Nienawidzę Cię!-z Twoich oczu poleciały pierwsze łzy.
-(T.I) poczekaj!
Błagam! Wszystko Ci wyjaśnię!-chłopak próbował wszystkiego, aby Cię
zatrzymać.
-Nie Niall, mam dość! Jak mogłeś mi to zrobić?! Kochałam Cię jak
głupia, a ty?! Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką! Jesteś
nikim!-wykrzyczałaś wszystkie te słowa, po czym wybiegłaś z
domu.
-(T.I)....Przepraszam-blondyn powiedział to zbyt cicho, by Twoje
złamane serce mogło to usłyszeć.
*kilka godzin wcześniej*
-(I.T)
ja...ja Cię...ja Cię zdradziłam-przed Tobą stała twoja przyjaciółka, która już
za chwilę miała powiedzieć coś co nie powinnaś była usłyszeć.
-Co masz na
myśli?-Twoje serce zaczęło szybciej bić, a krew pulsowała w Twoich
żyłach.
-Ja...miałam romans z Niallem.
Twój świat się zawalił. (I.T.P)
romansowała z miłością Twojego życia wiedząc jak bardzo go kochasz.
Jedyne na
co było Cię stać w tamtej chwili to uderzenie jej w twarz.
Wróciłaś do
waszego, a raczej jego domu i spakowałaś swoje rzeczy. Chciałaś udać się do
Liama, gdyż traktowałaś go jak brata. Schodząc z walizkami na dół do domu wpadł
Niall.
-Cześć kochanie! Co.. co Ty robisz?
-Usuwam się z twojego życia.
Jutro przyjdę po resztę.-Twój ton głosu był obojętny.
-Ale jak to?
Dlaczego?-dopytywał zdezorientowany chłopak.
-Pff... Nie udawaj, że nie wiesz
o co chodzi. (I.T.P) mi wszystko powiedziała. Mam nadzieję, że jesteś z siebie
dumny.-zaczęły puszczać Ci nerwy.
-(T.I) to nie tak! To była jednorazowa
przygoda! Nigdy więcej tego nie zrobiłem! Dobrze wiesz, jak bardzo Cię
kocham!-chciał wyrwać Ci walizki, ale mu się nie udało.
-Niall, zraniłeś
mnie!
*perspektywa Nialla*
"Co ja narobiłem?! Muszę ja odzyskać*
Wybiegłem z domu, a moim oczom ukazał się tłum ludzi na ulicy oraz nadjeżdżająca
karetka.
-Przepraszam, co się stało?-zapytałem przypadkowego
mężczyznę.
-Jakąś młodą kobietę potrąciło auto.
-(T.I)....-moje policzki
zalały się łzami, a serce coraz wolniej biło. Ocknąłem się, gdy lekarze kazali
się wszystkim rozejść. Przepchnąłem się do przodu i upadłem na kolana obok jej
ciała. Złapałem jej zimną dłoń i czułeś jak uchodzi z niej życie.
-(T.I)
przepraszam! Błagam nie umieraj! Przecież przysięgałaś, że mnie nigdy nie
opuścisz! (T.I) proszę Cię! Dasz radę...-szepnąłem, kiedy ktoś mnie od niej
odciągnął.
-Puść! Zostaw!-szarpałem się, nie mogłem pozwolić jej
odejść.
-Niall, pojedziemy do szpitala! Uspokój się!-krzyczał znajomy
głos.
*w szpitalu*
Od kilku godzin siedzimy w poczekalni czekając na
jakąkolwiek informacje.
-To moja wina, to wszystko przeze mnie.
-Niall to
nie Twoja wina, słyszysz?
-To przeze mnie ona tam leży. To przeze mnie walczy
teraz o życie, a ja nawet nie mogę jej pomóc!
W tym momencie z sali
wyszedł lekarz.
-Co z nią?-spytał Liam.
-Przykro mi...
Nie
słuchałem co dalej. (T.I) odeszła, a wraz z nią sens mojego życia.
-Mogę
ją zobaczyć?-spytałem osłabionym od szlochu głosem.
-No dobrze, ale tylko
chwilę.
Leżała tam, taka blada i bezbronna. Jej usta, które cały czas
były malinowe teraz straciły swój kolor. Wyglądała okropnie przez te wszystkie
opatrunki i siniaki.
-Obiecałaś... obiecałaś, że mnie nie zostawisz...
wiem, to wszystko moja wina, ale z czasem moglibyśmy to wszystko
odbudować...(T.I) tak bardzo Cię kocham- nie dałem rady nic więcej
powiedzieć.
*kilka miesięcy później*
-Niall, proszę przyjdź.
Rozerwiesz się-El próbowała mnie namówić, abym do nich wpadł.-Musisz zacząć
normalnie żyć. Nam też jest ciężko, ale (T.I) na pewno chciałby, żebyś był
szczęśliwy.
-Dobrze przyjdę.
-Super. To do wieczora.
Koniec
rozmowy.
-Kto dzwonił?-obok mnie usiadł Harry, z którym mieszkam od jej
pogrzebu.
-Eleanor, zaprosiła nas na wieczór.-odpowiedziałem obojętnie. Wiem,
że przyjaciele chcą mi pomóc, doceniam to, ale ja nie potrafię żyć bez niej. Nie
potrafię.
-Niall, czego Ci brak?-zapytał Hazza.
-Wszystkiego. Rozmów z
nią, jej opowieści o tym, jak minął dzień. Brak mi jej chropawego ciemnego
głosu, jej śmiechu, listów, które do mnie pisała i które pisałem do niej. Brak
mi jej oczu i zapachu włosów i smaku jej oddechu. Brak mi kurwa wszystkiego.
Brak mi poczucia jej istnienia, bo lepiej się czułem wiedząc, że ona istnieje,
że ktoś taki jak ona istnieje. Przede wszystkim brak mi chyba tego, że
wiedziałem, że ją znowu zobaczę. Zawsze myślałem, że ją znowu zobaczę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz