna.Ale wtedy spotkałem ją..ona wydawała się
przyjazną dziewczyną..chciałem powiedzieć jej że się śpiesze bo miałem 20 minut
spóźnienia.A ona wtedy mnie pocałowała.Wciągneła do swojego domu i ..stało
sie.
-Ale jednak się nie odrywałeś od niej..nie zaprzeczałeś..podobało ci
się..Czekałam na ciebie jak jakaś idiotka.W ogóle chyba nia jestem,zrobiłam się
na idotkę bo czekałam na ciebie godzinę.
-Nie jesteś idiotką..kocham
cię-złapał mnie za ręke.-jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.Gdy nie
jesteśmy razem..czuje jakąś pustkę.Jak jakaś czarna dziura.Tylko ty ją
załatasz.Nikt inny..-pocałował mnie namietnie.
-Louis..ja tez cię kocham..ale
nie mogę stego zrozumieć.Jak mogłeś coś takiego zrobić.Tak..kochasz mnie ale
przespałeś się z inną.Mam osobiste pytanie..czy to był twój pierwszy raz
?
-Tak..był.-spuścił głowę.
-Widzisz..wiem że to moze głupie ale ja
chciałam z tobą właśnie mieć ten pierwszy raz..z tobą przeżyć te
dośwadczenie.Jednak ty zrobiłeś to wcześniej...-łza poleciała mi po
policzku.
-[T.I]..przepraszam..zachowałem się jak dupek ale ja cię
kocham.Kocham cię ponad życie...
-Ja tez cię kocham Louis..
-Czyli ze
wybaczasz mi ?-powiedział z iskierkami w oczach.
-Tak Lou..ale nie rób mi
tego więcej.-przytuliłam się do niego.
-Obiecuję.Kocham cię..-pocałował mnie
namiętnie.
-Ja tez ciebie kocham-odwzajemniłam pocałunek.
Jesteśmy już
małżeństwem.Minęły 2 lata.Mamy małą córeczkę - Lisę.Kochamy ją ponad
zycie.Jestem teraz szczęśliwa..wszyscy jesteśmy szczęśliwi....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz